kosynierzy.info

Urodzeni, żeby kibicować

kosynierzy.info

Smutno

admin

[caption id=”attachment_1400” align=”alignleft” width=”169” caption=”Zgorzelec 2008”][/caption]

Źle się zaczął ten 2012 rok. I nie mam tu na myśli przegranej w Ostrowie, ale mecz o znacznie większą stawkę - o życie. Tomek “Tomzik” Ciepłoch przegrał w sobotę 7. stycznia 2012 r. walkę z chorobą. Miał zaledwie 28 lat.

Bez Twojego, Tomziku, poczucia humoru, ten świat pozostanie znacznie smutniejszym miejscem.

Uroczystości pogrzebowe odbędą się w dniu 11 stycznia 2012 r. o godz. 14 w kościele pw. Wniebowzięcia NMP w Łozinie.

Ostrów Wielkopolski, 07. stycznia 2012

admin

Po meczu w Ostrowie krytyczne uwagi należą się wszystkim - od nas zaczynając, przez służby mundurowe, na trenerach kończąc. Co gorsza, sezon miał znacznie poprawić nam bilans wyjazdów zakończonych zwycięstwami, a tymczasem na trzy wyprawy, już po raz drugi wracamy na tarczy. Nie tak to miało wyglądać, oj nie tak… Wróćmy jednak do uwag.

D jak Doping

Doping był obiektywnie oceniając gorszy niż rok temu, jednak nie był też powodem do spuszczenia głowy. Swoje zrobiła długa przerwa i było zbyt cicho nawet jak na taką ilość osób. Ważne jednak, że chóralne śpiewy trwały przez cały mecz, bez przerw.

Ostrowiacy tradycyjnie drugi bieg włączyli wychodząc na prowadzenie na 3 min. przed końcem III kwarty. I wspominam o tym nie dlatego, że u nas byłoby inaczej, ale dlatego, że to byłby pierwszy zarzut wobec wrocławskiej publiki. Od tego momentu czuło się atmosferę jaka miała miejsce kilka lat temu na najwyższym poziomie rozgrywek koszykówki w naszym kraju.

Fajnie było zobaczyć parę dawno nie widzianych gęb, fajnie było odwiedzić po raz kolejny Kusocińskiego. Zacieramy ręce z nadzieją na starcie w (miejmy nadzieję!) finale rozgrywek.

 K jak Kalwasiński

Nasz trenejro zapowiadał przed sezonem, że przyjdą play offy, to nastanie czas weteranów. To informujemy pana Trenera, że do play offów jeszcze daleko. Łopatka pod koniec już niedomagał, Bochen grał słabo, a Bodzińskiego oczywiście nie wpuścimy. Czemu? Bo w ogóle w tym sezonie nie grał, więc na taki mecz nie jest gotowy. Czyja to wina?

Teraz zero minutowe dostał jeszcze Kulon. Pomimo słabej gry zaciągu z Biedaszybów. Leszczu powąchał parkiet dopiero w 4 kwarcie, jak się spady za faule zaczęły. Nie rozgrzany, miał stanowić ważne ogniwo w decydującej kwarcie. Gratulujemy wyczucia czasu.

Panie trenerze, za przeproszeniem kurwnij chociaż raz na siebie. Taktyką Katzurina ten sezon może skończyć się w tylko jeden sposób.

Warto także odnotować, że zespołu Stali do walki nie poderwali wyjadacze typu Szawarski, tylko młodzi Zębski (rocznik ‘92!) oraz Dymała (rocznik ‘90). Jak widać, Panie trenerze, czasem to właśnie ta młodość i trochę szaleństwa może dać więcej niż kilkanaście lat doświadczenia…

L jak Liczba

Oficjalnie na sektorze pojawiło się 44 Kosynierów oraz 16 osób “cywilnych”. Patrząc na niektóre ekipy z tej samej klasy rozgrywek, a nawet i wyższych, jest to całkiem przyzwoita liczba. Jednak w naszym odczuciu powinna ona być zdecydowanie wyższa. Niestety praca, nauka, rozjazdy i inne obowiązki poskutkowało tym, że było nas niecałe pół setki…

P jak Policja

Konwojenci zaserwowali nam pokaz bezpiecznej jazdy. Nie mogliśmy opanować śmiechu obserwując osobówki zwalniające nagle w miejscach, gdzie zwykle prują ile fabryka dała. Do śmiechu jednak przestało nam być, kiedy okazało się, że odległość 30km tłuczemy się już godzinę, a i o postoje na opróżnienie baku jakby trudniej. Pomijając w ogóle celowość takiej obstawy, to śmiech przerodził się we wściekłość, kiedy zamiast postoju w kultowym miejscu, zmiennicy kazali jechać dalej. To była zła wróżba.

Po meczu jeszcze uśmiech do kamery i konwój do Wrocławia. Jak jakieś VIPy, albo inni więźniowie. Towarzystwo samą swoją obecnością psuło i tak kiepskie nastroje, żeby jednak za miło nie było, kierowca otrzymał ostrzeżenie - “zatrzymaj się jeszcze raz, a dostaniesz mandat”. Mandat za postój? Tego jeszcze nie grali.

R jak Rambo

Ostrowska ochrona zaliczyła ostatnio chyba jakiś nabór młodych zdolnych bez matury. Jeden chciał się wykazać i postanowił kolegę w zielonym złapać za plecy i zrzucić ze schodów. Trafił jednak na takiego, że koledzy Rambo musieli chronić, ale… swojego. Zawsze mi się jednak wydawało, że tzw. ochrona ma zapobiegać, a nie inicjować burdy. Widać młody i głupi jestem.

S jak Stal (błyszcząca w cieniu)

Coś strachliwe serca mają żółto-niebiescy. Po ostatnim gwizdku na pustawej już hali, na dźwięk pękających jeden za drugim balonów… ci zaczęli skandować słynne hasło o wulgarnej kopulacji. Nie wiem, czy bardziej byłem zaskoczony, czy rozbawiony. Wymiana uprzejmości skończyła się jednak w tym roku niezwykle szybko i w ogóle było jej bardzo mało.

Sam młyn po ostrowskiej stronie gęsto i szczelnie wypełniony, widać też było dużo młodych twarzy. Jak się uda Stali awansować, to będą mieli co wspominać.

N jak Niesprawiedliwi

Nie można powiedzieć, żebyśmy przegrali przez sędziów, bo robili błędy w obie strony. Ich popisy znacznie jednak psuły widowisko. Dziwne faule, nieodgwizdane, albo odgwizdane kroki, Szawarski zapuszczający korzenie w trumnie na 12 (!!) sekund, “oddawanie” rywalowi błędnej decyzji… Mam nadzieję, że PZKosz postara się o lepszą obsadę, kiedy rezultat meczu będzie miał większe znaczenie niż wczoraj.

U jak Ultras

Działo się sporo. O godną oprawę zadbaliśmy zarówno my jak i grupa USO kibiców Stali. Ze swojej strony, podczas prezentacji zaprezentowaliśmy zielono-biało-czerwoną baloniadę. W trakcie przerw w grze bawimy się wykorzystując flagi na kijkach oraz sektorówkę. Nie obyło się bez akcentu dla naszego El Capitano, który 5. stycznia obchodził rocznicę swoich urodzin. Flaga z Jego podobizną oraz chóralne odśpiewanie „Sto lat…” na początku III kwarty ukazało szczerą radość na twarzy legendy koszykarskiej Polski. Na zakończenie, równo z ostatnią syreną, z naszego sektora wyleciała fala białych serpentyn. Miało być na wiwat, wyszło z rezygnacją.

Oprawę zaprezentowali także kibice Stali. Rozpoczęło się od flagowiska na trybunie, które według mnie po prostu nie dało efektu. Następna w kolejności była malowana sektorówka z aniołem trzymającym stalowy miecz. Wyglądało to dość ciekawie, jednak czas w jakim oprawa została rozłożona był co najmniej zaskakujący. Później pojawiła się duża sektorówka na całą trybunę znana ze wcześniejszych spotkań, a po końcowej syrenie ultrasi z USO zaprezentowali foliową sektorówkę podświetlaną racami.

Z jak Zawodnicy

Nie można odmówić walki i zaangażowania. Fantastyczny mecz zagrał kapitan Mroczek-Truskowski, nieźle wspierali Hyży i Łopatka, ten ostatni przynajmniej póki miał siły biegać. Odniosłem jednak wrażenie, że przy plus 14 chłopaki poczuli się, jakby mecz był już wygrany - i to był początek kłopotów. Co gorsza, kiedy Stal wyrównała, powtórzyła się sytuacja z Prudnika - w oczach zawodników widać było mieszankę bezradności i przerażenia.

Po raz drugi przegrywamy mecz z czołówką, bo nie umiemy zapanować nad głowami. Źle to wróży przed decydującą fazą rozgrywek. Z drugiej strony - kubeł zimnej wody na początek roku może mieć zbawienne skutki.

P.S.

Podziękowania dla Piotra Bawolskiego, za wspólny doping :)

Dla Państwa relacjonowali

masala, yanoo

Siwa Zieleń

admin

El Capitano, Elvis, Zielony. Prawie dwa metry wzrostu i ponad 100 kg żywej wagi. 16 lat na parkietach w barwach Śląska Wrocław. Osiem tytułów Mistrza Polski. Przez wiele lat podpora reprezentacji. Symbol nie tylko Śląska, ale i całego Wrocławia.

Jedyna taka 9-tka kończy dziś 41 lat.

Maciej Zieliński!

Dużo zdrowia i spełnienia marzeń od całego KK Kosynierzy.

p.s.

Chętni, by odśpiewać sto lat Kapitanowi mogą załapać się na któreś z ostatnich wolnych miejsc do Ostrowa Wielkopolskiego na sobotni mecz na szczycie II ligi. Zainteresowanych prosimy o kontakt pod adresem mailowym kontakt[małpka]kosynierzy.info

Czego życzyć w Nowym Roku?

admin

Piłkarskiej Reprezentacji Polski

Tematem numer jeden w najbliższym roku będzie Euro 2012. Kibice w większości są albo przekonani, że podopieczni Smudy zagrają standardowo mecz otwarcia, o wszystko i o honor, albo - w najlepszym razie - zaskoczy słynny fart trenera i uda się wyjść z grupy. Życzymy więc reprezentacji, żeby Polacy mogli być z nich dumni. Nie tylko, żeby się nie wstydzili “przyzwoitym” występem, ale mogli się dumnie chwalić przed piłkarskim światem - “jestem Polakiem”.

Działaczom Śląska

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że mijający rok to tylko preludium do prawdziwego Wielkiego Kryzysu, który sytuację znaną z migawek z Grecji, czy Hiszpanii rozprzestrzeni na pół Europy. Życzymy więc, żeby nasi działacze okazali się w tym trudnym czasie skuteczni w zapewnianiu warunków dla rozkwitu naszego klubu.

Juniorom

Żeby poszli w ślady starszych kolegów i wygrali MPJS (i kolejno MP w młodszych kategoriach). Ale przede wszystkim - żebyśmy z nich byli dumni nie tylko w wieku juniora, ale przez wiele lat w przyszłości. Że o to trudno, pisaliśmy już nie raz i nie raz jeszcze napiszemy.

Piłkarzom nożnym, ręcznym oraz koszykarzom

Trzy najważniejsze sekcje Śląska walczą o Mistrzostwo Polski, bądź awanse klasę wyżej. Każdej z grup życzymy, by w czerwcu mogli wspólnie świętować udany sezon.

Kibicom Śląska

Fenomenalnych emocji na stadionie, czy w hali. Licznych wyjazdów. Ciężkiego kaca w maju i czerwcu.

I po prostu - udanego Sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku!

Podsumowanie roku 2011

admin

[caption id=”attachment_1375” align=”alignleft” width=”300” caption=”2011 to rok buntów w Afryce, gospodarczego załamania w Grecji, Hiszpanii i Włoszech oraz początek “ery dwóch Śląsków””][/caption]

Koniec roku to czas podsumowań. Za nami niezwykle intensywny rok, jest więc co wspominać i przypominać. Poniżej skrót najważniejszych wydarzeń mijającego 2011 roku.

2010

Trudno mówić o styczniu bez przypomnienia, tytułem wstępu, roku wcześniejszego. Rok 2010 Śląsk kończył z bilansem 3 zwycięstw i 12 porażek na koncie. Pomimo fatalnego bilansu, na mecze chodziła przyzwoita liczba widzów, w czym pomogły efektowne derby na Chełmońskiego oraz ogłoszenie wszem i wobec planów reaktywacji.

Styczeń

Nowy Rok wrocławianie rozpoczęli z impetem - wygrywając cztery spotkania z rzędu. Świetną serię przerwali dopiero w Prudniku, ale w tym czasie zdążyli odbić się od dna i z sukcesem włączyli w walkę o utrzymanie w lidze… a Norbert Kulon powtórzył wyczyn Jacka Krzykały rzucając na zwycięstwo przez całe boisko.

Luty

Na początku miesiąca niektórzy żyli jeszcze marzeniami, że Śląsk powalczy o Play-Off. Zanim jednak zostaliśmy sprowadzeni na ziemię… wywołałem Radka z lasu składając mu na naszej stronie urodzinowe życzenia. Z perspektywy czasu takie słowa można odebrać jak jasnowidzenie.

Później były głośne derby w Kosynierce, które - rozegrane dziś - skończyły by się zapewne cięższymi karami, niż parę złotych na głowę. I nie mam tu na myśli złamanej obręczy, nadkompletu i zamkniętych bram - by nikt więcej nie mógł wejść.

Tydzień po derbach odwiedziliśmy Ostrów dość liczną reprezentacją, a i wspomnień nie brakuje. Po tych dwóch spotkaniach wydawało się już jednak, że do końca sezonu będziemy się na meczach nudzić…

Marzec

… na szczęście taki stan nie trwał długo. Już na początku marca zespół juniorów starszych awansował do finałowego turnieju Mistrzostw Polski, których organizację szczęśliwie PZKOSZ przyznał nam. Co więcej, frekwencja na meczach wciąż dopisywała, każde ze spotkań do końca sezonu oglądał niemal komplet publiczności.

W połowie miesiąca Wrocław gościł najlepsze polskie talenty U20. Na drodze do złotego medalu pokonaliśmy Zastal, Polonię, Znicz Jarosław (punktem!) oraz ponownie Polonię Warszawa, już w finale. Kosynierka po raz drugi w tym roku przeżyła prawdziwe oblężenie, chyba jeszcze większe niż na derbach. I co najważniejsze - na sam koniec Kosynierzy, po raz pierwszy w swojej historii, mogli z koszykarzami świętować złoty medal. Szampan lał się strumieniami…

Na koniec świetnego miesiąca pożegnaliśmy sezon tak jak należy - wyjazdem. W Pleszewie, aspirującym do awansu, wygrać się nie udało, ale nikt jakoś z tego powodu nie płakał. Powrót do domu był jednym z ciekawszych w historii.

Puentą miesiąca było hasło - “za rok chcemy walki o 1. ligę!”

Kwiecień

Kwiecień to miesiąc tradycyjnie kojarzony z żartami na Prima aprilis. Żarty na dobre rozpoczęły się jednak parę dni później, kiedy okazało się, że Przemysław Koelner ma konkurencję w planach odbudowy siły Śląska Wrocław.

Później, na długi okres czasu, oba obozy postanowiły pochować się za barierą niedomówień, domysłów i szykowały plan działania. W internecie prześcigano się w obelgach pod adresem jednych, bądź drugich. I tak miało już pozostać do końca roku.

Maj

Im bliżej lata, tym goręcej. W Polsce wybuchła kampania anty-kibolska, a w naszych szeregach dojrzewało przekonanie, że pan P. Koelner zreaktywuje Śląsk na zasadach dla nas nie do przyjęcia.

  1. maja koszykarski świat opuściła największa - dosłownie i w przenośni - polska sportsmenka naszych czasów, Małgosia Dydek. Miała zaledwie 37 lat.

Czerwiec

Najstarszy aktywny Kosynier założył na palec GPS-a, za co za karę musiał pokonać zielono-biało-czerwoną bramę. Później było kolejne moje jasnowidzenie - o kłamliwych mediach (i nie tylko). Do końca roku zdążymy naczytać się wesołej twórczości w stopniu przekraczającym wyobrażenia, na nowo odkrywając znaczenie hasła “kreatywne dziennikarstwo”. Przez trzy lata posuchy zdążyliśmy się odzwyczaić.

W końcu, w połowie miesiąca, okazało się, że reaktywacja przybierze formę, której zaakceptować żadną miarą nie możemy. Ogłoszenie tego światu spowodowało istne tsunami komentarzy i wzburzenia. Dowiedzieliśmy się, że jesteśmy klakierami, farbowanymi lisami, pionkami Schetyny oraz, a może przede wszystkim - debilami. Żeby było weselej, mogliśmy się również dowiedzieć, że popieraliśmy dziką kartę, reaktywację od PLK, a obecna przeszkadza nam ze względów personalnych - rzekoma nienawiść do pana Koelnera musi wypływać z nas potokiem wrzącej lawy.

Lipiec

Śląsk rozpoczął zbrojenia, tym samym pokazując prawdziwy cel II-ligowego zespołu. Przez długi czas nie było pewne, czy będziemy walczyć o awans, czy o utrzymanie. Pojawienie się Radka Hyżego i Mirosława Łopatki dało odpowiedź jaki cel przyświecać będzie wojskowym w sezonie 2011/12.

Sierpień

Jatka w internecie trwała w najlepsze, ale poza nią nie działo się w sierpniu nic ciekawego. Kto mógł, wykorzystał ten okres na zasłużone wakacje. Pod koniec miesiąca koszykarze rozpoczęli przygotowania do sezonu. Kosynierka doczekała się remontu, więc sparingi trzeba było rozegrać poza Wrocławiem.

Wrzesień

To był kiepski miesiąc… dla WKK. Wewnątrz organizacji doszło do konfliktu interesów i parę osób, które kładły fundamenty, pożegnano. Odbiło się to na kondycji marketingowej i organizacyjnej. Co gorsza, terminarz ułożył się bardzo nieszczęśliwie - Wrocławski Klub Koszykówki u siebie miał grać głównie w środy.

W tym samym czasie PLK prześcigało się z samym sobą w serwowaniu absurdów - Prokom dopiął swego zdobywając zwolnienie z pierwszej fazy rozgrywek. Ta liga jest śmieszna do tego stopnia, że niektórzy z nas chcieliby awansować do 1. ligi… i w niej pozostać.

W końcu, nadeszła inauguracja sezonu 2011/12. Nadkomplet na trybunach, na środku parkietu herb zamiast reklam, no i najważniejsze - zwycięstwo ze Stalą.

Październik

Wspomniany już Jacek Krzykała doczekał się skromnej uroczystości na cześć pamiętnego rzutu. Najlepiej uhonorował go Tomasz Bodziński trafiając na koniec spotkania przez całe boisko (niestety, tuż po końcowej syrenie).

Śląsk zaliczył wpadkę w Katowicach, poza tym szedł w lidze jak burza odprawiając każdego z kwitkiem, niekiedy już po pierwszej połowie spotkań. Docenili to wrocławianie, których ceny wejściówek nie odstraszyły, a na każdym spotkaniu można było zobaczyć niemal komplet widzów.

Listopad

Chyba najgorętszy z miesięcy w mijającym roku. Wyjazd do Kłodza, potem do Prudnika, na koniec derby w Kosynierce. Do tego puchar PZKOSZ, ciekawe mecze juniorów, wygrzebane wspomnienia z piwnic Kosynierki… Działo się dużo, wspomnienia jednak wciąż bardzo żywe, więc nie ma co przytaczać. Derby rozpętały też kolejne tsunami w internecie. Na długo przed pierwszym gwizdkiem i na długo po ostatnim, tempo nabijania nowych komentarzy przekroczyło wszelkie normy.

Grudzień

Śląsk rozpoczął serię spotkań wyjazdowych, więc we Wrocławiu działo się niewiele. Koszykarze odwiedzili szkołę, zorganizowali też mikołajkowy turniej dla najmłodszych. Młodzież wygrała turniej Basket 1996 Cup… i w zasadzie tyle.

Dzisiaj Śląsk zmierzy się z liderem grupy A, Open Basket Pleszew, co będzie dobrym przetarciem przed rewanżem ze Stalą Ostrów. O tym jednak będziemy mówić dopiero w 2012 roku.