Szopka wakacyjna

Co roku we Wrocławiu mamy wakacyjną szopkę. Początek tej pięknej tradycji miał miejsce gdzieś tak za czasów PR-owania Waldemara Łuczaka, zwanego Dementi. Dementował wszystko. Albo zapewniał, że budżet będzie znany do końca czerwca, 10-tego lipca, 15-tego sierpnia, do końca tygodnia. Waldemar był tu co prawda najmniej winny, bo jedynie przekazywał wiadomości od tchórzliwego zarządu, a że przekazywał na ogół złe, a do tego bardzo flegmatycznie, to zaskarbił sobie rzeszę anty-fanów.

Potem nastała era grabarza. Miał być sponsor do końca czerwca? Nie było w ogóle. Zamiast tego było straszenie wycofaniem z pucharów, ligi, otwarta wojna z Gazetą Wyborczą, przenosiny do Brzegu Dolnego, wprowadzenie “złotych kart kibica” bez karnetów i masa innych pomysłów oraz problemów, które wpisały się złotą literą w historii wrocławskiej szopki. Z finiszem, którego przypominać nie trzeba.

W tym roku, choć Śląska grającego w koszykówkę zawodowo nie ma, to szopki zabraknąć nie mogło. Ciągłe przekonywanie, że “Śląska w PLK zabraknąć nie może” bez jakichkolwiek szczegółów, w końcu wycofanie się po cichu ze spuszczoną głową. Teraz jeszcze Turów chce, i najprawdopodobniej zagra we Wrocławiu w europejskich pucharach.

Ciekaw jestem jakich jeszcze poniżeń będziemy musieli doczekać. W końcu wakacje dopiero się zaczęły…

One thought on “Szopka wakacyjna”

Leave a Reply

Your email address will not be published.