kosynierzy.info

Urodzeni, żeby kibicować

kosynierzy.info

Prasa kłamie

admin

Pomimo mojego młodego wieku dziewczyna znalazła wczoraj wieczorem na mojej głowie siwego włosa. Nie zdziwiłbym się, gdyby był to efekt popołudniowej burzy, którą wywołał news Echa Miasta, jakoby transakcję między Kurzewskim, a Siemińskim trafił szlag. Ten drugi miał ponoć zażądać za Śląsk nie 1.5, a już 4 mln złotych.

Jak się można było spodziewać informacja ta wywołała prawdziwe trzęsienie ziemi wśród zainteresowanych sprawą kibiców - nie obeszło się bez bluzg, a nawet gróźb pod adresem wciąż aktualnego właściciela klubu. Czy słusznie?

Okazuje się, że cała ta informacja jest wyssana z palca - prawdą jest jedynie to, że panowie jeszcze nie sfinalizowali rozmów. Zasiądą do nich ponownie w piątek w Warszawie - do tego czasu Tomasz Kurzewski ma czas, by zapoznać się szczegółowo z dokumentami dotyczącymi Śląska.

Co ciekawe - sama informacja na portalu Echa Miasta została, zaraz po zdementowaniu jej przez Kurzewskiego, zredagowana do znacznie łagodniejszej wersji, choć dalej próbuje się utrzymać, że Siemiński żąda za klub 4 mln zł - bądź 1.5 plus długi, co razem miałoby dać owe 4 mln. Już cały ten akapit wskazuje, że ktoś gdzieś coś usłyszał, swoje dopisał i próbuje siać zamęt. Po co? Dla kilku więcej odwiedzin w portalu?

W tym gorącym okresie dobrze wszystkim radzę, by prasowe doniesienia traktować z wielkim dystansem - przynajmniej dopóki nie pojawią się informacje oficjalne.

Bo okazuje się, że owszem - przydałoby się pogrozić. Ale dziennikarzom.

Teoria spiskowa

admin

Kiedy w połowie 2006 roku Waldemar Siemiński kupił od Grzegorza Schetyny nasz klub nie brakowało głosów, że tak naprawdę nic się nie zmienia - za sznurki pociągać będzie dalej ta sama osoba, a zmiana prezesa jest jedynie kosmetyczna. Bo Schetynie klub zaczął być trochę kulą u nogi, przeszkadzał w rozwinięciu politycznych ambicji. Tezę tą wydawało się potwierdzać pozostawienie na stanowiskach ludzi Schetyny - Łuczaka, Waśniewskiego, czy nawet Kaliny Schetyna, żony ministra.

Szybko jednak nowy właściciel obalił to stwierdzenie, wymieniając kadrę - do tego stopnia, że zwolniono również… cheerlederki. Pozostawał jedynie niewzruszony i flegmatyczny Waldi Dementi, wróć - Waldemar Łuczak, ale i on w końcu padł, na początku minionego sezonu, a teraz - jeśli wierzyć doniesieniom - będzie zabawiał swoimi działaniami wąsatych kibiców Turowa Zgorzelec.

Plotki jednak nie ustępowały. Na początku minionego sezonu, jakoś w okolicach listopada, w pewnych kręgach krążyło przekonanie, że Waldemar Siemiński tak naprawdę niedługo koszykówkę zarzuci, a już w kolejnym sezonie do władzy wróci Schetyna. Wygrane wybory przez PO miało, wg tych plotek, oznaczać początek budowania potęgi Śląska.

W międzyczasie nastał sezon pełny zawirowań, szlag trafił trzyletni plan odbudowy klubu, Śląsk prowadziło kolejno trzech trenerów, przewinęło się przez niego wielu zawodników, a zamiast wzmacniania młodych fundamentów na kolejne lata mieliśmy ściąganie starych wyg, żeby uratować sezon. Sezon zresztą udało się uratować dość efektownie, rozpalając olbrzymie nadzieje na finał, uwieńczone ostatecznie brązowym medalem.

I po tym wszystkim, kiedy kibice i media budowały już skład na kolejny sezon, nastąpiło trzęsienie ziemi - Waldemar Siemiński rezygnuje z prowadzenia klubu i miasto albo przejmie Śląsk, albo Śląsk zostanie rozwiązany.

Kiedy mijał pierwszy szok, człowieka dopadało mnóstwo pytań:

  • czy Siemiński serio jest tak głupi, żeby ot tak grozić miastu, czy może ma jakiegoś asa w rękawie?

  • Siemiński obiecywał dokończyć inwestycję BASCO, a jednocześnie zainwestować 1,5 mln zł w budżet klubu na przyszły sezon - te 1,5 mln zł, które miasto miało wyłożyć na odkupienie klubu. Czy tak reaguje człowiek, który grozi, że rzuci to wszystko w diabły?

  • w końcu - Siemiński zwracał się z ofertą do miasta. Wrocław to PO. PO to Schetyna.

Niektórzy prorokowali, że nagle zjawi się rycerz na białym koniu, mający powiązania z PO i Schetyną, który uratuje klub i na dzień dobry będzie miał kibiców u stóp.

I w tym momencie na scenę wchodzi Tomasz Kurzewski, który otwarcie przyznaje, że do pomysłu wykupienia Śląska namawiał go prezydent miasta Rafał Dutkiewicz oraz minister Grzegorz Schetyna. Ktoś jest zaskoczony?

Coraz głośniej mówi się też o wejściu Polsatu w Śląsk. Ten piłkarski. Bo ATM to Polsat. A Polsat to Solorz. A Solorz to kumpel Schetyny. A to wszystko razem to Wrocław. I powstałby wówczas jeden Śląsk. Ale to już temat na inną rozmowę.

Dlaczego o tym wszystkim piszę? Bo mam wrażenie, że ktoś tu stara się grać na emocjach, żeby ugrać jak najwięcej dla siebie.

Wykorzystano najpierw możliwości i pieniądze pana Siemińskiego, żeby klub oczyścić. Oczyścić ze starych grzechów. Długów, błędów w księgowości, bałaganu. Teraz wykorzysta się marketingowy i finansowy potencjał Kurzewskiego, żeby przywrócić dawny blask firmie “Śląsk Wrocław”. Przy każdej zmianie towarzyszą odpowiednie działania, żeby kibice żegnali stare z ulgą, a witali nowe z nadzieją i błyskiem w oku. Przy tym wszystkim zachowując odpowiedni margines bezpieczeństwa - jeśli coś nie wypali, to przez błędy poprzedników, nam potrzeba czasu, żeby to wyprostować. Kiedy tak naprawdę za sznurki pociąga cały czas ta sama osoba…

Co z tego wszystkiego wyniknie? Czy jesteśmy świadkami narodzin mocnego Śląska, który nie tylko wywalczy upragnioną 18-tkę, ale też będzie walczyć o laury w Eurolidze, a także - na Oporowskiej, bądź Maślicach, w Lidze Mistrzów?

Tylko jedno jest tu pewne - nie zabraknie nam brudnej polityki i masy plotek.

Nie wiem o co chodzi, ale się wypowiem

admin

Bardzo lubię czytać teksty Romana Zielińskiego. Poważnie. Nie zgadzam się co prawda z większością jego radykalnych poglądów, ale czyta się Romka znakomicie.

Niestety Roman ma uraz do koszykówki. Kiedyś dzisiejszy minister pogonił Zielińskiego z hali za rozróbę (przy okazji Schetyna zrobił niewybaczalną rzecz klubowi zmieniając herb na jakąś wronę), za co nasz bohater się obraził i znienawidził koszykówkę. Trudno.

Gorzej, że felietonista Roman Zieliński o koszykówce pisze i głosi nieprawdę. Ot, choćby w najnowszym Fan Śląsku: Wojna o zarobki Murzynów.

Parę przykładów.

Pisze Roman, że żądaliśmy, by miasto przejęło klub. Po pierwsze - od nikogo niczego nie żądaliśmy, a jedynie prosiliśmy. Po drugie - nie o to, by miasto klub przejęło, ale by klubowi pomogło. Dopiero w ostateczności, jeśli wszelkie inne środki by nie pomogły, chcielibyśmy żeby miasto wyciągnęło dłoń i przejęło klub. Zdajemy sobie jednak sprawę, że to nie jest rozwiązanie problemu, więc i o takie rozwiązanie nie prosimy.

Dalej Zieliński pisze o pęczkach Murzynów. W minionym sezonie było ich trzech. Sezon wcześniej przez większość czasu również trzech, pod koniec doszedł czwarty (zresztą - przez większość kibiców nielubiany). W sezonie jeszcze wcześniejszym dwóch. Pęczek tu nie widzę. Do tego wszystkiego sami przyznajemy, że co za dużo muzinów w składzie, to niezdrowo.

Idźmy dalej. Zieliński twierdzi, że większość składu to obcokrajowcy. Tu ma Roman trochę racji, w minionym sezonie było z tym średnio, ale już sezon wcześniej do meczowej dwunastki dostawało się 6-7 Polaków (ba! zdarzało się, że biegającą po parkiecie piątkę tworzyli sami rodzimi zawodnicy!), a w nadchodzącym, choćby ze względu na nowe przepisy, będzie tak samo. Być może zaskoczę tym naszego bohatera, ale ten fakt (tylu Polaków w składzie) bardzo nas cieszy.

Akapit z pomysłem stworzenia własnej drużyny pominę. Bo to czarny scenariusz, który w najgorszym razie mógłby wejść w życie.

Ale idźmy dalej. Pisze Roman, że utrzymanie koszykówki kosztuje kilkanaście milionów euro rocznie. Nie wiem skąd takie kosmiczne liczby. Kilkanaście milionów euro to nawet nie liczył rekordowy - jak na polską ligę - budżet Prokomu Trefla w minionym sezonie. Mógł co najwyżej kilkanaście milionów złotych, a jak mówię - był to rekordowy budżet.

Być może Roman zasugerował się sumami z piłki nożnej, gdzie budżety są kilkukrotnie większe niż w koszykówce? Miasto miało przecież przygotowane już 20 mln zł na samą fuzję z Groclinem - a takich pieniędzy, do przeznaczenia na jeden sezon, nigdy w koszykarskim Śląsku nie widziano.

Jedyne z czym się mogę zgodzić w tekście Zielińskiego, to kpienie z utajnienia frekwencji na meczach. Dlaczego tak jest - sam nie wiem. Mogę jednak zaspokoić ciekawość naszego bohatera wyjaśniając, że na meczach koszykarskiego Śląska we Wrocławiu bywało minimum półtora tysiąca kibiców na meczu. Średnio - około 2,5-3 tys. Czy to mało? Nie mnie oceniać. Wydaje mi się jednak, że to grupa, dla której warto ten klub uratować.

Podziękowania

Davidoff

W jakże ciężkim ostatnio dla nas i naszego klubu okresie odebraliśmy sporo sygnałów solidaryzowania się z nami ze strony innych kibiców koszykarskich. Wyrazy wsparcia spłynęły głównie na ręce naszego KK oraz zaprzyjaźnionej strony www.slask.polskikosz.pl. Sympatycy innych drużyn podpisywali się także pod wydanym przez nas otwartym listem do prezydenta miast oraz właściciela klubu Waldemara Siemińskiego.

Jak się okazało w ciężkich chwilach łączy się z nami niemalże cała koszykarska Polska. W szczególności chcemy podziękować za wsparcie kibicom Czarnych Słupsk oraz… Anwilu Włocławek.

Po raz kolejny okazuje się iż kibice to gawiedź, która bez względu na wzajemne animozje potrafi sobie w trudnych momentach pomagać.

Jeszcze raz dziękujemy za wszystkie maile, listy i podnoszące na duchu komentarze. Przy okazji chcielibyśmy życzyć, aby Wasze kluby nigdy nie znalazły się w podobnej sytuacji.

Kosynierzy

List otwarty kibiców koszykarskiego Śląska Wrocław do prezesa klubu Waldemara Siemińskiego oraz Prezydenta miasta, Rafała Dutkiewicza

admin

My, kibice koszykarskiego Śląska Wrocław, chcieliśmy wyrazić swój sprzeciw wobec tego, co się dzieje wokół naszego ukochanego klubu.

Panie Prezesie Waldemarze Siemiński! Ponad dwa lata temu zgodził się Pan przejąć na swoje barki misję i wielką odpowiedzialność prowadzenia najbardziej utytułowanego klubu w Polsce mówiąc „Tu jednak nie chodzi jedynie o biznes, lecz przede wszystkim o Śląsk” oraz „Zdaję sobie sprawę, ile ten klub znaczy dla Wrocławia i że jestem teraz odpowiedzialny za to. To jest również teraz mój ciężar”. Dzisiaj swoimi działaniami zaprzecza Pan własnym słowom traktując Śląsk jak zwykły biznes, który można w każdej chwili rozwiązać. Protestujemy przeciwko takim działaniom związanym z przyszłością klubu. Śląsk Wrocław istnieje na mapie Polski od 1947 roku, zdobył kilkadziesiąt medali mistrzostw Polski, w tym 17 złotych – a Pan chce to wszystko jedną decyzją zniszczyć.

Uważamy, że nie użył Pan wszelkich możliwych środków, aby przekazać klub w ręce innego inwestora. Dzisiaj próbuje Pan oddać Śląsk miastu szantażem, ogłaszając decyzję na kilka dni przed koniecznością zgłoszenia klubu do rozgrywek. Co więcej – powiadamia Pan miasto nie w bezpośredniej rozmowie, ale poprzez media – czy tak postępuje biznesmen, który chce uchodzić za rzetelnego partnera w biznesie?

Apelujemy o rozsądek i konsekwencję – wziął Pan na swoje barki wielką odpowiedzialność kontynuowania misji prowadzenia klubu – dobra społecznego miasta Wrocławia i całej koszykarskiej Polski – zrobił Pan w przeciągu tych dwóch lat wiele dobrego doprowadzając klub dwukrotnie do medalu, a dziś chce Pan zniszczyć wysiłek swój i kilku pokoleń, które pracowały na tę tradycję i uznanie Śląska w Polsce i Europie.

Apelujemy również do władz miasta, by nie reagowały tak zdecydowanie przeciwnie na pomysł przejęcia klubu. Śląsk to nasze wspólne dobro i wszyscy we Wrocławiu, którzy mają jakiś realny wpływ na jego dalsze istnienie, powinni dążyć do tego, by klub ten przetrwał.

Panie Prezydencie – zgadzamy się z Pańskim oburzeniem na taką, a nie inną formę próby przekazania klubu miastu. Dla nas również jest ona niezrozumiała. Jednocześnie apelujemy do Pana, by w sytuacji krytycznej nie umywał Pan rąk od Śląska. Nikt, w szczególności tak znacząca osoba jak Prezydent miasta, nie może chować głowy w piasek w chwili, kiedy ważą się losy części historii i tradycji tego wspaniałego miasta, jaką bez wątpienia jest Śląsk Wrocław.

Nie możemy pozwolić, by Śląsk Wrocław przestał istnieć!

Wrocławscy kibice, klub kibica „Kosynierzy”