kosynierzy.info

Urodzeni, żeby kibicować

kosynierzy.info

Aukcja jak nie aukcja

admin

Walentynki to takie dziwne, zapożyczone święto, które jedni uwielbiają, inni nienawidzą. Za komercyjną otoczką znajdzie się jednak czasem coś pozytywnego - a za taką należy uznać akcję charytatywną.

Jak na razie wpłacone sumy nie powalają. Z jednej strony to smuci, a z drugiej nie dziwi, bo zasady całej zabawy są dość mętnie wytłumaczone. Dlatego poniżej przyspieszony kurs:

1. Nie ważne czy wygrasz

To, czy wygrasz randkę się nie liczy. Zwycięzcami tej zabawy mają być dzieci, których życie będzie ratować wyposażany za te pieniążki szpital. Dlatego po pierwsze - nie trzeba przebijać najwyższej oferty. Równie dobrze można wpłacić złotówkę. Liczy się suma i cel na który zostaną przeznaczone kwoty.

2. Możesz pozostać anonimowy

Jesteś facetem i wstydzisz się wpłacać na “randkę” z koszykarzem? Możesz się podpisać dowolnie.

Screen Shot 2013-02-12 at 10.53.17 AM

3. Wpłać jak lubisz

Przelew? Karta płatnicza? Do wyboru, do koloru.

Screen Shot 2013-02-12 at 10.54.55 AM

4. Kto wygrywa?

Dzieciaki. Raz już udało nam się sprawić uśmiech na twarzy małego dzieciaka - i to było bezcenne.

Zabawić się z zawodnikiem będzie mógł ten, kto da najwięcej, ale to tylko wisienka na torcie. Najważniejsze są liczne wpłaty drobnych kwot - zatem, do dzieła!

Obdarować można dzięki Bochenowi, Mrokowi i Diduszce.

Siła liczb

admin

wks-slask-wroclaw-anwil-wloclawekMecz z Anwilem rozbestwił niektórych do stwierdzeń, że czas przenosić się do Ludowej/Stulecia. Nazywa się go też dowodem na utęsknienie wrocławian do koszykówki i Wielkiego Śląska. Czas to potwierdzić.

Fatalna pora

Godzina 14 świetnie się nadaje, by siąść do obiadu, a nie trybunie w Hali Orbita. Z drugiej strony, tak wielkie poświęcenie czeka nas po raz ostatni - bo to ostatni z dni meczowych łączonych z grą Turowa we Wrocławiu. A poświęcić się warto.

Komplet podczas “świętej wojny” większości nie zdziwił - napompowana atmosfera przed meczem, stary dobry znajomy, chęć zobaczenia na co stać nasz zespół na tle rywala z ligi wyżej. Nie mniej, te trzy tysiące na trybunach są dziś jak karta przetargowa.

Mecz ze Zniczem Pruszków może zbudowany efekt albo zepsuć… albo wybić na wyżyny. Trzy tysiące ludzi na pierwszej lidze. Lidze, w której niektóre kluby grają w kompletnie amatorskich halach, przy których Kosynierka to nowoczesny obiekt. Gdzie odwiedzamy głównie pustawe i smutne trybuny. Trzy tysiące ludzi na ligowej szarzyźnie, na zapleczu ekstraklasy.

Jeżeli w niedzielę będzie pięknie, to jak będzie w ekstraklasie?

Nic się samo jednak nie zrobi. Jeżeli Ciebie zabraknie na meczu, to nie miej później pretensji, że nie gramy przy takich trybunach, albo w takich meczach. Bo to zależy od nas. I od Ciebie.

Tradycyjnie zapraszamy do nas na sektor K. Zamówienia na bilety przyjmujemy pod stałym adresem kontakt@kosynierzy.info.

Ważna przerwa

admin

[plakat-Znicz](http://kosynierzy.info/wp-content/uploads/2013/02/plakat-Znicz.jpg)Śląsk odprawił kolejnego rywala, wyrównał rekord Zastalu Zielona Góra, a teraz… odpoczywa. Kolejny pojedynek dopiero 13. lutego, czyli za półtorej tygodnia, w środę. Jak bić rekord, to na trudnym terenie, a za taki należy uznać Dąbrowę Górniczą - miejscowy MKS zajmuje obecnie trzecią pozycję w tabeli.

Nieco później, 17. lutego (niedziela) wracamy do Orbity, by podjąć Znicz Pruszków. Pruszkowscy specjaliści od antydopingu odgrażali się, że do Wrocławia przyjadą. Trzymamy za słowo.

O co zatem chodzi w tytule notki? Po pierwsze… o pieniądze. Jutro w południe w Ratuszu ma się odbyć na ten temat posiedzenie. Skoro w dobie kryzysu piłkarzom można dać podwyżkę, a wcześniej wyrzucić pieniądze w projekt zorganizowany naprędce i z woli kaprysu - to wydaje się, że tak prężnie rozwijający się klub, jak przy Mieszczańskiej, o pomoc z miasta nie powinien  nawet prosić, a jedynie być pytanym co jeszcze można dla niego zrobić, żeby było jeszcze lepiej. Tym bardziej, że nawet przeciwnicy Prawdziwków, po meczu z Anwilem chwalili za atmosferę i postawę na parkiecie. Można? Można. Wystarczy chcieć.

[youtube]mtyIgzviTho[/youtube]

Skoro było po pierwsze, to musi być i po drugie. Jak się rzekło, w niedzielę za dwa tygodnie gramy w Orbicie. Nie z Anwilem, ani nawet żadnym przeciętniakiem ekstraklasy, ale 9. zespołem 1. ligi. Dla niektórych rywalizacja z Pruszkowem to również święta wojna, ale całego Wrocławia nią się raczej nie natchnie. Mamy zatem zadanie postawione przed nosem - w dwa tygodnie wypełnić na niedzielne, wczesne popołudnie halę o pojemności 3 tys. miejsc.

Dlaczego warto przyjść na ten mecz? Po pierwsze atrakcje. Coś tam szykuje klub, jak wypali to i z naszej strony będzie oprawa. Po drugie doping. Mecz w Pucharze Polski uaktywnił internetowych znawców od wszystkiego, zapraszamy zatem, by wspólnie popracować nad poprawą. Po trzecie Pruszków - który nas nienawidzi (a jak bardzo, to pokazał mecz w Mazowieckiem) i być może zawita do stolicy Dolnego Śląska.

W końcu po czwarte. Dla Śląska.

Wykorzystać końcówkę

admin

sznyt_dane-v3-netZa nami dwa niezwykłe - pod względem dawki adrenaliny - mecze. W Pucharze Polski zaliczyliśmy pełną Orbitę i walkę jak równy z równym z rywalem celującym w finał Mistrzostw Polski. W sobotę odwiedziliśmy Ostrów Wielkopolski, gdzie było bardzo sympatycznie, tak na parkiecie jak i poza nim. Swoją drogą, ciekawe kiedy po raz kolejny dane nam będzie zajechać do tej miejscowości. Jeżeli nie spotkamy się w serii Play Off (niektórym marzy się powtórka z rozrywki i kolejny awans na wielkopolskiej ziemi), a wszystko pójdzie zgodnie z planem - czyli wielkim świętowaniem w maju - to może nas czekać bardzo długa rozłąka od ulubionego rywala. No… chyba, że skorzystają z promocji stałego klienta.

Odłóżmy jednak na bok rozpamiętywanie niedawnych wydarzeń i dzielenie skóry na niedźwiedziu, a skupmy na najbliższej przyszłości. W sobotę o godzinie 19:00 Wojskowi podejmą Start Lublin. Bez Sulimy, którego czeka miesiąc przerwy od gry, ale nie po to mamy tak szeroki skład, żeby rozpaczać. Będzie szansa na więcej minut dla Bochena, więc nie ma tego złego…

Swoją drogą, trzy punkty przewagi nad drugim AZS Kutno (rewanż drugiego marca we Wrocławiu), plus sporo potencjalnie słabszych rywali na rozkładzie, pozwala mieć nadzieję na pełniejsze wykorzystanie wspomnianej szerokiej ławki.

Dla nas w tej chwili najważniejsze, by potrzymać dobrą tendencję na trybunach z ostatnich spotkań. Chętni do wspólnego zdzierania gardła prosimy pisać na adres kontakt(małpa)kosynierzy.info, albo po prostu dołączyć do nas na sektorze. Bez obaw, nie gryziemy.

Ostrów, 19.01.2013

admin

50fc027a4492c_g1Po tym jak USO ogłosiło zawieszenie pseudobojkotu wiedzieliśmy, że najbliższy nasz mecz nie będzie tak grzeczny, jak minione w ostatnich latach. Ostatecznie do stolicy wielkopolskiej koszykówki wybraliśmy się w wesołych nastrojach w liczbie 65 osób pełnym autokarem i garścią samodzielnych podróżników.

Minuta ciszy

Skorzystaliśmy z okazji zorganizowanej wycieczki, by wyjeżdżając z Wrocławia zatrzymać się przy cmentarzu i uczcić chwilą zadumy rocznicę śmierci Tomzika. Reszta trasy przebiegła ekspresowo, a największym wydarzeniem okazał się brak kogutów na powitanie. Na Kusocińskiego zajechaliśmy równo godzinę przed meczem, specjalnie jeszcze opóźniając przyjazd. Niektórzy z tego powodu narzekali, że zbyt wcześnie wyjechaliśmy.

Bez spóźnień się jednak nie obyło. Jedno z aut dotarło na drugą kwartę, a jednemu koledze przedmeczowe wyjście na fajkę niespodziewanie przedłużyło się aż do drugiej połowy - przejście okazało się działać tylko w jedną stronę. Do Ł. solidarnie dołączył H. i obu ominęły oprawy gospodarzy oraz gości.

Mecz

66djld.pnŚląsk w pierwszej połowie spokojnie zbudował drobną przewagę, która pod koniec drugiej kwarty zaczęła nieco topnieć. Trener Jankowski udowodnił natomiast, że w jego zespole nie ma świętych krów. Zjeba dla Diduszki oraz Kikowskiego doprowadziła twarz Jankesa do wrzenia, a błąd tego drugiego w kolejnej akcji do ostentacyjnego posadzenia na ławę. W drugiej połowie Wojskowi złapali już właściwy rytm i systematycznie powiększali przewagę pozbawiając miejscowych wszelkich złudzeń.

Podczas prezentacji Stal wyciągnęła sporą oprawę. Malowidło bardzo ładne, choć hasło o kartach nieco nas rozbawiło. Wszak miejscowi to prawdziwe asy. Pierwsza kwarta upłynęła na standardowym dopingu, natomiast druga…

Na dzikusie wychowani

Na sam widok oprawy dedykowanej ostrowskiej Stali, gospodarzom głowy się zagotowały błyskawicznie. Spora część drugiej ćwiartki przebiegała zresztą pod dyktando dopingu dla rywala. Stety, niestety, Stal ponownie odpowiedziała dopiero pod koniec meczu, po początkowym zagotowaniu skupiając się wyłącznie na dopingu dla swoich. Nie wiem, czy to efekt świadomości winy, czy wytycznych, spodziewanej wzajemnej wymiany uprzejmości nie było.

Skoro już o dopingu mowa, to było głośno z obu stron. Jedynie poza młynami cisza jak na pikniku, więc na jednej trybunie panował doping ostrowski, a po drugiej wrocławski. Hitem dnia był reaktywowany kawałek z czasów, kiedy piłkarski Śląsk… spadał z ekstraklasy. Przyśpiewka, skrócona o pierwszą zwrotkę, idealnie pasuje do naszych obecnych nastrojów i sytuacji:

za rok! a może dwa!

_ Śląsk Mistrza Polski ma!_

_ za dwa! a może trzy!_

_ Puchar Europy w rękach Twych!_

Gorące śpiewy rozgrzały męską część sektora do tego stopnia, że trzeba było pościągać koszulki. Tutaj ciekawostka, bowiem jeden z ochroniarzy poczuł się najwyraźniej zgorszony i poprosił o nałożenie na siebie cerat. K. odmówił, tłumacząc, że jest chory i nie może się przegrzać, na co adwersarzowi zabrakło argumentów.

W trzeciej kwarcie poszła plotka o kończących się zapasach piwa. Spora część sektora wybiegła jak poparzona za kubkiem złocistego płynu; jedynie G. oraz H. ze stoickim spokojem przyglądali się sytuacji i dyskusji służb informacyjnych z policją o definicji bycia pijanym.

Muli do góry

Po meczu zawodnicy złapali masera, by kilka razy podrzucić go do góry - popularny Muli obchodzi dziś urodziny, zatem także od nas najlepsze życzenia! Do podskoków miał też ochotę Radek, niezwykle szczęśliwy i rozśpiewany.

Tuż pod Ostrowem zatrzymaliśmy się, za przykładem zawodników, na stacji na uzupełnienie zapasów. Wbrew obawom, stojący pierwszy w kolejce Bochen, choć znany z potężnego apetytu, nie wykupił wszystkich hot-dogów.

Ze stacji wyjechaliśmy dopiero na potulną prośbę eskorty. Z. stwierdził, że kryzys w kraju musiał dotknąć również służby mundurowe, skoro obstawa na meczu nieporównywalnie mniejsza niż w poprzednich sezonach, a na odchodnym jeszcze w niesłychanie grzeczny sposób prosi się nas o ruszenie w dalszą drogę.

Reszta trasy przebiegła na głośnych śpiewach, rozwodzie i żywych dyskusjach. We Wrocławiu zameldowaliśmy się po godzinie 23.

p.s.

Jak gdzieś znajdziemy zdjęcie z oprawy, to relacja zostanie o nie uzupełniona