We wrocławskim światku pełno jest poinformowanych speców. Wiedzą z miesięcznym wyprzedzeniem kiedy zostanie zwolniony trener, albo jakiego zawodnika niedługo zobaczymy w składzie. Wiedzą też kogo trener lubi, co zawodnicy robią w szatni i znają dokładnie zaległości finansowe. Jeden z takich speców wczoraj się obudził z letargu, gdy do niego doszła prawda zawarta w tytule wpisu – Śląska nie stać żeby zatrudnić Hyżego. Na pocieszenie imć Lizak widzi światełko w tunelu: niech Radka sfinansuje miasto.
Prawda jest taka, że Śląska na chwilę obecną nie stać nawet na Artura Mielczarka. Przykre.
Prezes Bałuszyński dopytywany o sytuację finansową mówi, że ma w budżecie ((dosłownie na koncie klubu)) 2 mln zł. Te 2 mln mają wystarczyć na zawodników i całą działalność klubu (odżywki, hala, wyjazdy, pensje dla pracowników, etc). Nie wiem, czy to nie będzie zbyt optymistyczne stwierdzenie, ale załóżmy, że 1,5 mln to pieniądze czysto na zawodników ((strzelam trochę, ale podpieram się jedną z rozmów z prezesem, gdzie kiedyś takie stwierdzenie padło – chociaż mogłem coś źle zrozumieć)). Co zrozumiałe – prezes nie chce kontraktować nowych graczy, na których pieniędzy nie ma, jednak cały czas wierzy, że jakiś zastrzyk finansowy Śląsk jeszcze dostanie (Carlsberg ((pocieszające, że sama firma mówi, że rozmowy trwają)), miasto, może ktoś jeszcze ((tja…))) i wtedy będziemy mogli kogoś zatrudnić. Zastanawiałem się, czy w razie czego, gdyby jednak żadne pieniądze już nie wpłynęły, będzie nas stać na jakieś – jakiekolwiek – wzmocnienia. Prezes odpowiada wymijająco – “nie dopuszczam do siebie myśli, że Śląsk już żadnych pieniędzy nie dostanie”, ale żadnych zawodników ponad aktualny budżet kontraktować nie chce. I nie stać go na wspomnianego Mielonego, co chyba samo w sobie jest odpowiedzią na moje pytanie. Swoją drogą – spory kawałek “tortu” muszą dostawać ci, którzy już w klubie są, skoro pochłaniają całe półtorej bańki.
Przy tym wszystkim stać pana Mariusza na dowcip, mówiąc, że skład mamy całkiem dobry i właściwie potrzeba by było już tylko trzech obcokrajowców na poziomie. Pozazdrościć dobrego humoru.
Trzeba jednak uczciwie przyznać, że zawodników jak na warunki ligowe mamy faktycznie dobrych ((Stefan, Stević, Chanas, Skiba, Mróz, Weeden, Didi jak się obudzi)). Problem w tym, że mamy ich tylu, jakbyśmy się wybierali na turniej trzyosobowego streetballa.