Szacuneczek

5503694d6b6944_34180969Powiadają, że Play Off to czas weteranów – i w sumie w takim stylu był właśnie mecz z Rosą. Połamani, w przenośni i niemal dosłownie, Wojskowi zagrali z wielką ambicją i wolą walki – zupełnie, jakby to była już decydująca faza sezonu.

Za taką grę i walkę należą się nie tylko gratulacje, ale przede wszystkim duży szacunek.

Teraz wcale nie będzie łatwiej

10693833_1593466177565589_308578214_nWarto wiedzieć, że na dobrą sprawę w pełni sprawnych mieliśmy bodaj trzech zawodników – Ikovleva, Maksa i Sanny’ego, który do składu dołączył awaryjnie – na wypadek, gdyby któryś z obrońców miał opuścić parkiet na noszach. Na szczęście na noszach mecz opuścił jedynie nasz bęben, który padł ofiarą zmęczenia materiału.

Do końca rundy zasadniczej zostały nam między innymi starcia z AZS Koszalin (wyjazd) i Turowem Zgorzelec (już teraz zapraszamy na nasz sektor – niedziela, 29. marca, godzina 14:00), a przede wszystkim wyjazd na Kujawy do walczącego o miejsce w ósemce Anwilu. Mecz niestety w środę (15. kwietnia), ale nie zwalnia nas to od wyjazdu, który może pozbawić Anwil miejsca w PO – zapisy już teraz pod stałym adresem [email protected] bądź bezpośrednio u nas na sektorze.

Jak się dobrze postarać, to ciągle mamy szansę nawet na miejsce w trójce. Żeby to jednak osiągnąć, nie możemy już zaliczyć żadnej wpadki, a przy obecnym szpitalu w drużynie wsparcie z trybun staje się jeszcze bardziej istotne.

Pozdrowień moc

Na meczu oprócz zwyczajowych pozdrowień dla Kapitana, były dodatkowe dla klanu Łopatków. Bez specjalnej okazji, po prostu dobrze czasem przypomnieć kibicom o legendach klubu.

Niewzruszony na pozdrowienia pozostawał trener, ciągle jednak żyjemy nadzieją, że zdąży jeszcze na nie odpowiedzieć.

Małe orędzie do narodu

pattonTrochę już tych tekstów motywacyjnych u nas było, zwykle jednak u progu być, albo nie być. Dzisiejszy mecz z Rosą do takich raczej nie należy, co więcej – ciągle powinniśmy liczyć, że najważniejsze mecze sezonu dopiero przyjdą. Nie da się jednak ukryć, że jeżeli dzisiaj przegramy, to ten pojedynek za jakiś miesiąc może przejść do historii jako najważniejszy w sezonie. Dla Śląska zakończonym.

Nikt z nas nie chce powtórki zeszłorocznej lekcji pokory, kiedy najpierw o włos wypadliśmy z pierwszej szóstki, by następnie o włos wypaść w ogóle z finiszu rozgrywek. Doskonale zdają sobie z tego sprawę sami zawodnicy, więc będzie się można przekonać jak kto radzi sobie z presją na plecach, żeby nie wymienić fragment ciała ulokowany nieco niżej.

Przed takimi pojedynkami w zasadzie nic nie trzeba mówić. Każdy powinien zdawać sobie sprawę o co gra, jaka jest stawka i być naładowanym energią niczym bateryjki duracella. Będzie więc tylko jeden cytat genialnego oratora, a przede wszystkim dowódcy, który swoim stylem idealnie wpasowuje się w nasz klimat:

Nie oceniam sukcesu człowieka po tym jak wysoko się wspiął, lecz jak wysoko odbił się od dna.

Do boju!

Będą emocje

tabelaRzadko nam się to zdarza, ale czas rzucić okiem na tabelę. Czeka nas jeszcze 6 kolejek spotkań, kolejno z drużynami z:  01.02 Radomia (dom), 15.02 Zielonej Góry (wyjazd), 23.02 Gdyni (w), 08.03 Sopotu (d), 13.03 Zgorzelca (d), 19.03 Koszalina (d). Każda porażka w tych spotkaniach może zaważyć o pożegnaniu się z miejscami 1-6 i zamiast rewanżu z Anwilem będziemy mogli liczyć na rewanż z Jeziorem Tarnobrzeg.

Gęsto

Przegrany wyjazd w Słupsku znacznie skomplikował naszą sytuację. I teraz mecz z Rosą, zamiast o spokojny finisz, zamienia się w spotkanie sezonu. Bo wygrać z Rosą trzeba niemal na tych samych zasadach co rok temu z SIDEnem Toruń, czy jeszcze wcześniej w Prudniku. Sprawy nie ułatwia gorszy bilans bezpośredni z Czarnymi, wysoka porażka w Radomiu (-18), ani niespecjalnie wysoka wygrana z Asseco u siebie (+8). Odrobić stratę z Radomia będzie ciężko, stracić zapas w Gdyni łatwo.

Nie ma co kalkulować

W najbliższych tygodniach zadecyduje się los tego sezonu… choć wg pesymistów nawet czegoś więcej. Czas spiąć poślady i dać z siebie wszystko, tak na parkiecie jak i trybunach. Jeżeli wygramy wszystko do końca obecnego rozkładu jazdy, to nie oglądając się na nikogo wywalczymy “szóstki”. To się jednak samo nie zrobi, zapraszamy więc do Orbity i na wyjazdy: [email protected]

Najlepszy mecz

fot. wks-slask.pl

Jeżeli Radek Hyży trafia z dziecinną łatwością klasycznego buzzera za 3, w dodatku z połowy boiska, to mecz nie może zakończyć się inaczej, jak demolką. I tak też było wczoraj wieczorem w Kosynierce. Wbrew pozorom nie można było narzekać na nudę.

Śląsk wygrał z Rosą 93:71. Nie dlatego, że rywal był słaby, ale dzięki fenomenalnej postawie po swojej stronie. Zza łuku trafiał bez problemów Grygiel, Kulon i Mroczek-Truskowski. Strach pomyśleć, jak wyglądałby mecz, gdyby wstrzelił się jeszcze Leszczyński, który spudłował wszystkie pięć prób za 3. Dla rywala wynik próbowali trzymać Donigiewicz z Kardasiem, w ostatniej kwarcie nieprawdopodobne trafienia notował Kosiński, jednak każda lepsza akcja radomian spotykała się z błyskawiczną odpowiedzią wojskowych. Tylko początek meczu należał do gości, z każdą upływającą minutą trener dwojga imion coraz częściej rozkładał ręce, albo opierdalał zawodników. Najbardziej efektowną burę zaadresował do Huberta Radke.

Na trybunach święto. Najpierw jednak udaną prowokację zaserwował kibic Barcelony. Na Camp Nou nie tędy. Na Chełmońskiego zresztą też nie. Efekt był jednak taki, że każdemu się chciało śpiewać i z rozpędu wyszedł całkiem przyzwoity doping. Jakby się jeszcze hala potrafiła przyłączyć, to można by próbować zrobić kocioł, ale cóż… z tym we Wrocławiu zawsze był problem. Jak ktoś ma pomysły, jak zachęcić resztę publiki do aktywniejszego uczestnictwa w meczu – chętnie wysłuchamy. Jak zadziała – ozłocimy.

Tymczasem już jutro okazja, by ponownie obejrzeć Śląsk w akcji. Co prawda juniorski… ale do takiego zdążyliśmy przez trzy lata przywyknąć. Juniorzy Starsi, broniąc mistrzowskiego tytułu, grają jutro pod ścianą – muszą pokonać WKK Wrocław, żeby awansować do kolejnej rundy. Przegrana oznaczać będzie koniec marzeń o złotym krążku.

Rok temu w Kosynierce udało się stworzyć fantastyczny turniej i wspólnym dopingiem wynieść niedocenianą ekipę na najwyższy stopień podium. Chociaż termin fatalny, to trzeba się postarać i pomóc chłopakom powtórzyć ten wyczyn.

Początek spotkania o godzinie 16:30. Oczywiście w Kosynierce, a wstęp wolny. Serdecznie zapraszamy!

Warto przyjść

Za nami Skierniewice. No, konkretniej mówiąc – za zawodnikami. Śląsk wygrał, choć niemal powtórzył “wyczyn” Szwedów ze starcia z Polakami parę godzin wcześniej – z prowadzenia +19 do przerwy zrobił się remis na minutę przed końcem.

To jednak już za nami. Jutro o godzinie 19:00 we Wrocławiu IV runda Pucharu PZKosz – WKS Śląsk Wrocław podejmie Rosę Radom, zespół mierzący w awans do ekstraklasy.

Na ten mecz warto przyjść z wielu powodów. Po pierwsze – znane nazwiska. Nie licząc tych w wojskowych barwach, w Kosynierce zobaczymy m.in.: trenera dwojga imion, Mariusza Karola (trenował m.in. Turów Zgorzelec oraz Wisłę Kraków) oraz celebrytę znanego z Tap Madl, Marcina Kosińskiego aka Iwo Kitzinger.

Jeżeli na kogoś nie działają same nazwiska, to powinny podziałać emocje. Najciekawsze do tej pory mecze we Wrocławiu Śląsk rozegrał przeciwko Stali Ostrów oraz MKS-owi Dąbrowie Górniczej – każde z tych spotkań było zacięte, a Śląsk do końcowego gwizdka nie był pewny zwycięstwa. Jutro najprawdopodobniej będzie podobnie – Rosa po początkowych problemach najwyraźniej wyszła na prostą, szykuje się więc ciężka przeprawa.

Początek spotkania o godzinie 19, bilety dla chętnych na wspólny doping po 5 zł.