Łódzkie socios?

Jakiś czas temu przed koszykarskim ŁKS-em Łódź postawiono ambitny cel awansu do ekstraklasy. W cuglach podbito 2. lige. Zebrano świetny personalnie skład na miarę 1. ligi. Niestety dla łodzian, wycofanie z interesu zapowiadają obaj główni sponsorzy i byt koszykarskiego ŁKS-u jest poważnie zagrożony.

W Łodzi próbują ratować się czymś w rodzaju socios, czyli kibiców, którzy płacą specjalne składki członkowskie przekazywane na działalność klubu. Pomysł niezwykle ambitny, przy oddanych łódzkich kibicach powinien się przyjąć. Pytanie tylko, czy znajdzie się tylu darczyńców, by utrzymać klub na powierzchni, o walce o wysokie cele nie mówiąc. Będę im kibicował, by akcja zakończyła się sukcesem – polska koszykówka potrzebuje takich fanatyków i maniaków oddanych swojemu klubowi.

Zastanawiam się jednocześnie, czy taka akcja miałaby jakiekolwiek szanse na wrocławskim podwórku. W klubie, jeszcze przed wycofaniem z rozgrywek, przebąkiwano o planach wprowadzenia czegoś na wzór wspomnianych socios. Znając jednak realizację innych pomysłów, a głównie karty kibica – ich cennik, jakość “gadżetów” i ogólnie plusów dla posiadacza takiej karty, to się cieszę, że Siemiński wprowadzić w życie swojej wizji nie zdążył. Byłaby to prawdopodobnie jedna wielka kompromitacja, a wszystkiemu winna by była – a jakże – Gazeta Wyborcza.

Czy jednak, przy dobrej realizacji, pomysł miałby szansę w mieście, gdzie na pierwszym mejscu jest narzekanie na ceny biletów ((pomijam słuszność, chodzi o sam fakt))? Próbuję wyobrazić sobie wrocławian płacących co miesiąc określoną sumę na konto klubu w ramach składek, w zamian za co dostają “zniżkę” na bilety i są z tego powodu szczęśliwi. Moja wyobraźnia wiele rzeczy już widziała, ale tego zobaczyć nie potrafi.