Co można napisać po takim meczu? Po takich konsekwencjach jego przegrania? Takie dni sprawiają, że człowieka zatyka na dobre, opada bezsilnie na krześle i tępo patrzy przed siebie.
Złe przeczucia
Kiedy wszyscy licytowali się, czy pojedziemy do Zgorzelca, czy do Zielonej Góry, jeden K. w kółko powtarzał, że AZS nam nie leży i strasznie się boi tego meczu. No i miał rację. W krakaniu wspierał go S. twierdzący, że w zasadzie nie opłaca nam się awansować, bo to tylko koszty, a nic nie zyskamy…
AZS co prawda od pierwszej minuty wyszedł na prowadzenie i przez większą część meczu je utrzymywał, niemniej (prawie) wszystko wyglądało jak należy. Radek był tak pobudzony, że nie mógł na ławce usiedzieć spokojnie; większość zawodników również wyraźnie spięła pośladki. Większość, nie znaczy że wszyscy.
Ostatecznie zabrakło umiejętności w kluczowych momentach, których z nadmiarem zaprezentował rzucający koszalinian.
Co się stało?!
Tego awansu oczywiście nie przegraliśmy w niedzielę w Orbicie, bo spotkań, które należało wygrać, a przegraliśmy przez indolencję, a nie dzień konia rywala, było co najmniej kilka. Choćby po udanym tournée wyjazdowym niektórzy chyba poczuli się zbyt wielcy, dzięki czemu Polpharma mogła się po meczu z nami cieszyć ze swojego czwartego zwycięstwa w sezonie.
Ten sezon w ogóle ciężko uznać za udany. Słabe frekwencje na hali, jeden z naszych najgorszych sezonów pod względem wyjazdowym, marność nad marnościami. Jedyne z czego możemy się cieszyć, to: ogromny progres w tworzeniu opraw, legalizacja stowarzyszenia i polski skład w barwach Wojskowych, który wywalczył Puchar Polski.
Ten brak awansu do PO tworzy precedens, bo Śląsk w PlayOff nie zagra po raz pierwszy w historii swoich gier w ekstraklasie. Z rzeczy, które nigdy nie miały miejsca, został nam jeszcze chyba tylko spadek. Dlaczego precedens jest taki groźny? Choćby dlatego, że dekadę temu nikt sobie nie wyobrażał, że Śląska może nie być. Nawet kiedy Grabarz ogłaszał to, co ogłaszał, wszyscy żyli przekonaniem, że to tylko koszmar z którego zaraz nas ktoś obudzi przejmując stery w klubie. Tak się nie stało, a dziś już trudno o powszechne przekonanie “ten klub będzie istniał zawsze”. Brak awansu wsadza między bajki powtarzane przed każdym sezonem “Śląsk zawsze walczy o Mistrzostwo”.
Długie wakacje
Mamy kwiecień. Przed nami finały juniorów, które być może odbędą się we Wrocławiu (jutro decyzja). A poza tym bardzo, bardzo długie wakacje. Bolesnych lekcji - na parkiecie, na trybunach i poza parkietem - było sporo i każdy ma swój materiał do przeanalizowania.
Obyśmy wrócili z wakacji silniejsi.