Słupsk, 02.05.2015
admin
Kiedy kilka akcji z rzędu nie udaje się wybić piłki z autu, to nie ma się prawa wygrać meczu w play off. Trener nazwał to dobitniej - we’re morons - ale nawet pomimo tego zwycięstwo i remis w serii były na wyciągnięcie ręki. Niestety, Śląsk przegrał, a nam przyjdzie zagrać serię spotkań z nożem na gardle.
Parszywa dwunastka
Do Słupska wybrało się nas ostatecznie skromne dwanaście osób. Na miejscu zaskoczył nas jeszcze kolega, ostatnio widziany dobrych kilka lat temu, który postanowił spędzić weekend nad morzem i dołączyć do nas na meczu - na sektorze zdarto więc trzynaście gardeł. Podróż poszła gładko - pierwszy bolid zameldował się na miejscu ponad godzinę przed meczem, najbardziej rozśpiewany dojechał na ok. pół godziny przed pierwszym gwizdkiem.
W Słupsku seria niespodzianek. Po hali można się poruszać swobodnie jak u siebie. Ochrona nastawiona do nas pozytywnie jak nigdzie - po raz pierwszy od takich służb usłyszeliśmy “brakowało was”. Na trybuny można wnosić zakupiony na hali złoty płyn, co niektórzy wykorzystywali ten fakt w ilościach hurtowych.
W bojowych nastrojach można było rozpocząć mecz.
Jak w prawdziwym kurniku
W poprzednim sezonie, po naszej wizycie w Słupsku, byliśmy zawiedzeni miejscowym dopingiem. Było po prostu tak sobie. Widać i w Słupsku mobilizują się na wybrane okazje - bo tym razem usłyszeliśmy zupełnie inne oblicze Hali Gryfia. Cała hala w klubowych koszulkach, mnóstwo szalików (nawet wśród najzwyklejszych “pikników”), a przede wszystkim - cała hala cały mecz dopinguje, tak że często nie słychać własnych myśli.
Niezrażeni robiliśmy swoje, co przynosiło rezultaty wnioskując po raportach osób sprzed ekranów internetowej transmisji. Niektóre gardła zasługują na L4 na najbliższy tydzień, ale nikt takiego nie planuje.
Mecz? Źle, tak sobie, źle, dobrze, fenomenalnie… na jakieś 8 min do końca byliśmy blisko nieba. Potem ktoś rzucił “chyba już tego nie spier…?” i się zaczął dramat. Strata, za stratą przy rozpoczynaniu spod własnego kosza, podania w aut, masa złych decyzji. Pomimo tego wszystkiego ciągle mogliśmy wygrać, jednak najmniejszy zawodnik na boisku zebrał piłkę znad naszych głów i rzucił na dogrywkę równo z syreną.
O dogrywce można powiedzieć głównie tyle, że nam nie wyszła. No i szkoda przerwanej serii naszego rudowłosego weterana - to był jego pierwszy przegrany mecz w tym sezonie, licząc tylko te spotkania kiedy był na parkiecie. Czar prysł.
Naładowani
Poza Ikovlevem, który był wyraźnie załamany, wszyscy wojskowi opuszczali parkiet wkurwieni i zdeterminowani na rewanż. I to jest raczej dobry prognostyk przed wtorkiem.
Jeśli chcemy tego półfinału, to we wtorek nie ma zmiłuj - Orbita musi odlecieć. Musi być doping, który Czarnym będzie się śnił po nocach. Zapisy jak zawsze pod adresem kontakt@kosynierzy.info
Do przerwy 0:2
admin
Oddaliśmy za frajer dwa spotkania na trudnym terenie w Słupsku i teraz stajemy przed szansą powtórzyć wyczyn z sezonu 1998/99 kiedy w półfinale Śląsk przegrywając 0:2 wygrał serię 3:2 z Peakesem Pruszków.
Co tu dużo mówić - potrzebna jest MOBILIZACJA!
Przyjmujemy zapisy na młyn we wtorek, czwartek oraz na wyjazd autokarem w niedzielę na mecz numer pięć.
Bo Wrocław od zawsze poddaje się ostatni.
You Win or You Die
old school good style
Już za chwilę, za momencik, rozpoczną się play offy 20014/2015. O godzinie 19.00 w Hali “Gryfia” w Słupsku meczem z Czarnymi startujemy do walki o medale, bo przecież o to będzie toczyła się ta batalia pod nazwą play offy. Jakoś tak z marszu, z biegu, 4 dni po meczu z Asseco Gdynia zaczyna się nowy rozdział w historii Śląska Wrocław. Nowy i stary, bo przecież dopóki Śląsk w ekstraklasie był to do play offów przechodził zawsze…
Może nie zawsze, ale w bieżącym sezonie udało się uniknąć kompromitacji jaką był zeszłoroczny wynik… ale o tym nie ma co już wspominać.
“Na starcie znowu wszyscy mają takie same szanse, aczkolwiek przewaga własnego parkietu jest sprawą bardzo ważną – chociaż nie najważniejszą, co udowodniły np. finały play off koszykarzy w 1998 kiedy to zdobyliśmy mistrzostwo Polski pokonując PEKAES Pruszków.” - http://kosynierzy.info/2012/04/06/the-final-countdown/
Rywalizację o najwyższe laury zaczynamy w jednej z najtrudniejszych koszykarskich hal w Polsce, nie mniej jednak niech powyższy cytat przyświeca nam do samego finału.
Jeszcze będzie przepięknie… wystarczy wierzyć…
[embed]https://www.youtube.com/watch?v=G0YONkRVjWo[/embed]
P.S.
A chętnych na wyjazd w sobotę na mecz numer dwa zapraszamy do wspólnej podróży - więcej informacji pod adresem kontakt@kosynierzy.info
Lepiej późno niż wcale
admin
Śląsk wygrał z Asseco i zakończył sezon zasadniczy na 5. pozycji. Ćwierćfinały rozpoczniemy więc w Słupsku, meczami 30. kwietnia (czwartek) i 2. maja (sobota). O tym za chwilę.
Dzisiejsze zwycięstwo cieszy szczególnie. Zagrał Maksym, zagrał Oscar, a mimo to zwycięstwo było niezagrożone. Tak powinniśmy grać zawsze przeciwko średniakom, więc można powiedzieć - szkoda, że dopiero teraz.
No i wisienka na torcie - niespełna trzynaście minut Radosława Hyżego. Jego cwaniactwo i walka są esencją sportu. Warto było czekać na ten dzień.
Teraz Słupsk
Już kiedyś zaczynaliśmy ćwierćfinały w Słupsku. Po fantastycznym meczu otwarcia Śląsk prowadził w serii 1:0, żeby następnie przegrać trzy kolejne pojedynki. Orbitę opuszczaliśmy w takim samym szoku, jak po ostatnim meczu minionego sezonu.
To w jakim wymiarze uda się wybrać na Pomorze zdecyduje się w przeciągu najbliższych kilkunastu-dziesięciu godzin. Każdy zainteresowany wspólną podróżą i wspieraniem Śląska proszony o kontakt pod adresem kontakt@kosynierzy.info
Na koniec jeszcze małe przypomnienie tekstu, który nic nie stracił na aktualności i perfekcyjnie nadaje się na zapowiedź czekających nas emocji.