kosynierzy.info

Urodzeni, żeby kibicować

kosynierzy.info

Miałem 10 lat...

old school good style

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=bRPQmaFQiwM[/youtube]

Będzie sentymentalnie i bufoniasto oraz filmowo, więc jeśli ktoś jest uczulony ostrzegam zawczasu, żeby poszedł sobie w dowolnym kierunku. Końcowe odliczanie właśnie się rozpoczęło, ponieważ od powrotu do ekstraklasy dzielą nas już tylko godziny. Minęło 5 cholernie długich lat, które patrząc wstecz minęły jeszcze bardziej cholernie szybko. Wiele się przez ten czas wydarzyło i pozmieniało, a pewne rzeczy pozostały bez zmian.

IMG_7103-male Kiedy w 2008 roku Śląsk decyzją ówczesnego właściciela Waldemara Siemińskiego został wycofany z rozgrywek nikt nie wiedział co będzie dalej. Wielką szkodą było to, że tak niewielu zdecydowało się na 2-ligową Kosynierkę. Miałem wówczas nadzieje na nowe otwarcie, reinkarnację i odrodzenie. Nie do końca poszło to po mojej myśli, aczkolwiek nie ma już po co rozdzierać szat. W 2011 wg niektórych szkodę, a wg innych przysługę zrobiła drużyna P. Koelnera, ponieważ gdyby nie ta jednosezonowa inicjatywa dalej byśmy gnili w niższych ligach. Być może to prawda, natomiast za całą pewnością niektórych by to ucieszyło. Dlaczego?

“Powrót do korzenia”, jak określiliśmy mecze w salach gimnastycznych, dostarczyły wielu pozytywnych wrażeń, które będziemy wspominać z łezką w oku i uśmiechem na ustach. Yanoo pisał jeszcze w czerwcu czego nam będzie brakować i za czym tęskniliśmy.

krosno-zielony Myśląc o tych 5 latach mam przed oczami Piotrka Warawkę na barierkach w Ostrowie, P. na Dworcu Głównym we Wrocławiu, który spóźniając się na pociąg dotarł z Kłodzka szybciej niż reszta, miny zawodników kiedy wracaliśmy razem z Pleszewa. Mgłę w Kosynierce. Palpitacje serca w Prudniku! Kres niekończących się sekund niepewności w Ostrowie po rzucie Marcina Kowalskiego i łzy prezesa w Krośnie.

A teraz z powrotem mamy ekstraklasę. Sam fakt bycia w niej może i cieszy, ale to co na prawdę uszczęśliwi to medale. Oczywiście z najcenniejszego kruszcu, choć do tego droga daleka. Niemożliwe? Tak samo jak wylądowanie w 2 lidze i wygrzebanie się z niej. Co się działo kiedy nas nie było? Asseco/Prokom/Trefl Sopot/Gdynia wygrywał, Turów chyba zechciał odebrac palmę pierwszeństwa Anwilowi w przegrywaniu finałów, ale w sumie gówno mnie to obchodzi, bo najważniejszy jest Śląsk.

Na dzień dobry, na inaugurację ligi spotkamy się z Anwilem właśnie. W minionym sezonie mieliśmy świętą wojnę, jak to wiele osób lubi określać rywalizację Śląsk - Anwil, w Pucharze Polski. Pamiętam radość jaka zapanowała po “losowaniu” par pucharowych. Na myśl wówczas przyszło jedno filmowe skojarzenie

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=MdRaf_gydzo[/youtube]

Orbita się zapełniła, co przypomniało dni chwały. Wg wszelkich znaków na niebie jutro będzie podobnie. Zabrakło wówczas gości, ale obiecali się poprawić. Podobnież uczynią to z nawiązką.

Obserwując poczynania sparingowe wiele osób komentowało obecną sytuację, że “środek tabeli i zobaczymy za rok”, że “słabi”, że “powalczymy o play off”, że “bieda”, że “skład słaby” itp. To wszystko jest nieistotne, bo liczy się tylko TEN najbliższy mecz. Bo z Nobilesem trzeba wygrywać. Tak dla zasady…

Wracamy na swoje miejsce. Niektórzy tęsknili, inni nie. Jedni się cieszyli kiedy wycofano Śląsk, a drudzy nie. Teraz kiedy Anwilowi ubył konkurent do złota w postaci Prokomu pojawiamy się my. Złośliwość losu. Przekaz jest prosty.

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=M6lkNaEysFI[/youtube]

W jedności siła

M.C.

anwil-net-12-10-2013Ciśnienie przed sobotnią inauguracją ekstraklasy we Wrocławiu rośnie z dnia na dzień. Każdy z nas jest już myślami głównie przy jednym. Bractwo nakręca się wzajemnie. Przygotowania do meczowej otoczki zbliżają się do finału, a mobilizacja w nas samych sięga zenitu.

Takiej inauguracji sezonu w trakcie istnienia naszej grupy jeszcze nie było. Po kilku latach początkowo trudnej i żmudnej drogi powrotu na szczyt uczucie jakie nam towarzyszy jest nie do opisania. Największą satysfakcję mają ci, którzy nie zwątpili w ciągu tych pięciu lat ani razu. Smak gry w najwyższej lidze po raz pierwszy poczują osoby, które dołączyły do nas podczas tej długiej ścieżki.

W “przede dniu” naszego święta odbieramy telefony i wiadomości z zapytaniami o bilety od marnotrawnych synów, którzy kiedyś się wycofali. Pojawią się też wśród nas nowe twarze. Takie, dla których być może kibicowskie życie dopiero się zaczyna. Tym ostatnim życzymy z całego serca, aby złapali bakcyla na zawsze, a fanatyzm stał się ich sposobem na życie.

Do meczu pozostały dwa dni. Nakręcajcie się jeszcze mocniej, nakręcajcie i zarażajcie tym nastrojem wszystkich wokół siebie. Niech ciśnienie rośnie by w wraz z początkiem naszego święta osiągnęło apogeum. Niech nie będzie w tym momencie istotne to, czy jesteś długoletnim fanatykiem, wracasz na drogę z której kiedyś niesłusznie zawróciłeś czy też będzie to Twój debiut. Po prostu ubierz na siebie coś w jedynym słusznym kolorze, stań z nami w jednym szeregu i przygotuj się na dwugodzinną ekstazę w towarzystwie zielonej hordy. Wielkiej rodziny Śląska Wrocław. Bo nic nie łączy tak jak jedność. W niej właśnie siła, która pokona każdą przeciwność.

Kogut

Daj głos

admin

kicice-anwil-wloclawekRatlerki z Włocławka coraz głośniej szczekają w komentarzach. Preferujemy merytoryczne dyskusje, więc niestety trzeba było sięgnąć po miotłę i wyczyścić zalegający syf.

Co ciekawe, Anwil zrobił się wyszczekany na cześć swojego… drugiego w historii H1 (grupa odpowiadająca za doping w Hali wiceMisiów) wyjazdu do Wrocławia (chodzą słuchy o trzech autokarach). W obliczu tak rzadkich wycieczek nie wypada się więc dziwić poziomu ekscytacji nad Wisłą. Z drugiej strony - możemy poczuć się wyróżnieni. Widać, że niektórzy bardzo za nami tęsknili.

Jakiś czas temu, przebierańcy z Krasnalem w tle, podejmowali Anwil (bez kibiców gości) w bardzo, nazwijmy, neutralnej atmosferze. Do tego stopnia, że niektórzy nawet ogłosili koniec tzw. “Świętej Wojny”.

Panie i Panowie - to nie koniec. Tak naprawdę, to dopiero początek.

Uśpieni...

old school good style

W dniach 5-6 października we wrocławskiej Hali Ludowej (Stulecia) odbył się turniej Tauron CUP z udziałem Śląska Wrocław, Turowa Zgorzelec, Stelmetu Zielona Góra i Armani Mediolan (oryginalnie ponoć Olimpia - kolejny dowód, że sponsorzy szmacą nazwę). Głównym zamiarem było przypomnienie/uczczenie polskich Gwiazd koszykówki, które 50. lat temu zdobyły srebrny medal Mistrzostw Europy. Końcowa kolejność to 1. Armani 2. Turów 3. Stelmet 4. Śląsk.

Więcej nie ma potrzeby pisać.

Wczorajszy nastrój i atmosferę w moich oczach najlepiej oddaje poniższy majstersztyk i nie chodzi tu tylko o szarość barw i ponure dźwięki dobiegające z głośników. Jak ulał pasuje tu cała rozmowa (dosłownie). Szczególnie pointa.

[youtube]http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=lY0V65YWEIA#t=84[/youtube]

Pointa odnosząca się przede wszystkim do nas, do gry, do frekwencji.

Tak nie powinno być. Teraz trzeba zapomnieć, bo w sobotę ruszamy na nowo… ale jeszcze chwilę pomilczmy.

Nie tłumaczcie się

admin

555439_464151643645514_1157762539_nDo ligi pozostał niecały miesiąc. To mało, a jeśli porównać z pięcioletnim okresem spędzonym w niebycie (żeby nie powiedzieć odbycie) to tyle co nic. Z tej okazji mała wskazówka dla wszystkich tych, którzy niespecjalnie kontaktują, co się w tym okresie działo w Śląsku.

Poprzedni sezon, szczególnie mecz z Anwilem w Orbicie, dał namiastkę zjawiska, którego możemy się spodziewać w zwiększonej dawce w zbliżającym się sezonie. Masę powrotów. I tłumaczeń:

  • nie miałem czasu

  • nie wiedziałem

  • za daleko do hali

  • zupa była za słona

  • mama mnie nie kocha

  • samochód mi się popsuł

  • itd, itp

Z okazji takich powrotów nie będzie ani strzelającego szampana, ani - czego się pewnie niektórzy obawiają - rozdzierania szat. Dlatego nie tłumaczcie się. Nikt tego nie chce słuchać, nikogo to nie obchodzi.

Odnajdźcie swoje miejsce w szeregu i róbcie to co my.

Cieszcie się Śląskiem.