Polska koszykówka jest na dnie. Nikogo nie trzeba o tym przekonywać, może oprócz tytułowego Romana Groźnego i jego brzuchatego przyjaciela Janusza W. Brak sponsorów, brak widzów, brak oglądalności transmisji (o ile już jakaś jest), brak pieniędzy, brak dobrych polskich zawodników, brak wszystkiego. Nawet brakuje na pensje dla redaktorów serwisu plk.pl.
Kiedy wydawało mi się, że już bliżej dna być nie można usłyszałem pukanie od spodu. No bo jak inaczej nazwać fakt, że przez pół roku większość z nas nie wiedziała, że Dainus Adomaitis zakończył karierę sportową, a rozpoczął trenerską… w Polsce!! Tak, tak! Wieloletni skrzydłowy Śląska Wrocław (dwukrotny Mistrz Polski) wylądował jako asystent Igorsa Miglinieksa w Słupsku. Swoją drogą – ten ostatni to brat Raimondasa, którego nikomu przedstawiać chyba nie trzeba.
Jeśli taka informacja potrzebowała aż pięciu miesięcy, żeby dotrzeć do naszych uszu, to znaczy, że już naprawdę polska koszykówka sięgnęła dna.
Chociaż znając możliwości duetu Ludwiczuk & Wierzbowski to licho wie…