kosynierzy.info

Urodzeni, żeby kibicować

kosynierzy.info

Krok do normalności

admin

srdjan-lalic-era-slask-wroclawOd początku naszej działalności wyczekujemy i wspieramy każdego wychowanka Śląska, który ma szansę przebić się do składu i zagościć w nim na dłużej. Nie chodzi tu nawet o wymiatacza, ligową gwiazdę rzucającą kilkanaście punktów na mecz. Zadowolimy się “zwykłym” rzemieślnikiem, gościem od czarnej roboty, którą będzie wypełniał z pełnym oddaniem dla klubu, który ma w sercu, a nie w czterech literach.

Zupełny brak takich postaci - przy w miarę niezłych wynikach w grupach młodzieżowych - najlepiej podkreśla beznadzieję naszego szkolenia, brak jakiegokolwiek planu i strategii. I jeśli się ktoś pojawia, to najczęściej przez przypadek - jak Kamil Chanas, który pierwsze minuty w ekstraklasie dostał, bo trenerem był Jankowski, w klubie brakowało pieniędzy, a na pozycji obrońcy konkurencji. Kamil szansę wykorzystał i to jego własna zasługa, wątpliwe jednak by ją w ogóle dostał, gdyby w ówczesnym Śląsku wiodło się lepiej.

Właśnie dlatego zawsze nas telepie, kiedy w składzie oglądamy “pana opaskę”, Burnatowskich albo inne Buble, których na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat było całe zatrzęsienie. Nie mówiąc o gościach, których obecność ograniczała się do pierdnięcia dwa razy w krzesełko za równowartość kosztu utrzymania trenera juniorów przez jakieś pół sezonu. I właśnie dlatego cieszymy się, że skład nam się skurczył o debili, którzy nie rozumieją, że kiedy mówi im się, że mają walczyć, to na parkiecie, a nie ze swoimi kibicami.

40 minut Norberta i 18 Maksyma w pucharowym starciu to najlepsze co nam się przytrafiło od awansu. I jeśli nawet mamy oglądać porażki, to jesteśmy pewni, że będą po walce, którą można nagrodzić brawami.

Dzięki tej “inwestycji” w przyszłym sezonie być może będziemy cieszyć się z własnego Filipa Matczaka (z którym biliśmy się w I lidze!), który wykręca dziś fantastyczne cyferki i jest liderem obecnie piątego zespołu ekstraklasy.

W poniedziałek podejmujemy Asseco Gdynia o 20:35 w Orbicie. Pewnie dostaniemy niezłe baty, ale to nie jest ważne. Ważne, że w końcu będzie komu kibicować, a jak dobrze pójdzie - to za kilka miesięcy będziemy wspominać te mecze jako początek czegoś dobrego. Dlatego zapraszamy do Orbity i na sektor K.

Bo jeszcze będzie pięknie.