Zgorzelec, 01.10.2014
admin
W końcu! Po niesłychanie długim okresie przerwy nareszcie ruszyła liga, tradycyjnie spotkaniem o prestiż i kawałek blachy, zwany Superpucharem Polski. Śląsk niestety przegrał, ale po kolei.
Jazda
Jak nigdy spokojna. Szczęśliwie autokar był tym razem na czas, z normalnym kierowcą, więc wycieczka upływała na spokojnym witaniu sezonu. Obserwujące nas na każdym kroku służby mundurowe musiały się cholernie wynudzić. Jedyne co martwiło to liczba wycieczkowiczów - powinno być nas więcej.
Do Zgorzelca - o dziwo - przybywamy przed czasem, na sektorze meldujemy się jeszcze przed prezentacją. Ostatecznie pożegnanie hali przy Maratońskiej (bo więcej tutaj chyba grać nie będziemy) urządziło 45 kibiców Śląska, z czego 15 z Nysy Zgorzelec. Za wsparcie serdecznie dziękujemy!
Mecz
Pierwsza połowa zaskakująco na plus. Minus był tam, gdzie się go chyba najmniej spodziewaliśmy, bo Mladenović niemal każdą akcję ofensywną kończył zablokowany. Specjaliści twierdzą - używając przy tym trudnych słów - że to kwestia braku umiejętności odpowiedniego wykorzystania Serba. Później duży minus dołożył wyższy z Amerykanów, który oprócz zbiórek (to akurat pozytywne) w obronie dostarczył dużo cegieł z dystansu.
W drugiej połowie gra Wojskowych sypała się coraz bardziej i ostatecznie Śląsk przegrał 85:70.
Zgorzelec
Na osobny akapit zasługują miejscowi. Chyba jeszcze nigdy w naszej historii wyjazdów do przygranicznego miasta nie widzieliśmy takich pustek na trybunach. Nie wiem, czy to kwestia terminu rozgrywania meczu, Ligi Mistrzów w telewizji, efektu zdobycia mistrzowskiego tytułu, czy zmęczenia starą halą, ale było po prostu pustawo - i chyba wszystkich to zaskoczyło.
Za to w szczytowej formie jest nasz ulubiony inaczej spiker, człowiek który spolszcza imiona obcokrajowców, a swoich czyta z angielska. Mamy dziwne podejrzenia, że po meczach jego krzesełko jest bardziej brązowe.
Po gwizdku
Pozytywnie zaskoczył Ukrainiec Ikovlev - nie dość że grał całkiem nieźle, to jeszcze pierwszy wyrwał do podziękowań za doping i był wyraźnie niepocieszony wynikiem. Mogą być z niego ludzie. Pod halą udało się jeszcze chwilę porozmawiać z Radkiem (który cały mecz przesiedział na medytacjach Zen) oraz Norbertem (który przez chwilę parkiet liznął), by ruszyć do domu - we Wrocławiu meldujemy się nieco po godzinie 01:00. Niektórzy prosto z parkingu udali się do pracy.
Wtorek
Już we wtorek (07.10) do Wrocławia przyjedżają King Wilki Morskie Szczecin. Zapraszamy oczywiście do zdzierania gardła na naszym sektorze - bilety po 10 zł, do zamówienia pod adresem kontakt@kosynierzy.info.