Amatorska Liga Polska

Polska liga coraz bardziej przypomina rozgrywki ligi podwórkowej. Na tydzień przed rozpoczęciem rozgrywek nikt nie wie, kiedy tak naprawdę są mecze (sobota, czy niedziela – o godzinach nie mówiąc), czy będą jakieś transmisje, czy liga ma sponsora – czeski film. Co gorsza, wszyscy są do takiego stanu rzeczy przyzwyczajeni i nikt nie robi problemu. Problem jednak jest, nazywa się Mistrzostwa Europy. Jeśli ich organizacja ma wyglądać jak dotychczas plus doświadczenia ligowe, to można spodziewać się najgorszego. Totalne zero informacji, promocji, czegokolwiek. Pierdzenie w stołki i pobieranie pensji, tylko tyle.

W tym całym bajzlu nic dziwnego, że nie ma chętnego na wpompowanie pieniędzy w ten sport. Dla kogo? Garstki pasjonatów? Wszyscy dziś wiedzą, że konsumenta dziś trzeba atakować, atakować i jeszcze raz atakować informacją – kiedy, co, kto, z kim, po co. Tymczasem dziś nawet średnio zainteresowani polską ligą z zaskoczeniem odbierają informację, że liga startuje już za tydzień.

W tym wszystkim letnie wydarzenia w Śląsku wydają się marketingowym mistrzostwem – przynajmniej wszyscy o Śląsku gadali i każdy dostawał codzienną dawkę nowych wieści.