Inwestycja

Radek Hyży, Marcin Kowalski, Paweł Bochenkiewicz oraz Adrian Mroczek-Truskowski zrobili wczoraj najlepsze, co można dziś zrobić dla Śląskazainwestowali swój czas w dzieciaki. Jeżeli mamy się doczekać kolejnych Zielińskich, jeżeli chcemy zapełnić trybuny wiernymi tłumami, to dzisiaj takie inwestycje są nam potrzebne jak woda na pustyni.

O selekcji napisano i powiedziano już wiele. Żeby wyłowić jeden prawdziwy talent, trzeba wcześniej zebrać setki potencjalnych brylancików. Brakuje dziś chętnych do biegania za piłką dzień w dzień, wylewania potu kiedy można posiedzieć przed konsolą, dlatego każda zachęta jest na wagę złota. Ale o tym wszyscy doskonale wiedzą.

Gorzej ze zrozumieniem miłości kibica. Ona nie rodzi się w dorosłym życiu, ale w kołysce. Niezależnie, czy ktoś trafi do młyna, czy “tylko” będzie chodził regularnie na mecze, to musi się wcześniej w swoim klubie zakochać miłością beznadziejną. Miłością, która sprawi, że niezależnie od poziomu rozgrywek, rywala, deszczu za oknem, czy ceny biletu przyjdzie do hali.

Studenta można co najwyżej przyciągnąć od czasu do czasu, zachęcając dobrą zabawą. Raz przyjdzie, innym razem picie na wałach dostanie wyższy priorytet.

Dziecko przyjdzie raz i, jeżeli się zakocha, to zostanie aż po grób.

Zawodnikom dziękujemy za poświęcony dzieciakom czas. Po cichu jednak liczymy, że to nie koniec takich akcji.

Zaległości

Za nami wybitnie dobry tydzień w wykonaniu Śląska Wrocław. Mistrzostwo Polski w zapasach, wygrany turniej kadetów Basket Wrocław 96 Cup, zwycięstwa rezerw i pierwszej drużyny w wyjazdowych pojedynkach, wygrana piłkarzy ręcznych w Orbicie oraz piłkarzy nożnych w Zabrzu.

Koszykarze zdobyli nomen omen Śląsk nie bez trudu. Tak jak zapowiadałem, teren w Jaworznie okazał się dużo trudniejszy, niż wskazywałby na to wynik wcześniejszego starcia we Wrocławiu rozegranego w ramach pucharu. Co ciekawe, WKS wygrał z mniejszym udziałem weteranów – Łopatka i Kowalski spędzili na parkiecie niecałą kwartę. Trochę przy tym martwi forma strzelecka Norberta – w niedzielę zaliczył 0/7 z gry, w całym sezonie rzuca ze skutecznością o 10% gorszą niż w poprzednim. Mam nadzieję, że młody rozgrywający Śląska zaliczy wyraźny wzrost formy w drugiej części sezonu, tak jak w poprzednich latach.

Wysoka forma przyda się już na początku stycznia. W pierwszy weekend po Sylwestrowym szaleństwie jedziemy do Ostrowa (zapisy na wyjazd już trwają), kilka dni później Wrocław odwiedzi wicelider 1. ligi, MKS Dąbrowa Górnicza z którą powalczymy o kolejną rundę Pucharu PZKosz. Wcześniej wojskowi odwiedzą dwa inne śląskie miasta – Katowice oraz Gliwice.

Dwie pyry na jednym ogniu

To był bardzo dobry weekend w wykonaniu wrocławian – najpierw na murawie 3:1 z drużyną ze stolicy Wielkopolski, dzień później 71:67 na parkiecie z drużyną… ze stolicy wielkopolskiej koszykówki ((chyba mogę zaryzykować takie stwierdzenie)). Tyle z rezultatów. Co poza nimi?

Sen letni

Pierwszy mecz, do tego ciężki gatunkowo – widać, a raczej słychać było po obu stronach. Stal przyjechała w liczbie ~130 głów (z czego 70 KK), nas w sektorze niecałe 50. Wydawało się, że w klasyfikacji decybeli będzie deklasacja, a było jedynie ze wskazaniem na przyjezdnych. Po raz kolejny jednak ostrowska publika pokazała, że w chwilach słabości na parkiecie, miękną i oni. Kiedy Śląsk pod wodzą Kulona przypieczętowywał zwycięstwo, słychać było jedynie donośne WKS! całej hali oraz… muzykę z głośników. DJ-eja poniosła fantazja i nadużywał bitów. No, ale pierwszy mecz…

Podsumowując – Stal była głośniejsza, ale obie strony stać na dużo więcej. Rewanż oraz – mamy nadzieję – playoffy powinny wyglądać pod tym względem dużo lepiej.

Wywiesiliśmy również transparent, który niestety nie był za dobrze czytelny. Treść transu: TYLKO AWANS SPORTOWY JEST DLA NAS HONOROWY. Stal też miała coś do zaprezentowania, ale nie zaprezentowała skutecznie zniechęcona nadgorliwą postawą mundurowych. Widać restrykcyjne traktowanie kibiców przestało być zawężone jedynie do “piłkarskich”.

Witamy!

Ciśnienie wywołane wokół meczu sprawiło, że mogliśmy ponownie ujrzeć wiele zapomnianych twarzy. Było miło, zapraszamy ponownie. Tak tych, którym cudem udało się dostać do środka, jak i tych, którzy musieli oglądać widowisko zza okien. Najbliższy mecz u siebie za dwa tygodnie. 8 października rywalem Śląska będzie MKS Skierniewice, jedna z silniejszych drużyn w lidze. Może być więc ciekawie.

Mimo wszystko, powinna to również być okazja by szerzej przyjrzeć się naszemu zespołowi. Wczoraj nie zagrali Leszczyński, Bochenkiewicz, ani MVP MP do lat 20, Bodziński. Trochę poniżej oczekiwań zagrał Kowalski, który w ataku wnosił więcej nieporozumień niż korzyści (trzeba za to docenić wkład w grę w obronie). To jednak dopiero początek drogi z metą “1. liga”. Z każdym krokiem powinno być lepiej.

Tak na parkiecie, jak i poza nim.