kosynierzy.info

Urodzeni, żeby kibicować

kosynierzy.info

14

admin

1798866_10151903352671314_2016243657_nStało się. WKS Śląsk Wrocław, jako beniaminek ekstraklasy, zdobył Puchar Polski po raz 14-ty w swojej historii, a po raz trzeci pod wodzą trenera Jerzego Chudeusza. Kiedy trzy lata temu świętowaliśmy zdobycie krajowego mistrzostwa juniorów starszych, chyba nikt z nas nie spodziewał się, że tak szybko przyjdzie wznieść tego typu trofeum.

Na początku była zemsta

Kiedy na początku drugiej kwarty sobotniego półfinału z Anwilem Wojskowi wyszli na 20-punktowe prowadzenie, jedni przecierali oczy, a drudzy nakręcali coraz lepszy tego dnia doping. Do pełni szczęścia zabrakło smutnych ryjków kibiców gości, którzy mogliby opłakiwać szczyt nieporadności swoich pupili. Hitem dnia były kroki w akcji sam na sam z koszem.

1507939_10151901390711314_960277554_nSzczerze trzeba jednak oddać, że Anwil przyjechał tak poobijany, że można było się zastanawiać, czy nie należałoby włocławskich zawodników odesłać do słynnego już w kraju punktu z cudotwórczą kroplówką.

Śląsk ostatecznie wygrał na spokojnie (pierwsza wygrana z Anwilem od lutego 2008), Turów też, zatem to co było pewne przed niedzielą, to że Puchar Polski zostanie na Dolnym Śląsku.

Nie można też nie wspomnieć odwiedzin Norberta Kulona, który ledwie godzinę przed meczem z Anwilem pokonał WKK Wrocław. Bohaterem tamtego spotkania był jednak inny wychowanek Śląska, Krzysztof Jakóbczyk, który do przerwy miał na swoim koncie 0 punktów, by w drugiej połowie dać prawdziwe show kończąc spotkanie z fenomenalnym dorobkiem 25 oczek przy 7/10 rzutach za 3. Gratulujemy!

1507983_10151903354281314_208052933_nNajważniejszym punktem dnia były jednak urodziny Radosława Hyżego, który jako drugi w naszej historii (po Macieju Zielińskim) dostał w prezencie Zielono-Biało-Czerwoną flagę. Rudowłosemu weteranowi prezent wydał się jednak niekompletny… i zażądał uzupełnienia o nasze autografy.

Słówko o organizacji

27067Kratery wolnych miejsc na trybunach, dwie (w porywach) otwarte kasy obsługiwane przez informatyków, ponad 20 minut czekania na wydrukowanie naszej puli biletów, a na osłodę lachon w kusej spódniczce. Dziwną linię obiera nasza liga. Widać ulokowanie takiego turnieju w “silnym ośrodku koszykarskim” to cały pomysł na organizację w wykonaniu ligowych decydentów.

Paradoksalnie, mniej ludzi na trybunach dało w efekcie żywszą niż zazwyczaj publikę… ale o tym za chwilę.

**Nie ilość, a jakość **

150346_10151901391711314_1117922084_nO ile dziury na trybunach w sobotę można było zwalić na słabą reklamę i “brak działań zapobiegawczych”, to jeszcze większe pustki na finał w niedzielę były dla wielu szokiem. Widać niestety skoki narciarskie wygrały walkę o widzów…

Przyszli jednak ci, którym na Śląsku zależy, a doping momentami niósł się sam. W drugiej połowie ludzie bez dodatkowej zachęty wstawali z krzesełek, a echo “za Śląsk! za WKS!” na długo zapadnie mi w pamięci. Swoje zrobił też Kogut, który na grzędzie między sektorami K i L potrafił pobudzić nawet najbardziej skostniałych.

1625610_10151903351506314_1642449267_nSam mecz mógł się podobać. Wielu komentatorów podkreśla nawet, że widowisko zaserwowane przez Śląsk i Turów w całości wynagrodziło miernotę wcześniejszych faz pucharu.

Falstart i radość

Na niecałe pół minuty przed końcem Śląsk prowadził pięcioma punktami, a z sektora zdążyło ponieść się Puchar jest nasz…. Ten pośpiech mógł być opłakany w skutkach, szczególnie po tym jak Gibson skozłował w nogę przy stanie 88:86 na 10 sekund do końca spotkania. Wojskowi wygrali jednak wojnę nerwów i 14-ty tryumf w Pucharze Polski stał się faktem.

[![188846610151903352781314_2067394779_n](http://kosynierzy.info/wp-content/uploads/2014/02/1888466_10151903352781314_2067394779_n-300x199.jpg)](http://kosynierzy.info/wp-content/uploads/2014/02/1888466_10151903352781314_2067394779_n.jpg)Szampan, fontanna iskier (_co wolno wojewodzie…) oraz biało-czerwonych konfetti, a w tym czasie Amerykańscy zawodnicy… uciekli do szatni, by wrócić z aparatami i skierować obiektywy na trybuny.

W imieniu Radosława Hyżego nagrodę dla najlepszego zawodnika Dolnego Śląska odebrał nie wiedzieć czemu Filip Dylewicz. Nagroda MVP przypadła, niezwykle skutecznemu tego dnia zza łuku, Michałowi Gabińskiemu, którego wystrzał formy przypomniał dokonania Tomasza Bodzińskiego.

1798039_10151903354036314_408969300_nChwila świętowania na sektorze z zawodnikami oraz pucharem i można się było zacząć zastanawiać, gdzie kontynuować zabawę.

Zadymiona sesja

Wyczekiwanie na bohaterów wieczoru dłużyło się najmocniej umundurowanym, którzy znudzeni, postanowili nie psuć imprezy i zwinęli manatki. Sesję zdjęciową najpierw zaliczył sam puchar (tym razem bez dodatkowych świecidełek w środku), a następnie grupowo wszyscy zgromadzeni, którzy się jeszcze nie rozeszli. W międzyczasie spóźnione, urodzinowe świeczki bez skutku próbował zdmuchnąć pan Radosław.

zadymiona-orbitaŚwiętowanie przeniosło się następnie do Rynku. Najpierw w pijalni sprite’a zaciąg zagraniczny poznawał w wąskim gronie co to znaczy polska gościnność, nie zostając dopuszczonym do kasy, by następnie te doświadczenia pogłębiać już w naszym gronie w mniej oficjalnym miejscu.

W czasie kiedy F. tłumaczył chłopakom z Oregonu znaczenie skrótu MVP, trwał pojedynek wagi ciężkiej nowo ochrzczonych braci. Tymczasem udomowiony już Żubr najpierw opowiadał jak planuje zarazić najmłodszych miłością do koszykówki, sportu w ogóle oraz Śląska, a następnie niezwykle wzruszony zawstydzał nas pochwałami.

Opowieść można by jeszcze uzupełnić o anegdoty o Czajkowskim popijającym mineralną, Mr. Kowalskim w zabawnej czapce, bucowatym serbskim szkoleniowcu, wybitnym słuchu w puszczy, Michale, ale co się stało, a całość zamknąć, że w drodze powrotnej dzwoniły budziki. Zamiast was jednak, drodzy czytelnicy, zanudzać niezrozumiałymi opowieściami po prostu podziękujemy.

puchar