Znamy terminarz

Tak. Jak co roku, nadszedł ten wyczekiwany przez fanów moment.

Ciekawostką są kilkukrotne serie 3 meczów bądź to u siebie, bądź na obcych parkietach. Czujecie powiew NBA?

WKS Śląsk – Siarka Tarnobrzeg WYJAZD sobota 10.10 17:30
WKS Śląsk – Rosa Radom WYJAZD środa 14.10 19:00
WKS Śląsk – Stelmet Zielona Góra DOM poniedziałek 19.10 19:00
WKS Śląsk – Trefl Sopot WYJAZD sobota 24.10 17:00
WKS Śląsk – Polfarmex Kutno DOM sobota 31.10 19:00
WKS Śląsk – Polski Cukier Toruń DOM piątek 6.11 19:00
WKS Śląsk – Start Lublin DOM sobota 14.11 19:00
WKS Śląsk – Anwil Włocławek WYJAZD sobota 21.11 18:00
WKS Śląsk – Stal Ostrów WYJAZD sobota 28.11 18:00
WKS Śląsk – Turów Zgorzelec DOM poniedziałek 7.12 19:00
WKS Śląsk – MKS Dąbrowa Górnicza DOM poniedziałek 14.12 19:00
WKS Śląsk – Asseco Gdynia DOM piątek 18.12 19:00
WKS Śląsk – AZS Koszalin WYJAZD niedziela 27.12 18:00
WKS Śląsk – Wilki Morskie Szczecin DOM poniedziałek 4.01 19:00
WKS Śląsk – Polpharma Starogard Gd. WYJAZD niedziela 10.01 17:00
WKS Śląsk – Siarka Tarnobrzeg DOM sobota 16.01 19:00
WKS Śląsk – Stelmet Zielona Góra WYJAZD niedziela 24.01 17:00
WKS Śląsk – Czarni Słupsk DOM środa 27.01 19:00, rezerwowy termin 10.02
WKS Śląsk – Polfarmex Kutno WYJAZD sobota 6.02 17:30
WKS Śląsk – Polski Cukier Toruń WYJAZD niedziela 14.02 18:00
WKS Śląsk – Start Lublin WYJAZD piątek 26.02 19:00
WKS Śląsk – Anwil Włocławek DOM poniedziałek 7.03 19:00
WKS Śląsk – Stal Ostrów DOM poniedziałek 14.03 19:00
WKS Śląsk – Turów Zgorzelec WYJAZD niedziela 20.03 18:00
WKS Śląsk – MKS Dąbrowa Górnicza WYJAZD sobota 26.03 18:00
WKS Śląsk – Asseco Gdynia WYJAZD czwartek 31.03 19:00
WKS Śląsk – Rosa Radom DOM (elo Kękę) środa 6.04 19:00
WKS Śląsk – Wilki Morskie Szczecin WYJAZD niedziela 17.04 18:00
WKS Śląsk – Czarni Słupsk WYJAZD wtorek 19.04 19:00
WKS Śląsk – Polpharma Starogard Gd. DOM niedziela 24.04 20:00

Krosno, 19.12.12

182315_575568159126801_285571029_nNietypowy, środowy termin wyjazdu i dość duża odległość nie przeszkodziły nam we wspomaganiu poczynań Śląska. Zapisy na środowe wyjazdy na drugi koniec Polski maja to do siebie, że szybciej się kończą niż się zaczęły, jednak mimo to uzbieraliśmy 9 osobową ekipę.

Wyjazd odbył się dwoma samochodami. Pierwszy (turystyczny) startuje chwilę po 12-tej, drugi (rajdówka) przed 14-tą. Trasa dość prosta, praktycznie całą trasę jedziemy autostradą do samego Tarnowa, i tylko ostatnie 70 km pozostaje do pokonania na krajowym standardzie. Droga ekipy turystycznej odbywa się bez większych problemów, kilka postojów na fajki i sprawy fizjologiczne, w tym raz przy bramkach na autostradzie. W czasie drogi zmieniamy klimat z jesiennego (ok. 5 st. we Wrocławiu) w iście zimowy (4 na minusie na miejscu). Drużyna rajdowa mimo prawie 2-godzinnego opóźnienia melduje się tylko 15 minut po pierwszym samochodzie, urządzając sobie w ostatniej części istny odcinek specjalny bocznymi drogami na skróty.

Meldujemy się na miejscu pod koniec pierwszej kwarty, a nasi zawodnicy fetują to dwoma celnymi trójkami. Hala gości ładna, młyn składający się z ok. 30 osób, z dość urozmaiconym repertuarem. Kibicowsko chyba najciekawszy z naszych tegorocznych wypadów bo pruszkowskiej napinki to szkoda ujmować w rankingu. Jeśliby można się do czegoś przyczepić to do chóralnego odśpiewania “Ona tańczy dla mnie”, ale jak widać Legia Warszawa, Czarni Słupsk a ostatnio podobno nasi ulubieńcy z Wałbrzycha wyznaczają całkiem nowe trendy w dopingu (żeby nie być hipokrytą – ta piosenka to stały element naszych domówek :D) Krośnianie mają jednak ten sam problem co my, czyli hala w ogóle nie chce się włączyć do dopingu (wychodzi na to, że to efekt zbyt zróżnicowanego repertuaru). Nasz doping jak na tak małą liczebność całkiem poprawny. Nie ma szału, ale też nikt się nie oszczędza. Po pierwszej kwarcie ma miejsce spina z leśnym dziadem ze służby porządkowej. Otóż zostaliśmy poinformowani, że mamy zająć pozycje siedzące pod groźbą opuszczenia hali. Oczywiście sugestie te zostały odrzucone. Po krótkiej wymianie zdań doszliśmy do porozumienia, żeby po prostu stanąć na trybunach. Mecz przebiegał bez większych akcji. Gospodarze nastawieni do nas bardzo pozytywnie (co zdarza się dość sporadycznie). W przerwie przychodzi delegacja “tubylców”, w celu powitania i nawiązania kontaktu. Dostaliśmy zaproszenie na pomeczowe piwo, z którego jednak nie skorzystaliśmy. Mecz oczywiście wygrany zakończony wspólnie z koszykarzami “szkocją” i zapytaniem retorycznym o to, kto wygrał mecz. Nasi zawodnicy wyrazili niezłe zdumienie, że jednak udało się nam przejechać całą Polskę w środku tygodnia.

Po meczu zamiana, pierwsza startuje rajdówka, natomiast ekipa turystyczna idzie zwiedzać tutejszy rynek, oznaczyć miasto stosownymi vlepami oraz wzbogacić szopkę o kolejnego barana, niestety tylko do zdjęcia. Droga powrotna mija jeszcze spokojniej (w końcu praktycznie zaraz trzeba iść do pracy). Ale przyniosła kilka zaskoczeń. Dowiedzieliśmy się na przykład, że kolega K. w swojej kuchni układa przyprawy alfabetycznie, przez co często wybuchają w domu wojny. Jeszcze wspólny postój w “Macu” pod Gliwicami i już prosto do domu. We Wrocławiu jesteśmy między 1 a 2, w zależności od bolidu w jakim się jechało. Tradycyjnie ostatni, o godzinie 4.20, melduje się w domu B.

Życzenia na 2011

Nie wiem czy jacyś kibice Śląska wybierają się 8. stycznia do Poznania na mecz rozgrywany z AZS-em Politechniką (a nie z Lechem ani Amicą – jakoś mi się zrymowało). Zakładając, że tak, to do 5 lutego będą mogli obejrzeć “Wojskowych” w 6 spotkaniach 3. ligi (zwanej drugą).
Życzę więc na nowy rok dużo zdrówka i wytrwałości. No i szczęścia.

Miało być coraz gorzej…

…i przez pewien czas było.

Ale w tym roku nawet urodzony pesymista (vide H.) musi zauważyć, że nie jest gorzej, a realista i optymista muszą stwierdzić – “jest lepiej”. Stosując znany i lubiany (przeze mnie) cytat – niewiele lepiej… ale lepiej.

Dlaczego?
Ci co zostali – już zostaną. No chyba, że dorwie ich “zła starość” (marudne żony, upierdliwe dzieci, nisko płatne prace…).
No, ale w takim razie powinien być constans. A że jestem realistą, pewnego postępu niezauwazyć nie jestem w stanie.

Czemu to zawdzięczamy?
Raczej komu. Osobom, które wprowadzają zarówno mocną wewnętrzną “kontrolę ilości”, jak i “świeżaków” w nasze szeregi. Osobą, która robi, moim zdaniem, najwięcej jest kolega K. – i chwała Ci za to (a na meczu mi przypomnij – to oprócz chwały będzie piwo).
Nawet jeśli dla 80% “świeżych” okaże się to zajawka sezonowa, to, po pierwsze, tu i teraz jest lepiej, a po drugie, zostaje te 20%, które poczują coś więcej niż sympatię do naszego Wojskowego Klubu Sportowego.

Jaki z tego morał?
Aktywizujmy znajomych! Pamiętaj – jak przyprowadzisz tylko 1 nową osobę, to będzie o 1 osobę więcej. Ale jak każdy zrobi to samo – będzie nas 2 razy więcej!

Co się stanie w niedzielę?

Zieliński, Wójcik, Tomczyk, Kościuk kontra “chłopak M.”  i reszta ekipy, którą oglądaliśmy w tym roku. Na parkiecie może być ciekawie. Co poza tym? Czy zostanie ogłoszona wielka reaktywacja? A jeśli tak, to na jakich zasadach? Zobaczymy.

A jeśli dojdzie do skutku… Ciekawe ilu kibiców wróci na sektory. Ciekawe ilu odejdzie.