Kutno, 8. listopada 2014

Ostrzyliśmy sobie na ten wyjazd zęby. Fajna hala, sobota, dobra droga i znośna odległość. No i 5:0 do tej pory. Niestety, zamiast nadkompletu musieliśmy zawieźć sporo pustych krzesełek do beniaminka. Pozostaje powiedzieć, parafrazując klasyka, jaka szkoda, że państwo w tym nie uczestniczyli.

Ostatecznie do Kutna wybraliśmy się w 31 osób.

Jazda

1002672_744180742297030_2135840565649714458_nW punkcie zbiórki czekał kierowca, który wiózł nas rok temu w trybie awaryjnym do Zgorzelca. Co ciekawe, tym razem też był w zastępstwie (za wodzireja) – ale już bez spóźnień. Trasa na każdy możliwy sposób sprzyjała szybkiej jeździe, więc do celu docieramy z bezpiecznym zapasem na szukanie hali, parkowanie, zakup biletów i mozolne przejście przez kontrolę, sprawdzeni przez wykrywacz metali (to chyba pierwszy nasz taki przypadek). Ciekawe, czy kibice gospodarzy też przez taką kontrolę przechodzą?

Wcześniej gospodarzy ucieszył nasz niepełny autokar, dzięki czemu na to hitowe spotkanie mogli rzucić kilka dodatkowych biletów plus wprowadzone specjalnie na ten dzień bilety stojące.

Mecz

10752373_900052770007270_1383326560_oWejście na halę zapowiadało problemy – genialna akustyka i żyjąca publika dawało po uszach, tak że z trudem człowiek słyszał własne myśli. Szybko się jednak okazało, że i w takich warunkach weterani dopingu są w stanie sobie poradzić – szczególnie że miejscowych stać było jedynie na chwilowe zrywy. Sektor B robił swoje.

Obawialiśmy się tego meczu pod kątem wyniku. I to potwierdzało się na parkiecie – szalony początek serii trójek pozwolił kutnianom odskoczyć na jakieś 10 punktów, które potem mozolnie musieliśmy odrabiać. To samo powtórzyło się w drugiej połowie – odskok i mozolne odrabianie. I chyba w tym tkwi największa siła tegorocznego składu – doświadczenie, które pomaga w cierpliwym graniu na wynik. W końcówce wszystko było jak należy – obrona, decyzje rzutowe, kontrola tempa. I dlatego mogliśmy cieszyć się wspólnie z szóstego zwycięstwa z rzędu.

DSC09883Po meczu dowiedzieliśmy się skąd taki dobry skład i wyniki – miejscowe plotki mówią o 20-tu milionach budżetu Śląska. Pogratulować prezesowi obrotności! Oprócz tego co chwilę podchodzili do nas miejscowi gratulując dopingu – szczególne słowa uznania kierując do bębniarza, który w Kutnie odwalił kawał dobrej roboty.

Powrót

Za drogę powrotną największe brawa należą się kierowcy, który we mgle ograniczającej widoczność do jakichś 5 metrów nie zgubił się ani razu. We Wrocławiu, po dość wesołym kursie, meldujemy się po godzinie 23.

Teraz Zgorzelec

Do Radomia (mecz w piątek) raczej nie pojedziemy. Kolejny wyjazd czeka nas w poniedziałek 8. grudnia – celem będzie Zgorzelec, prawdopodobnie już w nowej hali. Mówimy o tym już teraz, by zawczasu każdy chętny mógł ustawić sobie wolne w pracy, uzbierać gotówkę (~ 50 zł) i zadbać, by wsiąść z nami do autokaru… a może dwóch?

Wcześniej, w poniedziałek 17. listopada, podejmiemy w Hali Orbita Żubra i jego Pierniki. Początek spotkania o godzinie 19, bilety na nasz sektor w cenie 10 zł.

Zarówno na wyjazd jak i na mecze u nas możecie zapisać się pod adresem [email protected]

Trzej Królowie

norbert-azsJarosław Krysiewicz – jako trener. Norbert Kulon – jako pierwszy rozgrywający. Oraz Krzysztof Jakóbczyk – jako pierwszy strzelec, MVP finałów i prawdopodobnie najlepszy zawodnik 1. ligi w tym sezonie. Wrocławskie trio skończyło sezon z awansem w barwach AZS-u Kutno.

Całej trójce serdecznie gratulujemy i mamy nadzieję zobaczyć się w przyszłym sezonie w ekstraklasie. Z Norbertem – dla którego to czwarty awans w trzy lata (kolejno: 2., 1., 3., 1. liga), a piąte pierwsze miejsce w cztery (MP u20 2010/11) – liczymy, że nikt już nie da dupy i będzie mógł grać w barwach Śląska tym razem.

Zapowiedź Play Off

slask-kutno-v2AZS Kutno. Na dźwięk nazwy tej drużyny raczej żaden z kibiców polskiej koszykówki nie poczuje dreszczy na plecach. To nie Anwil, Prokom, ani Stal. To nawet nie Znicz Pruszków. Historia, historią, jednak na dzień dzisiejszy to właśnie ten rywal powinien zwiększyć dawkę adrenaliny we krwi.

Główny konkurent

Zespół z Kutna to w tej chwili rywal numer jeden w walce o upragniony awans do ekstraklasy. Solidny, złożony z niezłych zawodników, pod wodzą trenera, który wie o co chodzi w koszykówce. AZS ma też za sobą jedną z głośniejszych i szczelnie wypełnianych hal w pierwszej lidze. Łatwej przeprawy mieć nie będą, ale jeżeli nie wydarzy się nic niespodziewanego, to w maju zobaczymy się w finale.

Niedzielny pojedynek będzie ważny z czysto psychologicznego punktu widzenia.

Rewanż

W Kutnie wojskowi wygrali nadspodziewanie wysoko. Potem był mini-rewanż w półfinale Pucharu PZKosz, ale jakoś ciężko jest traktować tamten wynik w pełni serio. Niemniej – Śląsk powinien chcieć udowodnić swoją wyższość i potwierdzić, że porażka z końca grudnia, to zwykły wypadek przy pracy. Z drugiej strony wicelider tabeli będzie zmotywowany, by udowodnić coś zupełnie przeciwnego.

Będą emocje?

Wrocławska publika może w tym sezonie czuć… lekki niedosyt. Bo niby lejemy wszystkich, ale emocji przy tym żadnych. Powyższe punkty gwarantują, że w niedzielę powinno być inaczej. Naprzeciw siebie staną dwie ekipy, które mogą pokazać przedsmak walki na miarę playoff. A te już za miesiąc.

Chętni, by do nas dołączyć na sektorze tradycyjnie prosimy dać znać na adres [email protected]

Kutno, 01 grudnia 2012

W minionym sezonie nieprzychylne nam jednostki śmiały się, że “projekt” Śląska, bazujący na awansach, pier… skończy się szybciej niż zaczął. Że robiony jest na szybko, bez głowy i tylko po to, żeby komuś zrobić na złość. Minął sezon zakończony awansem, a wspomnianych głosów – choć coraz mniej – to w całości nie udało się uciszyć.

+16, +10, +32, +41… to kolejne różnice z ekipami z czołówki tabeli. Dla niektórych to znak, by nabrali wody w usta.

Mecz w Kutnie przypominał niedawny pojedynek z MKS Dąbrowa Górnicza. Rywal niby nie gra źle, tyle że Śląsk, kiedy jest mocno skoncentrowany, jest w ataku po prostu nie do zatrzymania, a w obronie cholernie ciężki do przejścia. I rywal, żeby w ogóle nawiązać walkę i uniknąć blamażu, musi zagrać na 200% swoich możliwości.

Jeżeli sami się nie zatrzymamy, to nikt nas w tej lidze nie ma prawa zatrzymać. Celem tego zespołu powinien być nie sam awans do ekstraklasy, ale komplet zwycięstw w lidze i play off, oraz awans do finałów Pucharu Polski.

Złota 50

Wyjazd do Kutna był wyjazdem jubileuszowym – 50-tym dla Z. Z tej okazji koronowano kilka… 50-tek. W samym Kutnie pojawiło się nas 24 sztuki, z czego jedna z Gdańska, mocno wszystkich przy tym zaskakując. Pozdrawiamy serdecznie!

Kutno chyba rzadko przeżywa odwiedziny kibiców przyjezdnych. Ochrona niemal spanikowała na widok kijków do flag i potrzeba było długich i cierpliwych tłumaczeń co to, po co to i że nikogo tym oka nie pozbawimy.

Kibice AZS-u przeżywają chyba nawrót Małyszomanii – tylu wuwuzel, co w sobotę, to chyba nawet w Prudniku nie mają. Uszy będą zapewne boleć… do wspomnianego Prudnika, z którym już niedługo przyjdzie nam się zmierzyć. Miejscowym trzeba jednak oddać, że publikę mają żyjącą meczem, a w osłupienie nas wprawiła pod koniec drugiej kwarty, kiedy wszyscy wstali z miejsc. Świetny materiał dla wszelkiej maści socjologów, czemu u nas nie ma równie “żywej” widowni.

Po Pruszkowie, Kutno okazało się przyjemną odmianą. Zamiast okrzyków z pornografią w tle, zapraszano nas… na flaszkę. Gospodarze w przerwie zagadywali, wspominali “stary Śląsk” i chwalili doping. Sielski krajobraz (poza wspomnianym trąbieniem w afrykańskie trąby) psuło tylko dwóch “fanatyków” RTS-u, którym nie udało się trafić na mecz z Koroną. Jeden z fanatycznych widzewiaków poużywał sobie zza pleców ochrony, a zgaszony krótkim tekstem z pianą na pysku opuścił obiekt.

Nasz doping chyba niezły. Nie licząc trzeciej kwarty, kiedy za naszymi plecami udzielano pomocy medycznej jednemu z miejscowych widzów, po tym jak zasłabł. Na koniec zagościła “literka”, której melodia brzmiała jeszcze długo po końcowym gwizdku. Po tradycyjnej już szkocji i okrzyku, jubilat miał ochotę przedłużyć wspólne z koszykarzami śpiewy na dwa głosy, ale chłopaki nie załapali. Może następnym razem.

O wyniku tak naprawdę, większość z nas… dowiedziała się po meczu. To chyba pierwsza hala, z tych które odwiedziliśmy, gdzie z naszego punktu nie było widać tablicy wyników.

Bochen na ratunek

Pomocy medycznej potrzebowała też P., której kontuzjowane kolano wybrało sobie fatalny moment na kapitulację. Z pomocą przyszedł Bochen i własnoręcznie ulżył poszkodowanej. Nagle się okazało, że pań z obolałym kolanem jest więcej :)

Podróż powrotna przebiegła bez zakłóceń, nie licząc setek wyzwisk w kierunku nawigacji. Elektronika niestety, ciągle bywa zawodna. Po drodze udało się jeszcze odwiedzić kultowy punkt zborny i prosto do Wrocławia, gdzie meldujemy się nieco po północy. Najpóźniej do domu dociera oczywiście B., którego czekała jeszcze ponad godzinna podróż. Respect!

Do Kosynierki

Dzisiaj o 18:00 rezerwy Śląska podejmą Spartakus Jelenia Góra. Nasz młody zespół idzie w ślady seniorów i od zwycięstwa do zwycięstwa kroczy do awansu ligę wyżej. Wstęp na mecz jest darmowy, nie pozostaje nic innego jak zaprosić na to spotkanie.

Cel: Kutno

Za nami dość niemrawy pojedynek ze Scyzorykami, ale batalie lidera z outsiderem rzadko należą do porywających. Spragnionych lepszej koszykówki i wrażeń zapraszamy do Kutna, gdzie w sobotę o 17:30 przyjdzie nam się zmierzyć z wiceliderem, w całkiem nowej (oddana w 2007 roku) hali, która może pomieścić niecały tysiąc widzów.

Spotkanie lidera z wiceliderem będzie ciekawe także z innych względów. W odległym o 244 km od Wrocławia mieście, trenerem jest nie kto inny jak Jarosław Krysiewicz, pięciokrotny złoty medalista ze Śląskiem Wrocław. Dla większości z nas będzie to zaszczyt zobaczyć po raz pierwszy w życiu pana Jarosława w meczu o stawkę (i nie szkodzi, że “tylko” w roli trenera).

Innym, starym znajomym, będzie Krzysztof Jakóbczyk, wychowanek Śląska, jeden ze “złotych chłopaków” z 2005 roku. Jego statystyki w tym sezonie nie powalają, ale to nie cyferki biegają po parkiecie. I z pewnością zadziała znany efekt, że byli wychowankowie Wojskowych grają świetne mecze przeciwko nam.

Zawodników z ciekawą przeszłością w tym młodym klubie (data założenia: 2000 rok) jest zresztą więcej, zapowiada się zatem ciekawe widowisko. Chętni, by wspólnie wesprzeć na wyjeździe WKS, mogą się zgłaszać pod stałym adresem kontakt(małpka)kosynierzy.info.