kosynierzy.info

Urodzeni, żeby kibicować

kosynierzy.info

Wpis sentymentalny

admin

Kiedy grabarze ogłosili wycofanie Śląska z rogrywek PLK łudziłem się, że kibice we Wrocławiu pokażą swoją siłę i przywiązanie do Śląska przychodząc na mecze drugoligowych rezerw, które przeobraziły się w pierwszą drużynę najbardziej utytułowanego klubu w Polsce. Jeszcze na pierwszych dwóch spotkaniach po wspomnianych wydarzeniach, hala Kosynierka zapełniała się dość tłumnie jak na swoje możliwości.

Niestety na dzisiejszym spotkaniu z MKKS Rybnik - tak, wiem, że to zacny rywal niezmiernie - Kosynierka zapełniła się już tak, jak to zwykle bywało na meczach II ligi. Czyli słabo. Dostosowała się do tego też i nasza grupa, która potraktowała ten mecz jak piknik. Wypić piwko, pogadać. Parę minut pośpiewać.

Wracając do głównego wątku - nie wiem czy to fatalna postawa w ostatnim spotkaniu (przegrana 60-cioma punktami w Tarnowie Podgórnym faktycznie nie zachęca, by taki zespół oglądać…), czy też może dłuższa przerwa od grania we Wrocławiu, a co za tym idzie totalny brak informacji w mediach o koszykówce i Śląsku? Czyżby co niektórzy tak szybko zapomnieli, że Śląsk dalej gra i można go oglądać i wspierać?

Smuci mnie ten stan również dlatego, że dzisiaj mogą się zaśmiać ci, którzy twierdzili, że Ludowa, czy Orbita zapełniała się tylko dlatego, że były sukcesy. Że ten klub nie ma rzeszy kibiców wiernych Śląskowi, ale wiernych sukcesom. Nie ma sukcesów, ekstraklasy, nie ma kibiców.

Nie oczekuję walących tłumów na mecz, w którym juniorzy dostają baty w drugiej, a de facto trzeciej lidze. Łudziłem się jednak, że ludzi wiernych Śląskowi starczy, by wypełnić skromną Kosynierkę. Na meczach, które przecież nic nie kosztują, w przeciwieństwie do drogich biletów, jakie były w Orbicie.

  1. listopada Śląsk podejmie AZS Politechnikę Opole. Byłoby pięknie, gdyby okazało się, że Śląsk wciąż ma wielu prawdziwych kibiców. Tych na dobre i na złe.

WKS Śląsk Wrocław vs MKKS Rybnik

admin

Już jutro, o godzinie 17.00, w hali “Kosynierka” przy ulicy Mieszczańskiej 11 zostanie rozegrany pojedynek pomiędzy WKS Śląsk Wrocław, a MKKS Rybnik w ramach 7. kolejki spotkań grupy B II ligi.

Wszystkich kibiców Śląska serdecznie na to spotkanie zapraszamy!

Pięć lat

admin

19 października 2003 roku, podczas rozgrywanego w Hali Orbita spotkania między Śląskiem Wrocław, a Spójnią Stargard Szczeciński pojawiła się po raz pierwszy zorganizowana, kilkunastoosobowa grupa, która stworzyła podwaliny dzisiejszego Klubu Kibica Kosynierzy. W tamto niedzielne popołudnie Śląsk wygrał wysoko, bo aż 95:69. W barwach wrocławskiej ekipy zagrali wtedy m.in. Dominik Tomczyk, Tanel Tein, Ryan Randle, Robert Skibniewski, długowłosy Radosław Hyży, czy Paweł Wiekiera (urazy leczyli Adam Wójcik i Maciej Zieliński). Kilka dni później do drużyny dołączył niezapomniany Lynn Greer. Po pięciu latach historia niejako zatoczyła koło - przyjdzie nam się ponownie spotkać ze Spójnią (6 grudnia mecz w Stargardzie). Tyle tylko, że w drugiej lidze.

To było niezwykłe pięć lat. Czterech prezesów, dwóch właścicieli, sześć firm skurwiających nazwę ukochanego klubu. Trzy medale, trzydzieści osiem wyjazdów i ponad dwieście osób, które przewinęły się przez nasze KK. Samo KK w trakcie swojego istnienia zdążyło już zmienić nazwę - naprędce wymyślone “Szlachta” zastąpiono historycznym dla koszykarskiej ekipy “Kosynierzy”. Powstało kilkadziesiąt flag, z czego dwie to duże sektorówki. Zakupiono kilka dużych bębnów. Chyba jako pierwsi w Polsce skorzystaliśmy z pirotechniki przy oprawach na meczach koszykówki. Od zwykłych “zimnych ogni” aż po tryskające fontanną iskier gigantyczne bengale. Udało się choć trochę zazielenić halę i przekonać widzów, rodziny z dziećmi, że doping może być różnorodny, śpiewany, a ultrasowa ekipa nie musi budzić pejoratywnych skojarzeń; że można kochać Śląsk fanatycznie, ale to nie musi rodzić niezdrowe sytuacje.

Są tacy, którzy twierdzą, że zrobiliśmy więcej niż się dało.

Najbliższa przyszłość zapowiada się nie mniej malowniczo niż przeszłość, choć mamy nadzieję, że dla samego klubu, będzie ona malowana w nieco jaśniejszych barwach. Rozwiązanie dotychczasowej spółki to paradoksalnie wiele korzyści dla koszykarskiego Śląska - powrót do herbu bez jakichkolwiek przeróbek, nazwa, która nie robi za baner reklamowy oraz zapowiedź odbudowy potęgi pod skrzydłami spółki, która zarządza już piłką. Jakie by decyzje nie zapadły, na pewno będzie ciekawie.

Tymczasem my sami kontynuujemy naszą misję dopingowania na meczach w Kosynierce. Realną siłą, jaką tak naprawdę stanowimy - bez żadnych przypadkowych osób, które przyłączały się do nas, choć w rzeczywistości z nami nie były. I na zdrowych zasadach, z czystym sumieniem, że kibicujemy prawdziwemu Śląskowi.

Jest nadzieja, że jeszcze będzie pięknie.

O takim jednym kłamstwie

admin

Pan magister Mariusz Bałuszyński mnie okłamał. Jakoś z miesiąc temu opowiadał mi o stracie finansowej spowodowanej przez spółkę z radiem w nazwie oraz wydawnictwem pisemka o koszykówce. Tłumaczył, że musi zawiadomić o stracie zarząd spółki i w tym celu zwołać walne zgromadzenie akcjonariuszy. Później ci akcjonariusze będą mieli zdecydować, czy pokryć tę stratę - np. poprzez emisję nowych akcji i wykupienie ich.

I w tym momencie pan magister ekonomii Uniwersytetu Ekonomicznego powiedział mi, że jeśli nie dojdzie do pokrycia straty być może będzie musiał zgłosić do sądu wniosek o upadłość spółki. Dodał do tego, że wówczas spółka funkcjonować będzie dalej normalnie, a zawodnicy grać mecze w lidze. Kilka dni temu pan Bałuszyński ogłosił światu, że musi wycofać drużynę z ligi, że tak mu nakazuje prawo (jak wiemy nie ma tu racji).

Przyznaję, dałem się nabrać, zostałem bezczelnie oszukany.

W tym momencie mógłbym mściwie życzyć panu magistrowi, żeby sąd wykazał, że zgłoszenie upadłości było bezpodstawne, a sam prezes działał na niekorzyść spółki za co grozi kara pozbawienia wolności.

Życzę mu jednak czegoś innego. Żeby nauczył się czytać ze zrozumieniem, z czym - jak się przekonałem - ma spore problemy. Żeby nauczył się pisać bez błędów, by w przyszłości nie przedstawiać pism z pomyloną nazwą podmiotu, czy głupimi literówkami. W końcu - życzę mu, żeby w przyszłości miał cywilną odwagę. Odwagę pochwalić się swoimi dowodami na wielkie czyjeś zbrodnie, zamiast straszyć, że takowe dowody posiada, ale użyć nie chce, bo po co.

Bądź też cywilną odwagę przyznać się, że po prostu kłamał.

Kłamca czy głupiec?

drughi

Co w takiej chwili można napisać? Kontynuator tradycji WKS Śląsk Wrocław za jaki miałem zespół występujący pod rządami Waldemara Siemińskiego i Mariusza Bałuszyńskiego przestaje istnieć.

Tym samym w moim mniemaniu dwóch wyżej wymienionych Panów pogrzebało (?) hmm porwało, spaliło, podarło najpiękniejsza kartę w historii polskiej koszykówki.

Niedawno Panie prezesie Bałuszyński, dowiedział się Pan o istnieniu tejże strony. Być może więc przeczyta Pan ten tekst. Do tej pory mam w uszach Pańskie słowa przekazywane piszącemu tutaj yanoo, że “będzie dobrze”. Cała zawierucha w lecie miała być ściemą i wszystko miało być ok. Tak Pan zapewniał nas żebyśmy się nie martwili bo “będzie dobrze”.

Proponuje Panu właścicielowi Waldemarowi Siemińskiemu, aby zapytał teraz czy dobrze wszyscy pracowali, skoro klub upadł. No, ale jak znam życie pewnie jakaś gazeta coś przekręciła, a układ zniszczył wszystko itd  itp. Może i tak… ale dlaczego ja, skromny kibic nie opuszczający żadnego meczu, jeżdżący na wyjazdy i zdzierający gardło mam o tym wszystkim myśleć.

Żal. Żałość. Żenada.

Ale tak: “Dobrze pracujecie, dobrze pracujecie - Ślask najlepszy jest na świecie”.