Kibice koszykarskiego Śląska podzielili się głównie na dwa obozy. Jedni z utęsknieniem wyczekują jakichkolwiek informacji o tzw. “reaktywacji”, ale pełni optymizmu są pewni, że do niej ostatecznie dojdzie. Drudzy pogodzili się z losem i o Śląsku zapomnieli. Albo przerzucili się na chodzenie na Oporowską, gdzie jest ekstraklasa i zapowiadana świetlana przyszłość.
Jest też i trzecia grupa, niewielka, niemal niezauważalna. Grupa osób, której marzy się droga do PLK na drodze sportowej. Awans z 2. do 1. ligi, potem z 1. do ekstraklasy. I to wszystko w wypełnionej po brzegi poczciwej Kosynierce.
Dzisiaj dane było poczuć klimat tej hali, kiedy wypełniona jest niemal do ostatniego miejsca. Zarówno ludźmi bardzo młodymi, jak i dorównujących klubowi wiekiem. Jedni i drudzy żyli wydarzeniami na parkiecie, gdzie wrocławscy juniorzy okazali się lepsi od rówieśników z Włocławka.
Marzy mi się szampan po awansie. Dreszcze na plecach i trzęsące się mury hali od dopingu. Ludzie stojący za oknem, bo w hali już nie ma miejsc.
Te finały juniorów pokazują, że jeśli ktoś stworzyłby warunki do walki o awans na parkiecie, to taki scenariusz jest jak najbardziej realny.
Nie chcemy reaktywacji przy po pomocy dzikiej karty. Chcemy odbudowania chwały Śląska na zdrowych zasadach.
“Nie chcemy reaktywacji przy po pomocy dzikiej karty – mów za siebie. NIE SPADLIŚMY Z TEJ LIGII więc dzika karta hańby nam nie przyniesie.
mówię co najwyżej w imieniu KK, każdy ma prawo do własnej opinii
KK całościowo popiera: lepiej z drugiej ligi niż dzika karta?