Piątek, tygodnia koniec i początek
admin
Przygotowania do niedzielnego spotkania wychodzą na ostatnią prostą: kolega Z. w amerykańskim stylu mobilizuje zawodników, media proponują sposób na spędzenie niedzielnego popołudnia, telefony się urywają, R. i H. obmyślają ostatnie szczegóły oprawy, nawet P. postanowił sięgnąć do kieszeni, by takową wspomóc. Słowem - czuć w powietrzu przedświąteczne wyczekiwanie.
Mamy tylko nadzieję, że u starszych wiekiem napięcie nie zakończy się zawałem. Nadciśnienie potrafi namieszać w głowie.
Pozostają dwa dni gorączkowych przygotowań i… kurowania zawodników. Po jednej i drugiej stronie barykady nie brakuje urazów mieszających w szykach. Ponownie nie zobaczymy “Oławy” w meczu przeciwko nam - ironizując można powiedzieć, że ma chłop wyczucie kiedy się “łamać”. Pozostali zacisną jednak zęby i, niekiedy wbrew logice, będą walczyć do upadłego na parkiecie. Bo logika pozostanie w domu, a od 17:00 liczyć się będzie głównie serce i wiara w zwycięstwo.