Cały sezon 2015/2016 jak na razie to porażka. W zasadzie kompromitacja. Dosłownie wszystko jest źle i żaden element do siebie nie pasuje. To czy jeszcze da się cokolwiek uratować, dopiero się okaże.
Terminarz jest do dupy
Obecnie mamy maraton spotkań w roli gospodarza. Poczynając od pseudo pucharów europejskich mamy kolejno mecze u siebie w dniach 2, 7, 11 i 21 grudnia. Mecze ligowe w poniedziałki to porażka (w piątki też), nie wiem na jakiej zasadzie ustala się ten terminarz – jeśli poprzez losowanie to sugeruje zmienić maszynę losującą, chyba że chodzi o dostępność Hali Orbita, ale nie wierzę, że w tym temacie nie można dojść do porozumienia.
Każdy mecz powinien być świętem, wielkim wydarzeniem na które się czeka z niecierpliwością. Przez takie, a nie inne ułożenie terminarza wszystko to powszednieje do bólu, a chyba nie o to chodzi? W weekendy: dom, wyjazd, dom, wyjazd i w środku tygodnia puchar krajowy albo puchary europejskie – taka forma byłaby zdrowa. Tyle że u nas stoi wszystko na głowie, mecze w poniedziałki, wtorki, środy, albo w niedziele o 20.00 kiedy większość ludzi myśli o zbliżającym się poniedziałku. A przepraszam, może chodzi o wzorce rodem z NBA. Nie tędy droga, nigdy nie było i nie będzie u nas NBA, mamy natomiast w lidze 17 zespołów, w końcu można zapłacić i grać (w sumie to czemu by nie 20?) to i trzeba było upchnąć w terminarzu 32 spotkania.
Europejskie pucha(hahahaha)ry
W piłce nożnej, pod egidą UEFA był rozgrywany Puchar Intertoto, plejada potęg jaka tam występowała przyprawiała o zawrót głowy. Te puchary w których aktualnie występujemy, mają dla mnie właśnie taką renomę jak ów rozgrywki UEF-y. Bo niby jakim cudem my w nich gramy skoro zajęliśmy miejsca 5-8 w lidze? Jak po pierwszych meczach cytowałem stwierdzenie „odpuszczamy ligę bo puchary”, to jeszcze było zabawnie. Po porażkach u siebie ze Startem Lublin, Zastalem Zielona Góra, Polskim Cukrem Toruń, Polfarmexem Kutno i Turowem Zgorzelec już nikomu do śmiechu nie jest. Jedynym sensowym argumentem przemawiającym za tymi rozgrywkami jest jakiś strumyczek pieniędzy który ewentualnie może do nas dopłynąć. Skądkolwiek…
Skład bez ładu i składu
Prawda jest taka że tego się nie chce oglądać. Przyjemniej się oglądało mecze w 1 i 2 lidze, tam był jakiś cel postawiony, wszystkim zależało na wyniku to i atmosfera była lepsza. A już do szału może doprowadzić świadomość, że w tych zakichanych rozgrywkach FIBA nagle się „naszym” chce, a kiedy przychodzi mecz w PLK, dopada ich taka niemoc, że zęby bolą ze zgrzytania. Zresztą odnośnie 1 czy 2 ligi to jestem przekonany, że Śląsk pierwszoligowy z sezonu zakończonego awansem wygrałby przynajmniej 10. oczkami z obecnym, bo ten ogólnie rzecz biorąc jest zbieraniną bez umiejętności, a co najgorsze bez charakteru. Daj Bóg! żebym mógł odszczekać te słowa.
Co sezon wymieniamy większość zawodników, nawet tych którzy w jakimś stopniu się sprawdzili. W bieżącym kaleczą nas najboleśniej zawodnicy typu Danny Gibson, Robert Tomaszek (to on umie biegać?), Robert Skibniewski, Jan Grzeliński… albo byli zawodnicy Śląska albo z Wrocławia. Nie będę się znęcał.
Trener?
Bardzo mi się nie podoba to co powiedział nasz trener po ostatnim meczu. Za stroną oficjalną:
“Są chyba dwa logiczne powody, dla których wygrywamy w Europie, a nie udaje nam się to w PLK. Pierwszy to zasady - czyli konieczność wystawiania bez przerwy przynajmniej dwóch polskich zawodników na parkiecie w Tauron Basket Lidze. W rozgrywek FIBA tego nie ma, choć ja nie korzystałem z tego jakoś często w poprzednich meczach. Dzisiaj jednak trochę minut graliśmy czwórką Amerykanów na parkiecie.”
Może i przepis o obowiązkowych dwóch Polakach na parkiecie jest głupi… ale to wypowiedź jest smutna. Dramat najogólniej. Przekaz jest taki: Norbert, Maksym, i inni - uciekajcie stąd, jeśli chcecie grać i osiągnąć coś poza odciskami i nie chodzi mi o ten na nogach od biegania. Lepiej grać 5-tką czarnoskórych joł joł braci. Są super. Bo nie ma drogi na skróty!
A skoro już przy trenerze jesteśmy. Zamieniliśmy jednego co go załatwił mały czarny, na drugiego co chciał/zgodził się na 5 czarnych, żeby go z powrotem zamienić na tego pierwszego. Brawo. Jeszcze lepsze jest to, że dostał na asystenta tego, którego usilnie za wszelką ceną nie wpuszczał na parkiet. Pomimo tego, że wielokrotnie prosiło się o to w mniejszym bądź większym stopniu. Choćby na 5 minut.
Wyniki.
Najlepszym podsumowaniem wyników w tym sezonie jest ten fragment filmu “Jak się pozbyć celulitu”.
Dzisiaj przegraliśmy kolejny mecz, znowu u siebie. Tzw. derby z Turowem Zgorzelec. Kiedy oglądaliśmy drugoligowe baty młodocianych koszykarzy Śląska podczas banicji po wycofaniu przez Siemińskiego, nawet dało się to zrozumieć, usprawiedliwić, że przecież się uczą grać itd. Jak pierwszy raz w historii nie awansowaliśmy do play off PLK, po awansie z 1 ligi, pomyślałem że to wstyd ale może beniaminek musi zapłacić frycowe. W zeszłym roku wcale nie mniejsze rozczarowanie nastąpiło w 1/4 finałów play off, kiedy to dostaliśmy bęcki 0-3 od raczej średniej ekipy Czarnych Słupsk, a właściwie od jednego czarnego… ale przynajmniej “jakoś” to było. Tak w tym sezonie… porażki, kompromitacje, beznadzieja i wstyd, ale bardzo pragnę wierzyć, że przekujemy to wszystko w “coś” godnego. Przecież mówimy o bilansie klubu który zdobył 35 medali mistrzostw Polski w swojej historii.
Pozytywów nie ma
Kosynierzy jego mać. Chciałem wrzucić kamyczek do naszego ogródka, ale aktualnie to powinien być nie kamyczek a głaz i nie ogródka, a raczej doniczki. Nie mniej jednak, wśród niewielu ale wielka wiara ciągle się tli… Wrocław od zawsze poddaje się ostatni…