I cały misterny plan...
drughi
I w pi…u.
We wczorajszym meczu z Rosą Radom zakończonym sromotną porażką, najlepszym co mieliśmy do zaprezentowania były nowe stroje wyjazdowe. Przyznaję szczerze, że trafiły w mój gust. Gdyby tak dodać jeszcze do nich odrobinę czerwieni śmiało można by napisać, że są najładniejsze od wielu lat. Inna sprawa, że i tak są bardzo efektowne. Brawo.
I wylądował.
Tym samym zakończyła się nasza dobra passa 7-iu zwycięstw z rzędu. Oczywiście wielka szkoda, niemniej jednak nie ma co załamywać rąk. Teoretycznie nikt się nie spodziewał tak dobrych rezultatów, tylko… halo, halo! WKS Śląsk do czegoś zobowiązuje, tak więc zapomnieć rezultat, wyciągnąć wnioski z porażki i krok po kroczku do celu.
I cały misterny plan.
Coś nie zagrało w Radomiu skoro jako zespół notujemy 5 asyst i 13 strat. Z czego nasi rozgrywający popisują się… 1 - słownie jedną - asystą przez 40 minut. Nie ten poziom?
Tym bardziej smuci fakt, że do Gliwic oddaliśmy Norberta Kulona… Do tego jakoś tak po cichu… Wcale nie pociesza fakt, że w 1. lidze raczej nie nabawi się odcisków na tyłku od przesiadywania na ławce. Teraz zaszczytna rola kontroli poziomu twardości krzesełek/ławek rezerwowych przypadać będzie Arturowi Wnętrzakowi.
Bardzo niefajnie.