Galeria (szukamy zdjęć)

Jak być może niektórzy zauważyli, na naszej stronie został w menu dodany przycisk “galeria”. Co tam można znaleźć? Oczywiście galerię zdjęć. Nie będą to jednak zdjęcia stricto ze spotkań – czyli zawodników, ale dotyczące kibiców oraz trybun podczas meczy których byliśmy świadkami – a więc nie tylko te w Hali Stulecia, Orbita, czy Kosynierkce, ale również ze spotkań wyjazdowych. Wrzuciliśmy dziś zdjęcia z sezonu 2004/05 – zapraszamy do przeglądania i wspominania.

Lewy balkon

Jednocześnie prosimy każdego, kto dysponuje jakimiś unikalnymi fotkami, by się nimi z nami podzielił. Najlepiej słać je na maila [email protected] Prosimy podawać źródło oraz wszelkie dane na temat meczu, na którym zdjęcie zostało zrobione – o ile takie dane posiadacie. Z pewnością znajdzie się wielu sympatyków Śląska, którzy z chęcią obejrzą takie archiwa.

Hyży doskonały

Radek Hyży to ulubieniec kibiców oraz mediów. Barwny rudzielec, zawsze waleczny, wypruwający z siebie flaki, uczestnik przekomicznych akcji w ataku oraz kontrowersyjnych w obronie – kibiców klubu, którego barw reprezentuje Hyży takie sytuacje cieszą od ucha do ucha, u rywali owocują jakąś odmianą wścieklizny. Tak można by streścić stereotypowy obraz Radka.

Radek to też autor barwnych wypowiedzi. Na przykład o tym, że w niektórych dzielnicach można dostać w papę. Ostatnio Radek stęsknił się za medialnym szumem i kontynuuje drogę “Janka Tomaszewskiego koszykówki” wyśmiewając publicznie warsztat trenera Kurtinaitisa. Śmiać mi się chce, kiedy czytam takie wypowiedzi z ust człowieka, który sam określany jest jako totalne drewno, a boiskowy warsztat można zawęzić do “błotnej walki”; który w ostatnich czasach regularnie dostawał “klapek na oczy” – piłka pod kosz do Radka oznaczała, że zawodnik będzie się już na kosz pchał do końca i piłki nie odda. Albo trafi fartownego kaszalota, albo straci piłkę.

Pamiętam jakąś wypowiedź zagranicznego trenera (nie pamiętam już jakiego), który na pytanie o preferencje zawodników dotyczących jakiegoś aspektu gry, odparł “oni nie mają nic do gadania, oni gówno wiedzą”. Miałem okazję obejrzeć fragmenty niektórych treningów u trenera Kurtinaitisa. Elementem najbardziej rzucającym się były ciągłe pretensje do Polaków. Że nie wykonują jego poleceń i mają notorycznie głowę w chmurach – pretensje słuszne. I chociaż nie uważam, że trener Kurtinaitis wybitnym szkoleniowcem jest, to śmiało mogę odpowiedzieć Radkowi tak jak wspomniany trener – ty gówno wiesz.

Ostatnio Radek uderzył też w kibiców z Wrocławia. Porównał wrocławską publiczność do tej ze słupska – “która zawsze kibicuje niezależnie od wyników, a ta wrocławska nie”. Hyży stwierdza, że “nie potrzebuje kibiców, kiedy jest dobrze, ale wtedy kiedy nie idzie”. I chociaż jestem świadomy, że Radek oddziela “wrocławską publiczność” od naszego KK, a w powyższej opinii ma sporo racji, to nie powstrzymam się od złośliwego komentarza.

Wyszczekany Hyży jak zwykle jest mocny w gębie, kiedy “mu idzie” (ostatnio zawodnik notuje niezłe występy w barwach Basketu Kwidzyn), a kiedy nie to siedzi cicho. Jak po półfinałach w sezonie 2005/06. W spotkaniu decydującym o awansie Turowa, kiedy zespół przegrywał dość wysoko, podczas rzutów wolnych cała zgorzelecka publiczność tak buczała na Radzia, że ten nie tylko nie trafił obu osobistych, ale co najmniej jeden z nich okazał się niedolotem (już nie pamiętam, czy aby nie oba). To ja się pytam – na co mi tacy zawodnicy? Którzy są cwani, kiedy idzie, a kiedy nie to okazują się zwykłą piz..

Open Basket w niedzielę

Ostatni przedświąteczny pojedynek wrocławianie rozegrają w najbliższą niedzielę, 21 grudnia w “Kosynierce” przy ulicy Mieszczańskiej – naszym rywalem będzie Open Basket Pleszew. Początek spotkania o godzinie 16:00.

Rywale w ostatniej kolejce ulegli minimalnie u siebie Spójni Stargard Szczeciński 62:68, w tabeli zajmują ósme miejsce z dorobkiem 15. punktów – o dwa więcej niż wrocławianie. W kadrze zespołu z Pleszewa możemy znaleźć m.in. dobrze nam znanego Dariusza Parzeńskiego – byłego zawodnika Śląska, ojca Jakuba, który gra we Wrocławiu; oraz Tomasza Stępnia, wychowanka Śląska.

Wszystkich kibiców zapraszamy w niedzielne popołudnie do hali. Wstęp oczywiście bezpłatny.

A nie mówiłem?

Roman Zieliński narzeka na nowego szefa działu marketingu Śląska Wrocław – chciałoby się powiedzieć “wiedziałem”. Ciekawe, kto będzie następnym nowym nabytkiem w zarządzie? Waldemar Łuczak? Ciarki po plecach przechodzą…

My już przez to przechodziliśmy. Poznaliśmy niekompetencję, interesy na boku i myślenie zupełnie nieprzystające do wizji kibiców. Ciekaw jestem jak długo wytrzymają w tych warunkach ludzie tacy jak Roman. Idę o zakład, że im bliżej będzie końca sezonu, tym wściekłość będzie narastać i przerodzi się w otwarte konflikty.

Ostatnio ktoś narzekał, że na meczu nie było elektronicznych band reklamowych, “ale może to i dobrze, bo ich wynajęcie jest drogie”. Nie zdziwię się, jeśli na wiosnę bandy się pojawią. Przypomnę tylko, że Jacek Kubiak ma firmę, która m.in. takie bandy wynajmuje…

Skromne, a cieszy

Po dwóch żenujących spektaklach w Kosynierce – zarówno na parkiecie, jak i na trybunach, nareszcie nadeszła miła odmiana. Apele i mobilizacja zrobiły swoje, a młodzi podopieczni Tomasza Jankowskiego dołożyli cegiełkę grając mecz z zębem i pokonując rywali z miasta naszego kolegi “B”, Nysy Kłodzko, 62:61.

Krótkiego newsa dotyczącego meczu możecie przeczytać na “Szlachcie” – od siebie dodam tylko, że “Jankes” powinien popracować nad zespołowością drużyny. Gdyby nie determinacja Pawła Bochenkiewicza i jego twarda gra pod koszami, to partactwo kolegów, którzy zbyt często grali z klapkami na oczach, mogłoby drogo kosztować cały zespół. Możemy wybaczyć chłopakom, że nie mają wybitnych umiejętności, ale “colsonowania” już nie.

Wróćmy jednak do tego, co nas tutaj najbardziej interesuje. Po raz kolejny udowodniliśmy sobie, że można. Pomimo ciągle skromnej grupy, to pokazaliśmy głośny, urozmaicony doping przez cały mecz. O dziwo do Kosynierki zawitała też spora grupa kibiców gości uzbrojonych w bęben, chodź odniosłem wrażenie, że to byli raczej rodzice i przyjaciele zawodników rywali, niż jakaś stała grupa kibiców. Grzecznie siedzieli w swoim kącie hali za ławką Doralu, bębnili przy swoich akcjach, od czasu do czasu coś spontaniczne pokrzyczeli. Siedząc.

Za tydzień czeka nas pojedynek z Open Basket Pleszew, która ma swoich kibiców jeżdżących za klubem po Polsce – zapowiadają również wizytę u nas. Ok. 126 km to nie pół świata, ale i tak robi wrażenie w naszych – koszykarskich – realiach.

Mam więc nadzieję, że 20-tego grudnia, tuż przed świętami, pokażemy, że można nie tylko dobrze, ale i bardzo dobrze zaprezentować się na trzeciej lidze koszykówki. Już teraz zapraszam do hali przy ulicy Mieszczańskiej.