Awantura o herb

Coś tu nie pasuje...

Kiedy Reaktywatorzy organizowali pamiętną pikietę w deszczu, poza różnicami ideologicznymi była jeszcze jedna kwestia sporna, która zabolała nas chyba jeszcze bardziej – pomylony herb na plakacie.

Winny tłumaczył się, że “co to za różnica”, wielu go broniło, bądź w najlepszym razie ripostowali “teraz już za późno, trudno”.

Na podobnej zasadzie za parę lat “co za różnica” będą mówili ludzie, którzy będą tak samo pałaszować popcorn na meczach… WKK, jak jeszcze niedawno robili to “dla” drużyny z S na końcu zamiast drugiego K.

Ważne, że to dalej Wrocław, że ładnie grają w koszykówkę, a tam nawet syn(owie) Wójcika są!

Pan Koelner ma wysokie ambicje i dobry pomysł. I słusznie – polska koszykówka potrzebuje takich ludzi, potrafiących stworzyć mocną bazę szkoleniową, która poprowadzi talenty od najmłodszych lat do przyszłych wielkich sukcesów. Problem w tym, że odbywa się to całkowicie kosztem Śląska, już nie tylko na poziomie seniorów, ale i juniorów, gdzie WKK wyprzedził Wojskowych o długości świetlne.

Możliwe jest też, że kiedy Pan Koelner zacznie pukać do drzwi z napisem “ekstraklasa” postanowi połączyć siłę znanej marki, ze swoim produktem i dojdzie do fuzji (o ile można mówić o fuzji w przypadku łączenia czegoś z niczym). I prawdopodobnie nikomu to nie będzie przeszkadzać. Bo co za różnica…

Co roku mówimy sobie “gorzej już nie może być”. Tymczasem jesteśmy na dnie i słyszymy pukanie od spodu. Czarne dni mogą dopiero nadejść.

W te czy wewte

Budżet jest porównywalny do tego z zeszłego sezonu. Pojawienie się nowego sponsora – Herbapolu – sprawi, że będziemy mieli jeszcze lepszą stabilność finansową. Nasi zawodnicy zagrają w nowych koszulkach – przyjmiemy barwy zielono-czerwone. Postaramy się szybko zorganizować szaliki i koszulki dla kibiców w nowych barwach, w przystępnych cenach – powiedział na konferencji prasowej Roman Olszewski, prezes klubu.

Z Polpharmą łączy nas specyficzny sentyment, bowiem Starogard Gdański był pierwszym większym wyjazdem w historii Kosynierów (wówczas jeszcze znanych jako KK Szlachta). Mała mieścina okazała się wówczas gościnna, sprzyjająca Lechii Gdańsk – a co za tym idzie Śląskowi Wrocław, dzięki czemu łomot na parkiecie przyszło łatwiej znieść.

Z drugiej strony – można by zapytać co to za klub, który zamiast nazwy własnej firmuje się sponsorem i jego “barwami”? W ten oto sposób mamy kolejny już przykład z rodzimego podwórka szafowania tradycją, wartością dla kibica najważniejszą, jak ziemniakami na targowisku.

Na koniec pytanie konkursowe: spytajcie przypadkowego przechodnia jaki klub sponsorował Atlas w lidze żużlowej.