Teraz Justyna będzie wybijać rytm
drughi
Panie zapłakały, panowie pogratulowali… albo poklepali po plecach znając niedolę w którą udał się kolega Bartosz. Choć byli i tacy, co chcieli unieważnić zaślubiny, bo zamiast odpowiednich przygotowań tydzień wcześniej, pan Młody pobalował, ale z Arabami. A miał być szlafrok i okulary jak w Krośnie… Ale nie ma co smęcić, czas się radować.
Z radością F. powitał bramę, którą obdarował aż nazbyt hojnie, głównie chyba przez zamieszanie w trójkolorowej mgle, która na chwilę zakryła część wrocławskiego Uniwersytetu. Podarunkami nieco osłodził H. gorycz cisnącego paska.
Czas się zatem powtórzyć - drodzy Justyno oraz Bartoszu - życzymy Wam szczęśliwej wspólnej drogi, skutecznego unikania na niej tak wybojów, jak i mandatów, dużo zdrowia oraz po prostu pomyślności! Sto lat!