Nienormalny mecz
admin
Zaczęło się od “a nie mówiłem” kolegi R. po punktach Wyki… a potem było Bodziński show w wypełnionej po brzegi Kosynierce - dwumetrowy center Śląska upatrzył sobie miejsce w okolicach linii rzutów osobistych i trafiał rzut za rzutem. Druga kwarta należała już jednak do gości i do szatni schodziliśmy z wielkimi obawami przed decydującą połową.
Śląsk jednak rywala się nie wystraszył i każdy z zawodników wchodzących na parkiet dokładał swoją cegłówkę w odrabianiu strat - pod wyraźnym przewodnictwem Norberta Kulona, który po raz kolejny pokazał wielki charakter wojownika. W decydujących sekundach, po jego piątym przewinieniu, zespół musiał jednak radzić sobie bez niego. I wówczas wahania nastrojów osiągnęły swoje apogeum - przestrzelone wolne Zyskowskiego, zbiórka w ataku i “Zyziu” staje na linii po raz drugi.
I znów pudłuje. Marsz na trening i oddawać tysiąc rzutów dziennie! Szybki faul, rywalowi zostaje niecałe 8 sekund do końca. Na nasze szczęście Znicz nie mógł się podeprzeć tak długą ławką (40 minut Wyki, Zająca oraz Urbana) i chyba zmęczenie zwyciężyło - po rozegranej bez pomysłu akcji piłka wpada w nasze ręce i eksplozja radości ogarnia Kosynierkę…
WKS! WKS! WKS!
WKS Śląsk Wrocław 69:68 MKS Znicz Jarosław.
Finał jutro o 12:30. Rywalem Polonia Warszawa.