W komentarzach pojawił się zarzut do mojego wpisu o chęci awansu na parkiecie i pytanie, czy to stanowisko całego KK. W ramach wyjaśnienia postanowiłem napisać jeszcze parę słów w tym temacie.
Jesteśmy wszyscy zgodni, że dzika karta “nam się należy”. Nie spadliśmy, tak naprawdę nawet nie zostaliśmy wycofani z powodu problemów z brakiem pieniędzy, a z powodu ograniczenia umysłowego właściciela, który najwyraźniej chciał się tak odpłacić kibicom, za ich “niewdzięczność”.
Pomimo tego, nie chcemy tej dzikiej karty. Nie chcemy jej, bo:
- wrocławianie na nią nie zasłużyli swoją postawą; kiedy walczyliśmy o byt klubu, na manifestacje przychodziło niewiele osób. Kiedy seniorski klub upadł, do Kosynierki chodziła jedynie garstka zapaleńców. Ludzie uważają, że PLK, że walka o medale, Euroliga im się należy. Nie ma przywiązania do klubu, ale do sukcesów i dobrej gry.
- awans na parkiecie to niesamowite emocje i budowanie więzi z klubem. Można to było zobaczyć w każdej hali, która w tym roku wywalczyła awans do PLK. Ludzie siedzący na schodach, wokół parkietu, gdzie się tylko dało, byle być uczestnikiem tej chwili. Podobnie jest z tymi, którzy towarzyszyli piłkarzom w drodze z 3 ligi do ekstraklasy.
Chcielibyśmy przeżyć to samo. Zbudować wśród ludzi silniejszą więź z klubem.
I uniknąć dajśmana, ceptera, idei, czy innej ery w nazwie.
Po części się z Tobą zgadzam. Nie ma jak wzięcie słabego clubu w Championship Managerze i doprowadzenie go na sam szczyt europy. Buduje więzi z klubem, wyzwala duję, radość i poczucie spełnienia.
Ale to nie ma prawa działać, kiedy przychodzi nam mówić o sytuacji Śląska. Tutaj już jest więź z klubem, jest duma i jak będzie klub w najwyższej lidze od razu będzie radość i poczucie spełnienia. Z wksem to nie przejdzie – tyle lat tradycji zobowiązuje do grania o najwyższą stawkę, nawet po rocznej przerwie. Jeśli mają być pieniądze, to niech będzie i gra w PLK. Ludzie i tak przez pierwszy rok będą tak stęsknieni za koszem, ze będą wypełniać Orbitę (przynajmniej pewnie na kilku pierwszych meczach).