kosynierzy.info

Urodzeni, żeby kibicować

kosynierzy.info

Nie czytać bzdur

admin

Dziennikarskie kłamstwa dzielę na dwa sposoby: od ich wagi oraz od punktu widzenia czytającego.

Gówno Prawda

Dzieląc według wagi, dziennikarze wagi ciężkiej kłamią celowo. Jak Artuś Brzozowski, który upodobał sobie ostatnimi czasy środowisko kibicowskie i kłamie o nim bez mrugnięcia włosem na łysej głowie (skinhead jaki, czy co?). Najgorsze, że później taki stek bzdur czytają ludzie niezorientowani w temacie i sobie gazetą opiniotwórczą zdanie wyrabiają. Niejednokrotnie powtarzając te same bzdury w rozmowach ze znajomymi. Ciężko później takim wytłumaczyć jak jest naprawdę, bo “ty przecież masz stronnicze spojrzenie”. Potrzeba więcej gen. Petelickich, by te bujdy wyprostować.

Waga lekka to najczęściej efekt “szlifów”. Tu się cytowany zająkiwał, tu nieskładnie powiedział, to napiszemy ładniej. Albo to wytniemy, bo nieważne, a tamto podkreślimy, bo to na pewno ważne. Że lekko zmieniamy sens? Bez przesady!

Mojsza racja

Drugi podział dotyczy naszego spojrzenia na przekłamany artykuł. Jeśli się z nim nie zgadzamy, wiemy, że to bajka na resorach, zaczynamy wrzeć, buntować się i krzyczeć (choćby w komentarzach). Taka reakcja jest zrozumiała i naturalna.

Czy ktoś się jednak zastanawia nad reakcją, kiedy artykuł kłamie, ale… po naszej myśli? Podświadomie ignorujemy źródło podjudzeni w naszym światopoglądzie. Takie treści (szczególnie w połączeniu z kłamstwem wagi ciężkiej) są najniebezpieczniejsze. Nakręcają nas, często w przekazach ustnych dodamy jeszcze coś od siebie, żeby wbić szpilę opozycji, albo gloryfikować na wyrost swoich.

Wstrzymujemy oddech

Nie brakuje dziś plotek, pomówień, nadinterpretacji i przekłamanych artykułów dotyczących ekstraklasowego zespołu P. Koelnera i… II-ligowego Śląska Wrocław. Tymczasem kluczowe dla nas kwestie wciąż są niejasne, wciąż są tematem żywych dyskusji. Na dobrą sprawę jeden news mógłby dziś… rozwiązać nasze KK.

Gdzie się spotkamy po wakacjach i czy w ogóle się spotkamy? Spróbujemy się dowiedzieć u źródeł. Na dziś pozostaje po prostu nie czytać prasowego steku bzdur.