
Stal Ostrów.
Od początku obecnego sezonu w Ostrowie Wielkopolskim na meczach KS Stali (tej nazwy się będę trzymał) atmosfera nieco odbiegała od tej jaka panowała w minionych latach. Wielu stawiało ostrowskich kibiców za wzór w kwestii dopingu i opraw. Dodatkowym argumentem przemawiającym “za” nimi, był fakt wsparcia (licznego i efektownego) jakiego udzielali drużynie występującej w 2 lidze, po tym jak przestała grać na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Zrządzenie losu (tak umownie to nazwijmy) sprawiło, że już po roku od naszej rejterady z PLK spotkaliśmy z drużyną ostrowską właśnie na poziomie 2 ligowym. Z tą różnicą, że drużyna Stali miała za cel postawiony awans, a my… niekoniecznie. (Pamiętna radość po zwycięstwie w Ostrowie m.in. Piotrka Warawki. Dzięki !)
Zwycięstwo rodziło się w bólach.

W maju przeżyliśmy piękne chwile, które były zwieńczeniem 3 lat mocno smutnych i 1 roku nad wyraz wspaniałego. Awans sportowy, w który wierzyliśmy od samego początku (nie zagłębiając się w szczegóły na osobna dyskusję) po wycofaniu z PLK w 2008 i atmosfera, której byliśmy jednymi z twórców były nagrodą za to, że nie opuściliśmy drużyny w najdziwniejszych/najtrudniejszych (?) chwilach w historii. Odrzuciliśmy inicjatywę reaktywacji na poziomie PLK, trzymając się hasła “Tylko awans sportowy jest dla nas honorowy”. Przez wielu zostaliśmy odsądzeni od czci i wiary, uznano nas za “prawdziwków”, “grześków”, “politykierów” (Tutaj muszę przyznać rację. Kiedy w 2006 roku Maciek Zieliński poprosił nas o rozłożenie ulotek promujących go jako kandydata na radnego miasta Wrocławia zrobiliśmy to bez mrugnięcia okiem – więc faktycznie politykierzy z nas.) i szkodników, podsumowując nas jako troglodotyczną bandę oddychającą morowym powietrzem. Nie mniej jednak dostaliśmy wyrazy wsparcia od kibiców potępiających kupowanie sobie miejsca w lidze (dziękujemy wszystkim).
Prawie wszystko można kupić.
Po przegranym finale decydującym o awansie do 1 ligi działacze Stali Ostrów Wlkp. wykupili dziką kartę umożliwiającą grę na tym własnie poziomie rozgrywkowym. Nie pierwsza to tego typu praktyka, bo jeśli dobrze policzyliśmy już po raz 3 w Ostrowie wybrano drogę na skróty. Sami już pisaliśmy wielokrotnie, że dzika karta jest “be” więc się powtarzać nie będę.
No i teraz najciekawsze było to jak zachowają się stawiani za wzór – nr 1 w 1 lidze, którym możemy zazdrościć jak to napisał jeden dżentelmen z Pruszkowa – kibice Stali… a zachowali się tak jak w poniższym cytacie, wydając oświadczenie o czym rozpisały się lokalne media, np. tu albo tu.

“W związku z wykupieniem przez klub dzikiej karty, grupa Ultras Stal Ostrów zawiesza swoja działalność na I lidze do odwołania.
Dzika karta jest głównym lecz nie jedynym powodem naszej decyzji , na ten ruch złożyło się jeszcze parę innych czynników.”
No i brawo. To, że ludziom zwisa czy dzika karta jest czy nie to akurat dobrze zaobserwowaliśmy rok temu we Wrocławiu. Najważniejsze żeby można było pooglądać jak najwyższy, że tak się wyrażę poziom wirtuozów pomarańczowej piłki. Jak powiedzieli tak zrobili – doping się skończył i co prawda pojawiło się kilku łamistrajków, zgarnianych stąd czy stamtąd, ale to nie było to co kiedyś.
Rzecz w tym że oficjalnie przeciwko “dzikiej karcie” zaprotestowała tylko grupa USO, która jak sami ostrowianie określają liczy 7 osób. O ile dobrze czytam reszcie nie spodobała się osoba trenera i osób zarządzających klubem a raczej bliskich ich powiązań rodzinnych. W tle pojawił się również temat cen biletów i karnetów, który akurat doskonale rozumiem, bo jest we Wrocławiu znany… chociaż trochę naciągany jako powód do strajku. O co tak na prawdę chodziło/chodzi nie wiem i raczej się nie dowiem. Prawda jest taka , że doping się skończył.
Fakt jest taki, że trener Czaja kolejny sezon prowadzi Stal, tym razem w 1 lidze a nad głową szefuje mu Pani Drozd. Co się zmieniło z głównego faktu który doprowadził do protestu ? Niestety nie znamy tych “innych” czynników”, które wpłynęły na decyzję o proteście.
Jednak wrócili.

Protest zakończył się z dniem 25.11 podczas meczu ze Zniczem Pruszków. Dlaczego ? Dobre pytanie. Jak piszą w relacji z meczu z Purszkowem : “[..]wiele osob zaczęło tęsknić za atmosferą i dopingiem wiele osob zaczęło tęsknić za atmosferą i dopingiem.Nasza grupa USO która zawiesiła działalność ze względu na dziką kartę w porozumieniu z resztą członków sektora postanawiamy,ze szkoda jest niszczyć cos co budowaliśmy latami,nie widząc sposobu na odwrócenie dzikusa przez najbliższe lata postanawiamy z resztą członków stowarzyszenia wrócić na kibicowską drogę i dalej wspierać klub zaznaczając,ze dzikiej karty nie popieramy”.
Zaczęli tęsknić…, a przed oczami przewija nam się widok treningowych meczów, na których więcej było sportowców niż kibiców… . Trzeba było wielkiej wiary, żeby to przetrwać.
Dlatego my oficjalnie występujemy z propozycją przyznania drużynie z Ostrowa “Karty stałego dzikusa”, na którą lige tylko chcą.
Bo dla mnie fakty są takie że, sprzedali się.
Wniosek jest jeden: nie należy być niewolnikiem swoich ideałów. W Śląsku jest się dużo łatwiej ich trzymać, bo są duże pieniądze i awans “sportowy” nie jest takim trudnym wyzwaniem. Stąd mniejsze szanse na narażenie się na śmieszność. Stalówka źle zmierzyła siły na zamiary i teraz musi wygrzebywać się z dołka, który sobie wykopała.
To ciekawe, bo wydźwięk tekstu jest kompletnie inny. Zacytuje Ci jedną rzecz.
“Zaczęli tęsknić…, a przed oczami przewija nam się widok treningowych meczów, na których więcej było sportowców niż kibiców… . Trzeba było wielkiej wiary, żeby to przetrwać.”
Nie było wtedy pieniędzy i wielkich planów a mimo to udało się przetrwać. Nie było łatwo, miło, przyjemnie. Ale udało się przetrwać przy swoich ideałach, za co nagrodą był maj. O czym również wspomniane jest powyżej “W maju przeżyliśmy piękne chwile” – http://kosynierzy.info/2012/05/16/z-nieba-do-piekla-i-z-powrotem/
To może trochę wyobraźni. Co by było, gdyby teraz Śląskowi podwinęła się noga i zakupiliby dziką kartę? Spodziewałbym się bojkotu, ale pewnie niektórzy by się wyłamali, bo nie na ich zdrowie jest kibicowanie rezerwom, czyli powrót do 2 lub 3 ligi. Gdyby Schetyna nie sypnął groszem, to pewnie przy Śląsku 2 ligowym pozostali tylko Kosynierzy i niewielu więcej. Reszta przez moment wspierałaby Koelnera, dopóki by się nie znudziła. Ale czy powróciłaby potem do 2 ligi? Wątpię.
No dobra, ale mówimy tu o klubach kibica, które rządzą się swoimi prawami. 4 lata temu (po wyczynie Siemińskiego) Kosynierzy mieli swój Śląsk. Był on jaki był, rzeczywiście nie był on idealny, ale jakiś tam był i dawał minimalną iskierkę nadziei, że może być lepiej. Kibice Stali, w momencie bojkotu, pozostali z niczym – stworzyli sobie nieznośną pustkę. Ja od razu przewidziałem, że nie wytrwają w swoim postanowieniu zbyt długo, bo musieli tę pustkę jakoś wypełnić. A jak mieli to zrobić? Przerzucić się na kibicowanie Anwilowi, czy komuś innemu?
W poprzedniej wypowiedzi chciałem zasugerować 2 rzeczy, że łatwiej jest oceniać innych z perspwktywy kogoś, kto najgorsze ma już za sobą. No i druga rzecz, że trzeba uważać z wielkimi hasłami, bo wszystko i tak brutalnie weryfikuje rzeczywistość i pozostają tylko takie bzdurne tłumaczenia, że stęskniliśmy się za atmosferą, ale dzikiej karty nie popieramy.
A co do dzikusa, to uważam, że przepis o dwóch obowiązkowych Polakach jest głupszy. Ale nie tutaj miejsce, żeby dyskutować, który grzech polskiej koszykówki jest cięższy.
Co by było gdyby dzika karta zagościła?
Pisałem za siebie i chyba większość Kosynierów (bo nigdy nie wiadomo co się stanie gdy się daną sytuację zastanie). Nas by ten zespół nie zobaczył. Wtedy albo byśmy wrócili na rezerwy albo podziękowali i zgasili światło. Co inni by zrobili zostawiam to ich sumieniom.
Łatwiej oceniać ? Raczej w wykonaniu kogoś kto przetrwał jest to bardziej szczere i prawdziwe a przede wszystkim uzasadnione.
Co by mieli zrobić ? To już nie ma znaczenia, co 3 lata się dzika kartę w Ostrowie kupuje więc …
Debilnych przepisów wymyślanych przez PZKosz PLK itp jest o wiele więcej.