Ostrów Wielkopolski, 07. stycznia 2012

Po meczu w Ostrowie krytyczne uwagi należą się wszystkim – od nas zaczynając, przez służby mundurowe, na trenerach kończąc. Co gorsza, sezon miał znacznie poprawić nam bilans wyjazdów zakończonych zwycięstwami, a tymczasem na trzy wyprawy, już po raz drugi wracamy na tarczy. Nie tak to miało wyglądać, oj nie tak… Wróćmy jednak do uwag.

D jak Doping

Doping był obiektywnie oceniając gorszy niż rok temu, jednak nie był też powodem do spuszczenia głowy. Swoje zrobiła długa przerwa i było zbyt cicho nawet jak na taką ilość osób. Ważne jednak, że chóralne śpiewy trwały przez cały mecz, bez przerw.

Ostrowiacy tradycyjnie drugi bieg włączyli wychodząc na prowadzenie na 3 min. przed końcem III kwarty. I wspominam o tym nie dlatego, że u nas byłoby inaczej, ale dlatego, że to byłby pierwszy zarzut wobec wrocławskiej publiki. Od tego momentu czuło się atmosferę jaka miała miejsce kilka lat temu na najwyższym poziomie rozgrywek koszykówki w naszym kraju.

Fajnie było zobaczyć parę dawno nie widzianych gęb, fajnie było odwiedzić po raz kolejny Kusocińskiego. Zacieramy ręce z nadzieją na starcie w (miejmy nadzieję!) finale rozgrywek.

 K jak Kalwasiński

Nasz trenejro zapowiadał przed sezonem, że przyjdą play offy, to nastanie czas weteranów. To informujemy pana Trenera, że do play offów jeszcze daleko. Łopatka pod koniec już niedomagał, Bochen grał słabo, a Bodzińskiego oczywiście nie wpuścimy. Czemu? Bo w ogóle w tym sezonie nie grał, więc na taki mecz nie jest gotowy. Czyja to wina?

Teraz zero minutowe dostał jeszcze Kulon. Pomimo słabej gry zaciągu z Biedaszybów. Leszczu powąchał parkiet dopiero w 4 kwarcie, jak się spady za faule zaczęły. Nie rozgrzany, miał stanowić ważne ogniwo w decydującej kwarcie. Gratulujemy wyczucia czasu.

Panie trenerze, za przeproszeniem kurwnij chociaż raz na siebie. Taktyką Katzurina ten sezon może skończyć się w tylko jeden sposób.

Warto także odnotować, że zespołu Stali do walki nie poderwali wyjadacze typu Szawarski, tylko młodzi Zębski (rocznik ’92!) oraz Dymała (rocznik ’90). Jak widać, Panie trenerze, czasem to właśnie ta młodość i trochę szaleństwa może dać więcej niż kilkanaście lat doświadczenia…

L jak Liczba

Oficjalnie na sektorze pojawiło się 44 Kosynierów oraz 16 osób “cywilnych”. Patrząc na niektóre ekipy z tej samej klasy rozgrywek, a nawet i wyższych, jest to całkiem przyzwoita liczba. Jednak w naszym odczuciu powinna ona być zdecydowanie wyższa. Niestety praca, nauka, rozjazdy i inne obowiązki poskutkowało tym, że było nas niecałe pół setki…

P jak Policja

Konwojenci zaserwowali nam pokaz bezpiecznej jazdy. Nie mogliśmy opanować śmiechu obserwując osobówki zwalniające nagle w miejscach, gdzie zwykle prują ile fabryka dała. Do śmiechu jednak przestało nam być, kiedy okazało się, że odległość 30km tłuczemy się już godzinę, a i o postoje na opróżnienie baku jakby trudniej. Pomijając w ogóle celowość takiej obstawy, to śmiech przerodził się we wściekłość, kiedy zamiast postoju w kultowym miejscu, zmiennicy kazali jechać dalej. To była zła wróżba.

Po meczu jeszcze uśmiech do kamery i konwój do Wrocławia. Jak jakieś VIPy, albo inni więźniowie. Towarzystwo samą swoją obecnością psuło i tak kiepskie nastroje, żeby jednak za miło nie było, kierowca otrzymał ostrzeżenie – “zatrzymaj się jeszcze raz, a dostaniesz mandat”. Mandat za postój? Tego jeszcze nie grali.

R jak Rambo

Ostrowska ochrona zaliczyła ostatnio chyba jakiś nabór młodych zdolnych bez matury. Jeden chciał się wykazać i postanowił kolegę w zielonym złapać za plecy i zrzucić ze schodów. Trafił jednak na takiego, że koledzy Rambo musieli chronić, ale… swojego. Zawsze mi się jednak wydawało, że tzw. ochrona ma zapobiegać, a nie inicjować burdy. Widać młody i głupi jestem.

S jak Stal (błyszcząca w cieniu)

Coś strachliwe serca mają żółto-niebiescy. Po ostatnim gwizdku na pustawej już hali, na dźwięk pękających jeden za drugim balonów… ci zaczęli skandować słynne hasło o wulgarnej kopulacji. Nie wiem, czy bardziej byłem zaskoczony, czy rozbawiony. Wymiana uprzejmości skończyła się jednak w tym roku niezwykle szybko i w ogóle było jej bardzo mało.

Sam młyn po ostrowskiej stronie gęsto i szczelnie wypełniony, widać też było dużo młodych twarzy. Jak się uda Stali awansować, to będą mieli co wspominać.

N jak Niesprawiedliwi

Nie można powiedzieć, żebyśmy przegrali przez sędziów, bo robili błędy w obie strony. Ich popisy znacznie jednak psuły widowisko. Dziwne faule, nieodgwizdane, albo odgwizdane kroki, Szawarski zapuszczający korzenie w trumnie na 12 (!!) sekund, “oddawanie” rywalowi błędnej decyzji… Mam nadzieję, że PZKosz postara się o lepszą obsadę, kiedy rezultat meczu będzie miał większe znaczenie niż wczoraj.

U jak Ultras

Działo się sporo. O godną oprawę zadbaliśmy zarówno my jak i grupa USO kibiców Stali. Ze swojej strony, podczas prezentacji zaprezentowaliśmy zielono-biało-czerwoną baloniadę. W trakcie przerw w grze bawimy się wykorzystując flagi na kijkach oraz sektorówkę. Nie obyło się bez akcentu dla naszego El Capitano, który 5. stycznia obchodził rocznicę swoich urodzin. Flaga z Jego podobizną oraz chóralne odśpiewanie „Sto lat…” na początku III kwarty ukazało szczerą radość na twarzy legendy koszykarskiej Polski. Na zakończenie, równo z ostatnią syreną, z naszego sektora wyleciała fala białych serpentyn. Miało być na wiwat, wyszło z rezygnacją.

Oprawę zaprezentowali także kibice Stali. Rozpoczęło się od flagowiska na trybunie, które według mnie po prostu nie dało efektu. Następna w kolejności była malowana sektorówka z aniołem trzymającym stalowy miecz. Wyglądało to dość ciekawie, jednak czas w jakim oprawa została rozłożona był co najmniej zaskakujący. Później pojawiła się duża sektorówka na całą trybunę znana ze wcześniejszych spotkań, a po końcowej syrenie ultrasi z USO zaprezentowali foliową sektorówkę podświetlaną racami.

Z jak Zawodnicy

Nie można odmówić walki i zaangażowania. Fantastyczny mecz zagrał kapitan Mroczek-Truskowski, nieźle wspierali Hyży i Łopatka, ten ostatni przynajmniej póki miał siły biegać. Odniosłem jednak wrażenie, że przy plus 14 chłopaki poczuli się, jakby mecz był już wygrany – i to był początek kłopotów. Co gorsza, kiedy Stal wyrównała, powtórzyła się sytuacja z Prudnika – w oczach zawodników widać było mieszankę bezradności i przerażenia.

Po raz drugi przegrywamy mecz z czołówką, bo nie umiemy zapanować nad głowami. Źle to wróży przed decydującą fazą rozgrywek. Z drugiej strony – kubeł zimnej wody na początek roku może mieć zbawienne skutki.

P.S.

Podziękowania dla Piotra Bawolskiego, za wspólny doping :)

Dla Państwa relacjonowali

masala, yanoo

Lekcja defensywy

15, 7, 8 oraz 7 – to dorobek punktowy AZS AGH Alstom Kraków w kolejnych kwartach przeciwko Śląskowi. Wynik szokująco niski w porównaniu do 110 oczek zdobytych tydzień wcześniej. Wówczas rywalem AZS-u był… nasz następny rywal, czyli MKS Skierniewice. Zapowiada się ciekawy pojedynek 8. października.

Cieszy dobry występ Leszczyńskiego, na którym co niektórzy psy wieszali, a i pytań “po co on nam” nie brakowało. Jeżeli Wojtek potwierdzi w kolejnych spotkaniach swoje umiejętności, to znowu się okaże, że kibice nie znają się na sporcie… Cieszy też, że nasi najmłodsi wysocy w końcu odkleili się od ławki. Co prawda na krótko i kiedy było już po meczu, ale może to zapowiedź większej ilości minut dla nich.

Kibicowsko nie ma tematu, bo nas w Krakowie nie było.

Kto nie był, a mógł…

… niech żałuje!

Było wszystko co być powinno…

– pękająca w szwach Kosynierka; spóźnialscy nie zmieścili się nawet na schodki między sektorami i mecz obejrzeli na stojąco ściśnięci gdzie się dało,

– emocje; przez większą część spotkania Wojskowi szli łeb w łeb z Polonią i nic nie zapowiadało ostatecznie wysokiego wyniku

– niezapomniane akcje; po dunku Leszczyńskiego hala eksplodowała skacząc z radości, a rywala dobiły trójki Zyzia… który przebudził się z letargu w odpowiednim momencie,

– VIP-y – od Macieja Zielińskiego zaczynając, przez Mieczysława Łopatkę na marszałku kurnika z Wiejskiej kończąc,

– no i najważniejsze: WKS Śląsk Wrocław Mistrzem Polski!!


Szał radości

Wciąż nie możemy dojść do ładu co smakowało lepiej. Brązowy medal 2007 i 2008, czy to juniorskie złoto. Juniorskie, nie juniorskie… ale smakuje wybornie! Serce rosło oglądając radość tych smarkaczy, kiedy nie mogąc utrzymać emocji na wodzy, szturmem wpadli na parkiet jeszcze przed ostatnim gwizdkiem; albo kiedy razem z nami oblewali się szampanem wykrzykując WKS! WKS! WKS!

Co tu dużo gadać – polubiliśmy ich. Paru nawet usłyszało swoje nazwisko :)

Było gromkie sto lat dla Norberta, było podrzucanie trenerów oraz masera Michała Zielińskiego.

A parkiet pewnie jeszcze w przyszłym sezonie będzie się lepił…

Maksym Kulon, Norbert Kulon, Aleksander Raczek, Kacper Sęk, Wojciech Leszczyński, Kacper Kowalski, Jarosław Zyskowski, Paweł Nowicki, Michał Zygadło, Tomasz Bodziński, Sebastian Kapias, Łukasz Kubik oraz kontuzjowani Tomasz Wiśniewski ((złamana ręka w meczu z Pruszkowem)) i Michał Zieliński ((zerwane więzadła)): DZIĘKUJEMY!!

Zgrzyty

Jakiś artysta w tv rzekł ostatnio coś w rodzaju “nie ma dzieła sztuki bez skazy”. Na niedzielnym dziełku też były rysy – zabrakło flag (chlast!!), ktoś namolnie lansował okrzyk rodem z enbiaj, a starsza pani z SS-ekjurity wciąż nie nauczyła się, że dbanie o porządek i bezpieczeństwo nie znaczy, że trzeba do wszystkich się przyp… czepiać i psuć święto sportowe wyimaginowanymi zasadami. Wyrzucenie z parkietu chłopaczków od mopów, którzy w przerwie meczu chcieli sobie porzucać (jak robią zawsze, na każdym poziomie rozgrywek), to był szczyt jej kretyńskich urojeń. Nie idź tą drogą, droga Pani!

Co teraz?

W środę ostatni mecz we własnej hali w tym sezonie – WKS Śląsk podejmie o 18:00 Księżak Łowicz. W sobotę wojskowi jadą do Pleszewa i… to będzie koniec sezonu. O tym co czeka nas oraz zawodników, napiszemy wkrótce.

Kolejny sezon czas zacząć!

Niecałe 48 godzin dzieli nas od rozpoczęcia przez WKS Śląsk Wrocław, kolejnego sezonu zmagań II ligi. Jakie cele stawiane są przed nowym trenerem? Kto został w drużynie? Kto opuścił Śląsk? Jakich ciekawych aspektów możemy się spodziewać?

Wojskowi, według opinii zarządu WKS powinni grać sobie ‘tak o’ i nabierać cennego doświadczenia. Trochę do dla mnie niezrozumiałe. Skoro nikt niczego nie wymaga od drużyny to o co się mają się starać? Dlatego właśnie, jak nie zarząd to trener, powinien postawić sprawę jasno. Trener Grzegorz Krzak, który zastąpił na tym stanowisku Łukasza Grudniewskiego, znany jest z dość specyficznego przygotowania zawodników. Kilka razy usłyszeć można było opinie, że na treningu zawodnicy biegają od jednego końca boiska na jego drugi kraniec przez prawie cały czas, dlatego też o kondycje zawodników możemy być spokojni, chyba, że zbytnio zmęczą się treningiem… Trener Krzak lubi gdy ma do dyspozycji wysokich graczy. Tu może mieć problem, gdyż najwyższy Wojciech Suprun (nowy nabytek z Pogoni Prudnik) ma zaledwie 201cm. Cóż, ‘kołczu’ będzie miał wyzwanie.  Patrząc na skład naszej grupy, może być po prostu ciężko o zajęcie miejsca w połowie stawki. Bardzo młody wiek i małe doświadczenie większości spośród graczy Wojskowych, może odegrać kluczową rolę. Nie spisujmy jednak drużyny na same przegrane. Już nie raz okazało się, że do wygrania ‘przegranego’ meczu, wystarczy wielka wola walki do ostatnich sekund. Może już w sobotę będziemy świadkami pierwszej niespodzianki?

Dokładny wykaz zawodników WKS-u znajduje się tutaj. Przede wszystkim warto podkreślić odejście z zespołu Jakuba Parzeńskiego, który zakosztuje w nadchodzącym sezonie włoskiej koszykówki, grając w Virtusie Bolonia. Nie zobaczymy także m.in. Jacka Waszaka, Marcina Strzeleckiego czy ulubieńca kolegi Z., Piotrka Warawko. Pojawią się jednak nowi zawodnicy, którzy założą trykot z herbem Śląska na sercu. Będzie to m.in. wspomniany wcześniej Wojciech Suprun, a także Wojciech Leszczyński, którego karierę obserwuję od paru lat i uważam, że jest to dość mocne wzmocnienie wrocławskiej drużyny.

Oczywiście trzeba też opisać aspekt kibicowski. Dane nam będzie ponownie spotkać się z kibicami Stali Ostrów Wlkp. Oby w nadchodzącym sezonie, mecze obu drużyn wywoływały chociaż takie same emocje jak w roku minionym. Czekają nas również wielkie derby z WKK Wrocław. Klub ten ma duże aspiracje (celem na najbliższy sezon jest awans do 1 ligi), zatrudnił także m. in. Adama Wójcika, który obiecywał zakończenie kariery w Śląsku Wrocław. Czyżby ‘Oławie’ trochę się poprzewracało w głowie na stare lata? Będzie okazja, to się dowiemy… My, Kosynierzy, niezmiennie będziemy próbowali pomóc dopingiem, młodym graczom naszego ukochanego klubu w odniesieniu ważnych zwycięstw zarówno grając w Kosynierce, jak również w halach rywali.

Tak więc, możemy spodziewać się bardzo interesującego sezonu 2010/11. Nowy trener, zmiany kadrowe wśród zawodników, nowe przepisy koszykarskie, interesujący przeciwnicy. To wszystko gwarantuje niezapomniane emocje! Dlatego serdecznie zapraszam na mecze WKS Śląsk Wrocław. Najbliższa okazja, aby pomóc Wojskowym, to mecz z AZS-em Politechniką Poznań, który odbędzie się w sobotę 25.09.2010r, o godzinie 17:00 w Kosynierce mieszczącej się przy ul. Mieszczańskiej 11. Dlatego ubierz zieloną koszulkę, poświęć dwie godziny sobotniego popołudnia i wspomóż Śląsk swoim dopingiem.

Hej Śląsk!