Za mistrzostwa, piękne chwile…

Do sezonu jeszcze miesiąc, skończyły się też olimpijskie zmagania koszykarzy, tak więc z braku laku pozostaje nam póki co jedynie wspominanie historii. Z tej okazji postanowiłem zrobić mały “gadżet”, który każdy może wstawić na swoją stronę, bloga, forum, czy co tam chce. Przykładowy kod:

<a href="http://kosynierzy.info/2008/08/25/za-mistrzostwa-piekne-chwile/" title="Mistrzostwa WKS Śląsk Wrocław" style="position: absolute; z-index: 1947; right: 20px;"><img src="http://i.kosynierzy.info/mistrzostwa.png" width="134" height="622" alt="Mistrzostwa WKS Śląsk Wrocław" /></a>

Uwaga: obrazek jest zapisany w przezroczystym png z którym nie radzi sobie IE 6.0. Co prawda jest na to specjalny hack, ale nie chce mi się go tutaj stosować.

Skośnooki Śląsk

Przy okazji olimpijskich zmagań koszykarzy w Pekinie wpadłem na nieco szalony, ale dość ciekawy moim zdaniem pomysł – ściągnąć do Śląska… Chińczyka! Najlepiej młodego prospekta z reprezentacji. Nie wiem czy by nas było na takiego stać, co gorsza – nie mam pojęcia, czy taki skośnooki by się w ogóle do grania nadawał, ale eksperyment wydaje się wart ryzyka. W końcu nikt nie ma tak licznych kibiców (i tak chętnych do wydawania kasy) jak Chińczycy!

Oczami wyobraźni widzę jak pracowici mieszkańcy Państwa Środka budują nam nową, gigantyczną halę, bo Hala Stulecia nie jest w stanie pomieścić pielgrzymki wiernych, yyy – wróć, pielgrzymki skośnookich kibiców.

Dzisiaj NBA ma chyba najwięcej widzów właśnie w Chinach. Tam są też największe dochody – popyt na koszulki gwiazd najlepszej ligi świata (a przede wszystkim chińskiego giganta – Yao Minga) wydaje się być bez dna. Chińczycy dostają świra na punkcie praktycznie każdego rodzimego zawodnika, który podbija zachodnie ligi piłkarskie. Podobnie było też z Japończykami – którzy robili autentyczne pielgrzymki na stadion Parmy w czasach, kiedy w klubie tym grał Hidetoshi Nakata. Dlaczego by nie spróbować szczęścia u nas?

Plan niemal doskonały, ma na pewno jednak parę wad – jak choćby podstawowy: Chińczycy, którzy złapaliby bakcyla na punkcie Śląska ruszyliby do sklepów i na internetowe aukcje kupować koszulki… no właśnie. Tylko gdzie takie dostać?

Dwa Śląski

W momencie, kiedy pojawiła się idea zgłoszenia do ligi stowarzyszenia WKS Śląsk wiele osób zaczęło się zastanawiać, czy nie dojdzie do kuriozalnej sytuacji, kiedy do ligi zostaną zgłoszone dwa “Śląski”. I czy w ogóle jest możliwa taka sytuacja. Ostatnio tłumaczyłem tę kwestię na forum ebasket, bardzo cierpliwie rozwiewał tę kwestię również Janusz Pilch na wczorajszej konferencji prasowej; ponieważ jednak pewnemu dziennikarzowi musiał sprawę wykładać parokrotnie zanim ten zrozumiał – o ile w ogóle, w co wątpię – to postanowiłem jeszcze i tu sprawę tę w skrócie omówić, co by nikt nie siał herezji pytaniami o to, który to prawdziwy Śląsk, a który prawdziwszy.

Wojskowy Klub Sportowy Śląsk Wrocław to wielosekcyjny klub, działający jako stowarzyszenie, powstały w 1947 roku (sekcja koszykówki powstała rok później – w 1948). Ponieważ w dzisiejszych czasach ustawowo wymaga się, by na poziomie ekstraklasy kluby działały jako SSA, to WKS Śląsk użyczył praw do – herbu, tradycji, nazwy powołanemu do życia przez Grzegorza Schetynę Śląsk Wrocław SSA.

Umowa między stowarzyszeniem, a spółką akcyjną wyraźnie wyjaśnia sporne kwestie, o których w tym artykule:

  • SSA reprezentuje Śląsk tak długo, jak długo będzie grać w ekstralidze – inaczej mówiąc, w momencie spadku z ligi (bądź upadku spółki) prawa wracają do właściciela,
  • stowarzyszenie WKS Śląsk może naraz użyczyć praw tylko jednemu SSA – tak więc sytuacja, kiedy mielibyśmy “dwa Śląski” w lidze nie jest możliwa do osiągnięcia w żaden sposób. Nie jest przecież możliwe, żeby coś pożyczyć dwóm osobom naraz.

Warto tu też dodać, że Janusz Pilch wyraźnie zaznaczył, że jeżeli liga nie dopuści Śląska Wrocław SSA do gry w ekstralidze, to on sam w trybie natychmiastowym zwoła zgromadzenie zarządu, które miałoby na celu wprowadzenie Śląska do PLK w innej formie – najprawdopodobniej użyczając praw innej spółce. Ale to już temat na zupełnie inną opowieść.