Kiedy pojawiła się informacja, że we wrocławskiej Hali Stulecia/Ludowej rozegrane zostaną grupowe spotkania reprezentacji Polski w ramach Mistrzostw Europy podskoczyłem z radości i z miejsca zająłem się wyszukiwaniem informacji o biletach.
Czas płynął, informacji nie było, a kibice – ci, którzy na mecze nie chodzą jak do teatru – postanowili, że spróbują się zorganizować. Padł pomysł, by zająć balkon, zorganizować świetny doping, tak by liczna reprezentacja Litwy, czy Turcji nie zakrzyczała nas we własnej hali. Kilka telefonów do ludzi zaangażowanych w organizację mistrzostw, prób organizacyjnych – wszystko odbijało się jak od ściany. Nawet nie spotkało się to z żadną odmową, po prostu… każdy zbywał nas krótkim “ja nic nie wiem”, albo brakiem jakiejkolwiek odpowiedzi.
Bilety rozeszły się szybciej niż kibicowska brać zdążyła się zdecydować na zakupy. Zresztą – nadspodziewanie szybko patrząc na marketing wokół mistrzostw, a raczej jego brak. Na dobrą sprawę – gdyby nie Gortat w finałach NBA, to by marketingu nie było w ogóle. Dość powiedzieć, że we Wrocławiu urzędnicy zarządzili remont wodociągu koło Hali nie wiedząc, że lada dzień przetoczy się tam kilka tysięcy ludzi, a w Warszawie zachodni dziennikarze z żalem mówią o fatalnej organizacji i zerowego echa wokół ME w stolicy kraju.
Tymczasem podczas samego spotkania Biało-Czerwonych, zamiast fanatycznego dopingu, mieliśmy koncert na kilka tysięcy trąbek i pokrzykującego spikera, który drażnił chyba każdego. Relacje naocznych świadków tego spektaklu wspominają o kompletnej mizerii na trybunach – gdyby nie trąbki i spiker, w tv słychać by było pisk butów, dźwięk odbijającej się od parkietu piłki oraz chrupanie popcornu.
Tymczasem leśne, prlowskie dziady jak Ludwiczuk i Wierzbowski rozpływają się nad wspaniałą atmosferą, świetną organizacją, wspaniałymi gwiazdami basketu, które zjechały do Polski i aż pęcznieją z dumy.
W najbliższych latach żadnych koszykarskich mistrzostw w Polsce już nie doświadczymy. Za trzy lata piłkarskie święto. Skoro zmarnowano na całej linii najlepsze pod słońcem okoliczności do promocji koszykówki w Polsce, to ciekawe, jak wspomniani “prezesi” poradzą sobie w okresie kiedy cała Polska będzie mówić tylko o jednym – Euro 2012.
Po 1. Lepsze trąbki od ciszy. Poza tym, co Ty chcesz od trąbek? Przyjęło się zagłuszanie nimi ewentualnego dopingu przyjezdnych w czasie rozgrywania akcji przez gości i tego się nie zmieni. Jedni wolą tupać, drudzy gwizdać, a Ci którzy nie potrafią biorą trąbki. Każdy ma swój sposób na bycie kibicem. Jego sprawa czy pójdzie z trąbką, szalikiem, dzieckiem, rodziną czy sam.
Po 2. Spiker poprawił się już w drugim dniu, choć prawdą jest, że drażniący koleś,
Po 3. Jakiego Ty dopingu się spodziwałeś? Polska reprezentacja gra od wielkiego gromu (nie tak często jak to zdarza się siatkarzom czy piłkarzom). Powiedz, kiedy ta grupa ludzi ma się “zgrać” (jak chociażby siatkarscy – fakt, ich model kibicowania jest specyficzny, ale mają swoją cechę charakterystyczną: jakieś diskopolowe, półpatriotyczne pieśni etc)? Jak na razie kibiców reprezentacji koszykówki stać tylko (i przynajmniej dobre i to) na “POLSKA “, ewentualny odzew na popularne wszędzie “Kto wygra mecz” i gwizdanie przy akcji przeciwnika. Fakt, kilka razy zdarzyło się skandowanie jakiegoś zawodnika (2-3 razy) i tego jest mało. Szkoda tylko, że Wy właśnie jako zrzeszenie kibiców Śląska (tej koszykarskiej głównie części) nie zareagowaliście. Tylko należało by zadać sobie pytanie, czy taka grupka dałaby przebić się przez spikera i właczaną muzykę przy każdej możliwej przerwie (tak było przynajmniej podczas pierwszego meczu), czy bylibyście w stanie porwać jakiś sektor innymi przyśpiewkami-hasłami (bo uwież mi, skoro na ligowych meczach publika nie chce śpiewać, to tym bardziej nie bedzie tego robiła na meczu reprezentacji – pozatym, co byście zaspiewali? “Deszcze niespokojne”?), i czy ten doping nie byłby stricte proŚląskowy?
Mimo, że to mecz reprezentacji brakło tego akcentu wrocławskiego kojarzącego się ze Śląskiem.
A po 4. Polska dała dupy z ogranizacją. Jadą po nas media jak Europa długa i szeroka. Szkoda gadać…
Rush, aż żal czytać… ale po kolei.
ad 1. zobaczymy co powiesz po mistrzostwach w RPA za rok.
ad 3. czy kibice muszą się “zgrywać” (?), żeby nauczyć się śpiewać Polska Biało-Czerwoni, czy Jesteśmy z Wami Polacy jesteśmy z Wami?
co do drugiej części pkt nr 3, to czy Ty czytałeś w ogóle wpis, do którego udzieliłeś komentarza? szczerze wątpię, ponieważ masz tam jasno napisane – nie było zorganizowanej grupy kibiców (poza mało rozśpiewanym KK), choć takie starania zostały poczynione. od nas (KKK) było paręnaście osób. z innych klubów też bywały delegacje. wgdyby te po paręnaście osób postawić w jednym rogu balkonu, to uwierz mi, że bylibyśmy w czasie akcji pośpiewać na tyle, żeby cała hala mogła się dołączyć (co pewnie i tak by nie nastąpiło).
doping proŚląskowy? nie wiem czy mam to zostawić jako żart, czy jakoś komentować? napisz mi proszę jakby to miało wyglądać :-)
ad 4. a czego się można spodziewać patrząc na kondycję polskiej koszykówki (nie chodzi mi o repre), plk i pzkosz?
nie chce mi się na całość odpisywać, więc tylko ad 1: trąbki są do dupy. trąbki to nie doping, to robienie hałasu. w dodatku o drażniących tonach. w naszej – ultrasowej – definicji trąbki to przedmiot zakazany, istne chwasty na trybunach.
b.s. ->
Po pierwsze, nic nie powiem po mistrzostwach, ponieważ piłka nożna interesuje mnie w mniejszym stopniu. Tym bardziej, atmosfery na trybunach nie możesz porównać z atmosferą na halach. Więc nie wiem do czego pijesz i jak Twoja odpowiedź odnosi się do mojego wpisu.
yanoo -> spoko, o to chodziło – nie pasują do waszej koncepcji ogólnodopingowej. Tylko zauważ jedno, o ile można grupę kibiców dopingujących konkretną drużynę ligową zmotywować do zrezygnowania z trąbek, o tyle ciężko o coś takiego podczas spotkań reprezentacji (gdzie pojawiają się również kibice spoza pewnych form dopingujących konkretną drużynę ligową). A że tłum zgromadzony w halach ma tendencję do zagłuszania (gwizdów, tupania, trąbienia, walenia w bęben) akcji przeciwnika to coś czego nigdy się nie wypleni.
b.s. -> nie rozumiesz. Przeczytaj jeszcze raz, a potem jeszcze raz, o co zostało napisane w punkcie 3 szczególnie o tym zgrywaniu się. Dlaczego uważasz, że jeśli wypaliłoby to “spotkanie się” różnych klubów kibica, to tłum nie dołączyłby się do waszego dopingu? Prawda, że podczas pierwszego meczu prowadzący spotkanie i człowiek od puszczania muzyki dali ciała i to mogłoby Wam przeszkadzać, ale tu właśnie wychodzi to nie zgranie. Ponieważ jeśli byłoby więcej tego typu spotkań, organizatorzy wiedzieliby na co mogą mogą być przygotowani jeśli chodzi o zaangażowanie kibiców. Czyż nie tak jest na piłce siatkowej?
Po za tym kolejnym Twoim przeinaczeniem (co jednak wskazuje na brak zrozumienia tekstu czytanego) był element, jakoby zostało napisane tu o dopingu pro Śląskowym w kontekście innym niż pytanie retoryczne. Napisałem jedynie o akcencie, którym mogła być chociażby flaga, i był to ton raczej refleksyjny, więc nie ironizuj.
A co do ostatniego – kondycja okookoszowych spraw nie powinna mieć wpływu na profesjonalizm przygotowań do takiej imprezy. Spodziewać się można było sporo, chociażby tego, żeby ludzi wiedzieli, jaka impreza jest organizowana w kraju, w mieście…
Rush,
trąbki – nie dogadamy się. nie życzę Ci, żeby kiedyś na meczu z każdej strony otaczali Cię ci trąbiarze i trąbili cały mecz.
pkt 3 – przeczytalem. raz, drugi. znam pojęcie pytania retorycznego dość dobrze, jednak nie widzę go w Twojej wypowiedzi. możesz to jakoś mi wyjaśnić?
“(bo uwież mi, skoro na ligowych meczach publika nie chce śpiewać, to tym bardziej nie bedzie tego robiła na meczu reprezentacji – pozatym, co byście zaspiewali? “Deszcze niespokojne”?), i czy ten doping nie byłby stricte proŚląskowy?”
deszcze niespokojne? hehe. szkoda, że tak dużo się wypowiadasz, a nie wiesz, że można zaśpiewać coś o Polsce. ok, podam Ci nawet kilka przykładów – “Polska, biało-czerwoni”, “Jesteśmy z Wami…” (i o dziwo nie śpiewa się dalej “..o Śląsku”), “Grać na całego” (uniwersalne), HSV, “Hej Polska kosz, lalala” i, uwierz mi, jest jeszcze parę innych.
dalej. dwa Twoje cytaty:
“czy bylibyście w stanie porwać jakiś sektor innymi przyśpiewkami-hasłami (bo uwież mi, skoro na ligowych meczach publika nie chce śpiewać, to tym bardziej nie bedzie tego robiła na meczu reprezentacji”
“Dlaczego uważasz, że jeśli wypaliłoby to “spotkanie się” różnych klubów kibica, to tłum nie dołączyłby się do waszego dopingu?”
dalej – flagi. to był mecz Polski. POLSKI. Nie Śląska. Dlatego flagi Śląska tam nie było. Gdybyśmy posiadali flagę Polski z akcentami Śląska, to na pewno byśmy ją powiesili.
kondycja. hmmmmm. jak to nie powinna mieć wpływu? za kondycję odpowiedzialny jest kto? pzkosz i plk. kto organizował euro? pzkosz. szczegółów szukaj w wywiadzie z janickim z dzisiejszej wyborczej.
Ja nie chcę się z Tobą dogadywać w sprawach trąbek. Stwierdzam fakt. Nie chcę również żebyś się ze mną zgadzał. Była mowa o trąbkach toteż wyraziłem swoje zdanie co do ich obecności i faktu, że nie da się ich uniknąć.
Tak, uważam, że kondycja nie powinna mieć wpływu (mimo, że miała) na przygotowania, ponieważ sprawy związane z nagłośnieniem i zareklamowaniem imprezy masowej zleca się odpowiedniej firmie. Choć mogę się zgodzić z twierdzeniem, że jaki zleceniodawca taka wykonana usługa.
Słyszysz co się dzieje w PZPN-ie. Jedynie co sie z nim kojarzy to burdel, malwersacje, korupcja, fortuna dla działaczy i co raz gorsze występy piłkarzy. A mimo to 4 lata przed Euro bez mała cała Polska wiedziała, że to My ogranizujemy tą imprezę.
Z “deszczami niespokojnymi” to była ironia i nawiązanie do pieśni o małym rycerzu serwowanym na meczach siatkówki.
Jeśli chodzi o grupkach, to moja wina, nie skonkretyzowałem, że w pierwszym zdaniu, cytowanym przez Ciebie, chodziło mi o KK, w drugim zaś o reprezentacje różnych klubów. W tym drugim przypadku uważam, co zostało napisane, że pomysł wspólnego dopingu, przy wcześniejszym ustaleniu miałby szansę się przebić. Chociażby “przyśpiewkami” o których piszesz.
I jeśli chodzi o flagi (jeej, to naprawdę grała Polska, nie gadaj?) i ten element Śląska, jak już wspomniałem – to był ton refleksyjny. Nie przyjemnie by Ci było zobaczyć na hali taki trójkolorowy element. Na hali, gdie grywał Śląsk? I tyle. Nikt od nikogo niczego nie wymagał.
I nie spinaj się tak.
jak napiszę, że się nie spinam, to zostanie to odebrane jako tłumaczenie się=masz rację? no to ok – spinam się ;-)
jak może nie mieć wpływu? nie kumam. skoro ZUPEŁNIE nie umieją nagłośnić i rozreklamować koszykówki jako takiej, to czemu nagle z dnia na dzień mieli by włączyć myślenie? logiki trochę.
dlaczego wszyscy o euro2012 słyszeli? bo piłka jest sportem narodowym, czy Ci się to podoba, czy nie. PZPN nie musi robić absolutnie nic, a i tak wszyscy będą wiedzieli, że jest euro.
deszcze zrozumiałem – pokazałem Ci tylko, że można śpiewać o Polsce, a nie o jakiś rycerzu (co to ma wspólnego z reprą siatki? nie wiem).
motyw – kk. tu jest chyba cały pies pogrzebany (czyt. spory)… może Janek w tym wpisie tego nie powiedział jasno, ale nie chcieliśmy załatwiać sobie ‘biletów kk’ li tylko dla nas, ale dla kibiców wszystkich klubów (tych bez trąbek).
przyjemnie byłoby mi przelecieć olivię wide, skoczyć ze spadochronu lub zobaczyć flagę Śląska w ludowej na meczu Śląska.