Zemsta zza grobu?

Parę dni temu koszykarskim Wrocławiem wstrząsnęła wieść, że panowie Kurzewski oraz Siemiński zrywają negocjacje. Powód – szykany i kłamstwa na łamach Gazety Wyborczej.

W wydanym oświadczeniu panowie żalą się na niedopuszczalny nacisk ze strony mediów na prywatnych inwestorów. Tak nie może być, więc na złość mamie odmrażamy sobie uszy.

Jak to zwykle bywa w takich chwilach, na forach i listach dyskusyjnych zawrzało (po raz nty w tym miesiącu). Kiedy opadł pierwszy kurz wielu obserwatorów zaczęło brać w wątpliwość te doniesienia – zasłona dymna? ś(c)iema? chcą, żeby media się odp…, żeby w spokoju pogadać?

Z upływem czasu coraz więcej ptaszków zaczyna donosić, że “będzie dobrze”. Co więcej – najsłynniejsza lista dyskusyjna w Polsce (a nie?) donosi, że już dzisiaj poznamy kolejne oświadczenie – tym razem mówiące o wykupieniu Śląska przez Tomasza Kurzewskiego. Inne ptaszki mówią, że do Śląska ma wrócić… Waldemar Łuczak. No, a po co miałby wracać, jeśli nie miałoby być dobrze?

Inna sprawa, że powrót Voldemortha Dementiego, to ostatnie o czym marzę. Jego powrót potwierdzałby też moją niedawną teorię spiskową o powrocie do większej władzy nad klubem pewnego ministra…

Nie o tym spisku jednak chciałem. O czym więc mowa w tytule notki? O stosunku wciąż aktualnego (przynajmniej oficjalnie) prezesa klubu, Waldemara Siemińskiego, do “Gazety” krążą niemal legendy. On sam mówi o niedobrej GW, jako gazecie, która sama może zmienić wynik wyborów, z którą wygrać nie sposób (warto tu dodać, że “Siema” niedawno przegrał proces o spór, w którym wg nas… miał rację), ale mimo tego poddawać się w walce z nią nie zamierza. Czyżby więc komunikat – jakże bzdurny, kiedy się nad nim zastanowić – nie był niczym innym, jak pstryczkiem w nos wroga? Przecież pierwszym, który wywołał zamieszanie i podał – wg włodarzy klubu – kłamliwe informacje o żądanej kwocie za klub, było Echo Miasta. Potem kolejno po nim takie same informacje podawały inne media – Wyborcza różni się od nich wszystkich tylko tym, że ma większy zasięg dzięki popularności samej gazety.

Czyżby więc tylko o to chodziło? O małą zemstę na znienawidzonej gazecie?

Jeśli tak, to ze smutkiem muszę przyznać, że cała ta akcja była jak rządy Siemińskiego w Śląsku – ludzie zamiast przyklasnąć wspaniałemu myślicielowi, skierować swój pogląd w tym samym kierunku co prezes, to myślą na opak – i rzucają kurwami w prezesa.

Jeśli faktycznie dojdzie dziś do oficjalnego odsprzedania Śląska, to śmiało będzie można powiedzieć, że Waldemar Siemiński zapisał się w historii klubu jako człowiek, którego nikt nie rozumiał. Jego pomysły były ambitne, ale w całym tym szaleństwie jednak nie było metody.

Jaką nadzieję może żywić kibic oddany całym sercem klubowi, kiedy wokół niego rozgrywa się największy cyrk w dziejach świata związany z dalszym istnieniem jego religii, w postaci świętego Klubu?

Żadną.

Prasa kłamie

Pomimo mojego młodego wieku dziewczyna znalazła wczoraj wieczorem na mojej głowie siwego włosa. Nie zdziwiłbym się, gdyby był to efekt popołudniowej burzy, którą wywołał news Echa Miasta, jakoby transakcję między Kurzewskim, a Siemińskim trafił szlag. Ten drugi miał ponoć zażądać za Śląsk nie 1.5, a już 4 mln złotych.

Jak się można było spodziewać informacja ta wywołała prawdziwe trzęsienie ziemi wśród zainteresowanych sprawą kibiców – nie obeszło się bez bluzg, a nawet gróźb pod adresem wciąż aktualnego właściciela klubu. Czy słusznie?

Okazuje się, że cała ta informacja jest wyssana z palca – prawdą jest jedynie to, że panowie jeszcze nie sfinalizowali rozmów. Zasiądą do nich ponownie w piątek w Warszawie – do tego czasu Tomasz Kurzewski ma czas, by zapoznać się szczegółowo z dokumentami dotyczącymi Śląska.

Co ciekawe – sama informacja na portalu Echa Miasta została, zaraz po zdementowaniu jej przez Kurzewskiego, zredagowana do znacznie łagodniejszej wersji, choć dalej próbuje się utrzymać, że Siemiński żąda za klub 4 mln zł – bądź 1.5 plus długi, co razem miałoby dać owe 4 mln. Już cały ten akapit wskazuje, że ktoś gdzieś coś usłyszał, swoje dopisał i próbuje siać zamęt. Po co? Dla kilku więcej odwiedzin w portalu?

W tym gorącym okresie dobrze wszystkim radzę, by prasowe doniesienia traktować z wielkim dystansem – przynajmniej dopóki nie pojawią się informacje oficjalne.

Bo okazuje się, że owszem – przydałoby się pogrozić. Ale dziennikarzom.

Teoria spiskowa

Kiedy w połowie 2006 roku Waldemar Siemiński kupił od Grzegorza Schetyny nasz klub nie brakowało głosów, że tak naprawdę nic się nie zmienia – za sznurki pociągać będzie dalej ta sama osoba, a zmiana prezesa jest jedynie kosmetyczna. Bo Schetynie klub zaczął być trochę kulą u nogi, przeszkadzał w rozwinięciu politycznych ambicji. Tezę tą wydawało się potwierdzać pozostawienie na stanowiskach ludzi Schetyny – Łuczaka, Waśniewskiego, czy nawet Kaliny Schetyna, żony ministra.

Szybko jednak nowy właściciel obalił to stwierdzenie, wymieniając kadrę – do tego stopnia, że zwolniono również… cheerlederki. Pozostawał jedynie niewzruszony i flegmatyczny Waldi Dementi, wróć – Waldemar Łuczak, ale i on w końcu padł, na początku minionego sezonu, a teraz – jeśli wierzyć doniesieniom – będzie zabawiał swoimi działaniami wąsatych kibiców Turowa Zgorzelec.

Plotki jednak nie ustępowały. Na początku minionego sezonu, jakoś w okolicach listopada, w pewnych kręgach krążyło przekonanie, że Waldemar Siemiński tak naprawdę niedługo koszykówkę zarzuci, a już w kolejnym sezonie do władzy wróci Schetyna. Wygrane wybory przez PO miało, wg tych plotek, oznaczać początek budowania potęgi Śląska.

W międzyczasie nastał sezon pełny zawirowań, szlag trafił trzyletni plan odbudowy klubu, Śląsk prowadziło kolejno trzech trenerów, przewinęło się przez niego wielu zawodników, a zamiast wzmacniania młodych fundamentów na kolejne lata mieliśmy ściąganie starych wyg, żeby uratować sezon. Sezon zresztą udało się uratować dość efektownie, rozpalając olbrzymie nadzieje na finał, uwieńczone ostatecznie brązowym medalem.

I po tym wszystkim, kiedy kibice i media budowały już skład na kolejny sezon, nastąpiło trzęsienie ziemi – Waldemar Siemiński rezygnuje z prowadzenia klubu i miasto albo przejmie Śląsk, albo Śląsk zostanie rozwiązany.

Kiedy mijał pierwszy szok, człowieka dopadało mnóstwo pytań:

  • czy Siemiński serio jest tak głupi, żeby ot tak grozić miastu, czy może ma jakiegoś asa w rękawie?
  • Siemiński obiecywał dokończyć inwestycję BASCO, a jednocześnie zainwestować 1,5 mln zł w budżet klubu na przyszły sezon – te 1,5 mln zł, które miasto miało wyłożyć na odkupienie klubu. Czy tak reaguje człowiek, który grozi, że rzuci to wszystko w diabły?
  • w końcu – Siemiński zwracał się z ofertą do miasta. Wrocław to PO. PO to Schetyna.

Niektórzy prorokowali, że nagle zjawi się rycerz na białym koniu, mający powiązania z PO i Schetyną, który uratuje klub i na dzień dobry będzie miał kibiców u stóp.

I w tym momencie na scenę wchodzi Tomasz Kurzewski, który otwarcie przyznaje, że do pomysłu wykupienia Śląska namawiał go prezydent miasta Rafał Dutkiewicz oraz minister Grzegorz Schetyna. Ktoś jest zaskoczony?

Coraz głośniej mówi się też o wejściu Polsatu w Śląsk. Ten piłkarski. Bo ATM to Polsat. A Polsat to Solorz. A Solorz to kumpel Schetyny. A to wszystko razem to Wrocław. I powstałby wówczas jeden Śląsk. Ale to już temat na inną rozmowę.

Dlaczego o tym wszystkim piszę? Bo mam wrażenie, że ktoś tu stara się grać na emocjach, żeby ugrać jak najwięcej dla siebie.

Wykorzystano najpierw możliwości i pieniądze pana Siemińskiego, żeby klub oczyścić. Oczyścić ze starych grzechów. Długów, błędów w księgowości, bałaganu. Teraz wykorzysta się marketingowy i finansowy potencjał Kurzewskiego, żeby przywrócić dawny blask firmie “Śląsk Wrocław”. Przy każdej zmianie towarzyszą odpowiednie działania, żeby kibice żegnali stare z ulgą, a witali nowe z nadzieją i błyskiem w oku. Przy tym wszystkim zachowując odpowiedni margines bezpieczeństwa – jeśli coś nie wypali, to przez błędy poprzedników, nam potrzeba czasu, żeby to wyprostować. Kiedy tak naprawdę za sznurki pociąga cały czas ta sama osoba…

Co z tego wszystkiego wyniknie? Czy jesteśmy świadkami narodzin mocnego Śląska, który nie tylko wywalczy upragnioną 18-tkę, ale też będzie walczyć o laury w Eurolidze, a także – na Oporowskiej, bądź Maślicach, w Lidze Mistrzów?

Tylko jedno jest tu pewne – nie zabraknie nam brudnej polityki i masy plotek.