Nie wiem czy jacyś kibice Śląska wybierają się 8. stycznia do Poznania na mecz rozgrywany z AZS-em Politechniką (a nie z Lechem ani Amicą – jakoś mi się zrymowało). Zakładając, że tak, to do 5 lutego będą mogli obejrzeć “Wojskowych” w 6 spotkaniach 3. ligi (zwanej drugą).
Życzę więc na nowy rok dużo zdrówka i wytrwałości. No i szczęścia.
Month: December 2010
Doping marzenie
Ostatnio koledzy drugi, oraz old school good style napisali o kibicowskich wzorcach, do odnalezienia i pooglądania na youtube. Kiedy indziej na fanslasku R. Zieliński spróbował kibiców skatalogować na różne grupy. Nie rozwiązują te teksty jednak problemu, który pojawia się tu i ówdzie – jaki ten doping w sumie powinien być, jak wyglądać i jak go ocenić?
Kryterium nr 1: Decybele
Najłatwiej doping ocenić po sile głosów – to odbieramy najszybciej i – bardzo często – najlepiej zapamiętujemy po sportowym widowisku. Są jednak od tego kryterium pewne ustępstwa, różnie jednak odbierane i przestrzegane.
Grzechem największym jest oczywiście puszczanie dopingu z głośników – nie ważne, czy tylko w roli wzmocnienia, czy w ogóle z playbacku (sic!!). Do tego typu praktyk podejrzewaliśmy hale w Sopocie i Zgorzelcu, udowodnić tego jednak nie sposób. Gdzieniegdzie można też natknąć się na wspomnienia przyjezdnych, jakoby dochodziło do dopingu “na dopingu” również we Wrocławiu… niestety, ale niżej podpisany ma za krótki staż na trybunach, by się do tych rewelacji odnieść. Sprawa jednak dotyczy okresu “bezkrólewia”, po wielkim rozłamie wśród kibiców, więc możliwe, że zdesperowani włodarze klubu (a zarazem winni rozłamu) na taki ruch się zdecydowali.
Kolejne z wykroczeń na liście to trąbki – uwielbiane na żużlu, na stadionach i w halach znienawidzone. Dmuchane (vuvuzele!!), na gaz, czy wielkie trąby napędzane z wielkich butli. Tu już niczego specjalnie weryfikować nie trzeba, wszystko było (jest) widać jak na dłoni – Śląsk, Turów, czy Anwil – to tylko kilku z grzeszników. We Włocławku problem dotyczy(ł? nie jestem na czasie) jakiegoś starego dziada, któremu już sami miejscowi próbowali przemówić – bez skutku – do rozumu. We Wrocławiu trąba witała na niemal każdym meczu za czasów tzw. Klubu Wesołego Kibica. Raz jeden (na mecz ze Stalą) użyczyli nam jej. Z dziecięcą głupotą z prezentu skorzystaliśmy, co do dziś uważamy za najczarniejszą kartę w historii naszej grupy.
I na koniec problem ostatni, jak się okazuje dość kontrowersyjny. Bębny. W cywilizowanym świecie kibicowskim, używane jako narzędzie do wybijania rytmu. Tylko i wyłącznie do tego. Tymczasem w koszykarskich halach w Polsce, bębny często służą jako główne narzędzie wypełniania hali dźwiękiem. W efekcie człowiek przychodzi na jakiś koncert bębnów, a nie na mecz. Największych specjalistów w zagłuszaniu wszystkiego waleniem w białą membranę można znaleźć w Słupsku i – nasz ulubiony przykład – w Ostrowie Wielkopolskim. Ulubiony dlatego, że w przeciwieństwie do Słupska – Stalówka pośpiewać umie i to całkiem nieźle. Tylko co z tego, skoro po drugiej stronie hali słychać jedynie bębny i jakieś niemrawe tło z gardeł?
Kryterium nr 2: Śpiewnik
Sprawa dość prosta – ma być urodzaj, ma być nowatorsko, ma być ciekawie. Na tym polu łatwiej jednak o jakąś wpadkę, niż wybicie się. Większość klubów ma śpiewniki utarte na przestrzeni wielu lat, a wprowadzenie nowej pozycji jest tym trudniejsze, im więcej kibiców danego klubu. Poza tym, większość korzysta z tych samych melodii, często z tych samych tekstów, jedynie delikatnie przystosowanych do potrzeb własnego podwórka. Wyróżnieniem jest, kiedy inne kluby starają się skopiować (skserować) naszą twórczość.
Pojawiają się jednak kwiatki, które rozśmieszają do łez – najlepszym przykładem był jakiś czas temu Prokom ze swoim “wszyscy kibice prokomu trefla!” Melodia i słowa bawiła nawet tych z kibicowskim światem nie związanych.
Najczęstszym grzechem na tym polu jest monotonność. To ona zresztą była jednym z czynników motywujących do założenia naszej grupy – część osób w hali miała dość dopingu opartego na WKS! WKS! z Hej Śląsk! klap! klap! klap! na przemian przez cały mecz. Na podobny problem cierpią Czarni Słupsk, co… im nie przeszkadza. Każdy robi doping tak jak uważa i tego typu wykręty. Co kraj to obyczaj.
Kryterium nr 3: Oprawy
Oprawa sama w sobie nie jest co prawda elementem dopingu jako takiego, ale jej obecność (czy też brak) na pewno wpływa na ocenę i walory spotkania na trybunach. Oprawy mogą być różne, różniste – dotyczące klubu, okolicznościowe (bardzo popularne są oprawy patriotyczne, z okazji 11. listopada), skierowane na rywala, czy… do zarządu klubu. To może być transparent, pirotechnika, serpentyny… co tylko się wymyśli. Im oryginalniej, tym lepiej.
Do tego dochodzi oflagowanie. Sektorówki, płotowe, machajki… element stały widowiska, niczym rzuty wolne. Choć i tu można się popisać jakąś nowatorskością, czy efektownym projektem.
Wątpliwości
Oczywiście, to nie są jakieś odgórne wytyczne od Boga i jedyne prawdziwe. Każdy może mieć własną wizję i na swój sposób oceniać doping (patrz problem z bębnami). Do tego dochodzą różne, subiektywne warunki – ilość kibiców, rozmiar hali, akustyka, zasobność portfeli (do finansowania opraw) i tak dalej i tym podobne… Wydaje mi się jednak, że udało mi się przedstawić wersję najbliższą utartym schematom.
Kryteriów którymi można poddać kibiców jest też znacznie więcej, jednak są już one na ogół pochodną któryś z powyższych. Pozostaje jeszcze otwarty problem podziału na “kumatych i niekumatych” oraz “kibiców prawdziwych i nieprawdziwych” – tak lubiane choćby na vulcanie, czy wśród dziennikarzy określenia… ale o tym kiedy indziej.
Słaby lider
O tym w jak słabych rozgrywkach przychodzi nam grać, świadczy dzisiejszy mecz – dołujący w tabeli Śląsk był bliski sprawienia sporej sensacji w starciu z liderem z Pleszewa. Duża w tym zasługa agresywnej obrony (szczególne brawa dla N. Kulona!) i dobrego początku w czwartej kwarcie, kiedy udało nam się zbliżyć na 3 punkty do rywala. Swoje też pewnie zrobił… śliski parkiet, na którym zawodnikom co chwila rozjeżdżały się nogi. Cud, że nie skończyło się nieszczęściem… albo przerwaniem meczu, bo warunki były naprawdę katastrofalne.
Gościom sprzyjało jednak szczęście, umiejętności oraz… dziecinne straty popełniane przez wrocławian. Aż przykro było patrzeć, jak kolejna akcja marnotrawiona jest podaniem w trybuny, ręce rywala, czy “niesioną piłką”. Mają chłopaki nad czym myśleć w czasie przerwy świątecznej.
Kolejne mecze już w Nowym Roku, dlatego korzystając z okazji życzę wszystkim kibicom Śląska Wrocław zdrowych i spokojnych Świąt oraz udanej zabawy w Sylwestra, by z nowym entuzjazmem pojawić się w halach w 2011 roku.
W tak zwanym między czasie spróbujemy jeszcze podsumować mijający rok… albo i całą dekadę.
Z Pleszewem w niedzielę
Niestety, nie udał się naszym zawodnikom wyjazd do Łowicza – Śląsk przegrał 79:67 z tamtejszym Księżakiem. Szansa na odkucie się będzie w niedzielę, kiedy do Wrocławia zawita lider naszej grupy, Open Basket Pleszew.
Powodem przełożenia meczu z soboty na niedzielę, jest turniej kadetów Dominik Tomczyk Cup, na który również serdecznie zapraszamy. Na parkiet w Kosynierce wybiegną zawodnicy WKK Wrocław, Bryza Kolbudy, Polonii Warszawa, MOSiRu Cieszyn, Turowa Zgorzelec, no i oczywiście gospodarze – WKS Śląsk Wrocław.
Przypominamy również, że niedzielne spotkanie z Open Basket będzie ostatnim meczem Śląska w tym roku!
Jaka to melodia?
Już tytuł notki nawiązujący do znanego programu rozrywkowego w telewizji, wskazuje o czym jest poniższy tekst. Postanowiłem skrobnąć parę zdań na temat melodii wykorzystywanych przez kibiców na trybunach. Niektóre mogą mocno zdziwić. Każdą melodię zalinkowałem do oryginalnego wykonania – pierwowzoru oraz do wykonania kibicowskiego. Przy niektórych podałem odnośniki do wikipedii ;) aby poczytać coś więcej na dany temat.
Zacznę od najbliższej mi pieśni przez wielu uznawaną za hymn kibiców Śląska „To my kibice Śląska” która to śpiewana jest na melodię pieśni patriotycznej „My pierwsza brygada” i to właśnie gdy ruch kibicowski powstawał w Polsce, a autora artykułu nie było w planach, fanatycy Śląska jako pierwsi użyli tej wzniosłej melodii. Po swojemu śpiewa np. Wisła Kraków, czy ŁKS Łódź.
Chyba w zeszłym sezonie coś bardzo miłego dla ucha usłyszałem oglądając mecz warszawskiej Legii. Na melodię innej patriotycznej pieśni – „Oka”. Tutaj można wysłuchać oryginału. Kibice warszawskiej Legii śpiewają „Do końca moich dni” i muszę przyznać, że bardzo mi się to podoba. Pełne uznanie i gratulacje.
Kierunek pieśni patriotycznych bardzo ciekawy. Na melodię naprawdę pięknej pieśni „Rozkwitały pąki białych róż” nigdy chyba jednak nie usłyszałem wrocławskiego wykonania piosenki „Słuchaj Śląsku znów jesteśmy tu” i niestety żadnym nagraniem nie dysponuję. Inną patriotyczną pieśnią jest np. “Rozszumiały się wierzby płaczące”, której to refren wrocławianie przysposobili dla siebie – “Nie płacz o Śląsku mój”.
Popularną przyśpiewką, nie tylko we Wrocławiu, była “O mój (tutaj nazwa klubu) ja nie zdradzę Cię”, na melodie znanej pieśni “O mój rozmarynie”.
Rota – jak donosi wikipedia, to wiersz Marii Konopnickiej, a także pieśń hymniczna. Powstała pod wpływem oburzenia prześladowaniami polskości w zaborze pruskim. Tutaj do odsłuchania. Ostatnimi czasy pojawiła się na trybunach podczas spotkań kadry narodowej bodaj, że w Kielcach, ale np. w Katowicach na meczach GKS-u jest obecna dość długo. Tutaj od 2 minuty 54 sekundy.
Każdy kto był na Mazurach chociaż raz musiał zaznajomić się z morskimi opowieściami, a tutaj można ich posłuchać. Jako, że nie kojarzę aby gdzieś w Polsce to śpiewano, to podeprę się swoim podwórkiem – Śląsk Wrocław „Choćby tu Ajax przybył”, trzecią zwrotkę z tej piosenki do tej pory można usłyszeć bywając na meczach WKS-u.
Skoro znaleźliśmy się na Mazurach to zapewne siedzieliśmy przy ognisku. A jeśli tak, to z całą pewnością dane nam było usłyszeć, albo i zaśpiewać “Płonie ognisko i szumią knieje”. Ta melodia wykorzystywana jest i była przez fanów wielu klubów np. Lecha Poznań.
Rok, może 2 lata temu, po raz pierwszy wykonano na stadionie Śląska pieśń „Nasze serca” , korzystając ze znanego utworu Budki Suflera „Jest taki samotny dom”.
Od paru lat, jeszcze przed wyjściem piłkarzy na murawę, kibice Legii przy akompaniamencie śpiewają utwór Czesława Niemena „Sen o warszawie” . W swojej poprzedniej notce umieściłem to wykonanie wśród najlepszych jak dla mnie na świecie, niezwykły utwór niezwykłe wykonanie.
Innym ciekawym kierunkiem jest muzyka…. disco polo : ), czyli nikt nie słucha, nikt nie lubi, ale bawi się każdy. Zacznę od przykładu zagranicznego, który przyjął się na kilku stadionach w Polsce (Gdańsk, Wrocław) czyli… utwór bliżej znany pt. „Straciłaś cnotę” (swoja drogą teraz niektórzy się zdziwią, że to włoski kawałek). Tutaj polskie wykonanie zespołu Toples. Moda na tę piosenkę rozpoczęła się od tego nagrania, gdzie kibice francuskiego zespołu RC Lens zagrzewali swoich piłkarzy do walki.
Dość przyjemnym dla ucha stała się adaptacja hitu zespołu Bolter „Daj mi tę noc”, która to, jak donosi wikipedia, zdobyła nagrody na festiwalu muzycznym w Opolu. Kibice Śląska przerobili to na swój sposób.
Kolejnym zespołem wykonującym kawałek disco polo, który doczekał się wykonania na stadionie, jest „Boys” ze swoim utworem „Wolność”, tym razem w wykonaniu kibiców Motoru Lublin.
“Pet Shop Boys” to brytyjska grupa muzyczna wykonująca muzykę pop, utworzona w 1981 roku. Do jej największych hitów należy “Go west” , która to piosenka przyjęła się dość gremialnie w Polsce na arenach sportowych, przykład Wisła Kraków, ale i my sami to wykorzystujemy, a i w wykonaniu kibiców Anwilu to słyszałem ;)
Thomas René Gerlach to niemiecki DJ i producent, znany także pod pseudonimami: Tonka, Chip Tunes i Thomtastic. Współpracował z grupami Outrage, Space Cube i T’N’I. Kibice Widzewa przyjęli refren z utworu “Don´t be afraid” i zaśpiewali to w swoim stylu.
Wisła, Śląsk, Lech, Górnik Zabrze, GKS Katowice (do 34 sek) i pewnie ktoś jeszcze skorzystali chyba po tym nagraniu kibiców Crveny Zvezdy Belgrad. Wykorzystali bardzo znaną melodię… a jest nią utwór amerykańskiego piosenkarza R&B R.Kelly “I belive i can fly”.
Jednym z większych zaskoczeń było dla mnie wykorzystanie utworu „Moonligth Shadow” Mike Oldfielda. Tym bardziej miło, gdyż już wcześniej lubiłem ten kawałek – a wg mnie łatwym do przerobienia nie jest i z tego względu wielkie słowa uznania dla Portugalczyków FC Porto.
Nic to jednak w porównaniu z trzęsieniem ziemi jakie nastąpiło, gdy kolega Yanoo i Wizard dowiedzieli się pierwowzoru melodii wykorzystywanej przez kibiców Panathinaikosu, czy też FC. St Pauli i chyba Piasta Gliwice w Polsce. Tutaj więcej o utworze; skądinąd kolejny hit, coś trafiające w mój gust ;) i wykonanie np. takie, albo moje ulubione.
Ci którzy mieli okazję obejrzeć film “Football factory”, albo przeczytać książkę “Hoolifan” mogli wyrobić w sobie pewne wyobrażenie o kibicach Millwall FC. Tym większe może być zdziwienie, kiedy skojarzą z jaką melodią wiąże się ich najbardziej znana pieśń “We are Millwall” . W Polsce na tę melodię próbowała bodaj, że krakowska Wisła śpiewać, a w Japonii (kolejny szok dla niektórych) Urawa Red Diamonds. A wszystko dzięki Rodowi Stewartowi i piosence „Sailing”.
Znany mi jest fakt wykorzystania trzech hymnów państwowych. Chyba najpopularniejszym jest melodia „Maryslianki”, hymnu Francji i bardziej znane wszystkim wykonanie. Kto skorzystał z marsylianki? W Polsce chyba wszyscy Wisła, Lech Poznań, Śląsk.
Mniej znanym jest mój ulubiony, czyli Kwiaty Szkocji i zastanawiam się, czy to nienawiść do Anglików, czy po prostu fakt, że melodia “Kwiatów” jest wyjątkowa, sprawiła iż paryżanie z PSG wykonują to na swój sposób.
Najbardziej znanym wykonaniem kolejnego hymnu państwowego, jest to Wisły Kraków „Wisełko wygraj mecz”, jakiego kraju to hymn jest pisać nie trzeba, więc tylko dla przypomnienia link.
Nie wiedziałem, czy tę pieśń potraktować jako hymn, ale wikipedia rozwiewa wątpliwości. Zawsze mnie zastanawia, jak to działa, że refren wychodzi u nas najgłośniej… Tutaj wykonanie np. kibiców Zagłębia Lubin.
Skoro już przy wojnie secesyjnej jestem, to mamy z tego okresu również drugi kawałek obecny do teraz. Mowa o „When Johny comes marching Home”. Tutaj do odsłuchania, a tutaj piękne wersje Crvena Zvezda Belgrad i Wisła Kraków.
Cztery litery YNWA i wszystko jasne. Najpopularniejszą, wykonywaną chyba we wszystkich krajach na świecie ;), stał się You’ll Never Walk Alone – piosenka z musicalu Carousel. Ilość wykonawców muzycznych tego utworu jest chyba równa liczbie klubów których kibice próbują to na swoich stadionach. Pierwszeństwo przypisywane jest Liverpoolowi i Celticowi. Nie ma co pisać, bo napisano już wiele, a wystarczy posłuchać. My też śpiewamy wrocławską wersje YNWA, zresztą chyba jako jedyni na koszykówce.
A teraz na poważnie dosłownie i w przenośni. We Włoszech szczególnie, ale i w Polsce w zasadzie też, często wykorzystywany jest motyw z opery Giuseppe Verdiego “Aida” – “Marsz triumfalny”. W Polsce bardzo wiele ekip siada na krzesełkach, aby wstać z mocnym przytupem zaczynając od słów „Więc wstań …”, a w Italii? Fiorentina, Roma, Juve, Sampdoria.
Kolejnym stylem muzycznym, jakiego byśmy się tu nie spodziewali, to rock&roll. A jednak! Pat Boone na pewno nie przypuszczał, że jego hit Speedy Gonzalez będzie śpiewany np. tak: przez kibiców Śląska i Wisły i wielu, wielu innych…
W tym miejscu będę po omacku trochę szedł – ale najprawdopodobniej to kibice Milanu byli tymi, z których cała Polska zaczerpnęła wzorzec. Mowa rzecz jasna o śpiewanym przez całą Polskę, chyba bez wyjątku, „jesteśmy zawsze tam”: wykonanie Legia oraz Śląsk. Teraz czas na moje wynurzenia, że przecież ta melodia do złudzenia może i nie ale przypomina utwór… – “Boney M” “Rivers the Babilon”, z tym, że singiel “Boney M” pochodzi z 1978… A może jednak?
Śmiano się, że po emisji filmu “Hooligans”, w którym przedstawione są przygody kibiców West Ham United, nagle liczba ich fanów się podwoiła – a hymn tego londyńskiego klubu znał każdy. Tutaj więcej i słowa, a tutaj wykonanie z bardzo dawna temu :)
Bardzo ciekawych rzeczy można się dowiedzieć o kolejnej piosence – odsyłam do wikipedii. To chyba najstarsza melodia w tym zestawie, a może i w ogóle? Najczęściej wykonywana podczas imprez urodzinowych w USA i UK. Przyznać muszę, że poza nami w „Kosynierce” (wersja Zielono-Biało-Czerwoni), kompletnie nie kojarzę, czy gdziekolwiek ktokolwiek skorzystał z tego motywu. A tutaj moje ulubione wykonanie, z klasyki kina „Most na rzece Kwai”.
Na świeżo i bieżąco, bo po sobotnim meczu, mam debiut dwóch nowych melodii u nas. Pierwszą z nich nawiązujemy do czasów… westernu i dzikiego zachodu. Pierwsi nie byliśmy na pewno, czy ktoś to jeszcze śpiewa pojęcia nie mam, ale kolega Kurak będzie się cieszył podwójnie z powodu tego kto śpiewał to z całą pewnością.
Druga z nich to kolejny hymn… tym razem marynarki wojennej Jej Królewskiej Mości „Rule Britania”. Kiedy jeszcze Anglikom się chciało śpiewać, albo kiedy na mecze chodzili ci, którym się chciało, to z przyjemnością się ich mecze oglądało w TV. Tutaj wykonanie kibiców The Rangers Football Club.
Pora na kolejna prywatę, czyli na idola do dzisiaj chyba, nie tylko mojego – ale to zawodnik wybitny i wyjątkowy i jak mało który zasługuje na takie pieśni pochwalne na swoją cześć: “Nigdy nie będę miał cię dosyć, zawsze będę po twojej stronie, jesteś najpiękniejszą rzeczą, która istnieje… Alessandro Del Piero ole!”. Skąd melodia pochodzi? Po raz kolejny sięgamy do klasyki kina, film “Żądło” znać powinien chyba każdy. Tak więc polecam się wsłuchać, a później porównać z poznańskim hitem : ).
Kolejnym hitem, tym razem rockowym, który zaadoptowano na potrzeby trybun, jest ten węgierskiego zespołu Omega “Dziewczyna o perłowych włosach”. Wykonawców jest kilku: Śląsk Wrocław, Górnik Zabrze, Levski Sofia.
Na koniec jeszcze jeden przykład z Anglii, gdzie kibice Chelsea Londyn skorzystali z utworu “Que sera, sera” i zaśpiewali po swojemu. A tutaj nieco inne wykonanie.
Niektóre podane tu przykłady są oczywiste, inne mniej. Niekoniecznie udało mi się dobrać najlepsze nagrania jako przykłady, ale myślę, że dobrze oddają zamierzenia. Mam nadzieję, że nie zbłądziłem w żadnym miejscu :)