kosynierzy.info

Urodzeni, żeby kibicować

kosynierzy.info

Halo, czy to... Bydgoszcz?

admin

slask-astoriaWszyscy zdają się obecnie żyć meczem z Anwilem, albo wyjazdem do Ostrowa. Autokar mamy już niemal pełny, więc jak ktoś preferuje na ten środek transportu, to lepiej niech się pospieszy… Na Pucharowy mecz nasz sektor w Orbicie też ma szansę w końcu się wypełnić.

Tymczasem zupełna cisza o inauguracji tegorocznych rozgrywek we Wrocławiu. Już jutro podejmiemy Astorię Bydgoszcz, która podobnie jak my wywalczyła awans do 1. ligi w poprzednim sezonie. I podobnie jak my, marzy o nawiązaniu do swojego złotego okresu… jakikolwiek by on nie był.

Początek tego spotkania o godzinie 19, mecz oczywiście w Kosynierce. Tradycyjnie zapraszamy do wspólnego dopingu - chętni, by z nami stanąć w młynie mogą zamawiać bilety pod adresem kontakt[małpa]kosynierzy.info

2 w 1

admin

Stargard Szczeciński zdobyty. Łatwo nie było, dość powiedzieć, że na niespełna dwie minuty przed końcem Śląsk prowadził zaledwie jednym punktem. Dłuższa relacja, jak dziesięcioosobowa ekipa wyjazdowa wróci do domu i spisze zeznania.

Zwycięstwo ze Spójnią było również podwójnym prezentem urodzinowym - dopiero 23. lata skończył nasz środkowy Krzysztof Sulima. Młodemu centrowi życzymy, by jego talent mógł się dalej rozwijać w ekstraklasie. Nieco starszy jest już El Capitano, Jego Powietrzna Wysokość, Prezes koszykarskiej sekcji Śląska Wrocław - Maciej Zieliński. Dla najmłodszych (i do powspominania dla tych starszych) specjalny filmik od Anny Radomskiej:

Obu solenizantom życzymy sto lat i mnóstwo zdrowia!

Cudowne dwanaście miesięcy

admin

Rok 2012 za nami. Na wieki wieków zostanie zapamiętany jako rok, kiedy Śląsk wywalczył awans szczebel wyżej, a nam - Kosynierom - po raz pierwszy dane było coś świętować (od powstania KK w 2003 roku Śląsk zdobył “jedynie” Puchar Polski). Sprowadzenie tego roku do jednego wydarzenia było jednak nieuczciwe. Prześledźmy zatem, co będziemy wspominać z tych dwunastu miesięcy.

Styczeń

_MG_4276Ubiegły rok zaczął się fatalnie, od porażki w Ostrowie Wielkopolskim. To był dziwny mecz, przegrany na własne życzenie i pozostawiający mnóstwo smrodu.

Po powrocie otrzymaliśmy jeszcze silniejszy cios - była nią wiadomość o śmierci “Tomzika”.

Kiedy do paskudnych humorów dołączyła słabnąca frekwencja w Kosynierce, to na ratunek przybył… Puchar PZKosz. Emocje w starciu z pierwszoligowcem z Dąbrowy Górniczej sprawiły, że wszyscy niecierpliwie wyczekiwali naszpikowanej “gwiazdami” Rosy Radom. W efekcie obejrzeliśmy chyba najlepszy mecz Śląska w sezonie. Wychodziło nam wszystko, łącznie z fantastycznym dopingiem i trójką Radka zza połowy.

Styczeń zakończył się odpadnięciem obrońców tytułu Mistrzostw Polski Juniorów Starszych na szczeblu wojewódzkim. Decydujący o braku awansu mecz rozwiał wszelkie wątpliwości na temat miłości rodu Koelnerów do wojskowego klubu - nikt o zdrowych zmysłach nie dostaje spazmatycznego ataku radości po wygraniu meczu o pietruszkę (WKK awans miało zapewniony już wcześniej). Chyba, że wygrywa ze znienawidzonym rywalem.

Luty

Miesiąc luty przebiegł dość leniwie. Gdyby nie finałowy turniej wspomnianego już pucharu, to raczej niczego byśmy z tego miesiąca nie zapamiętali. Z półfinału ze Startem Gdynia najmocniej pamiętam dwie genialne trójki Glapińskiego z 9-10 metrów, Szpyrkę, którego kompletnie wyłączył z gry Kulon i pesymizm “Szlachty” w przerwie.

A dzień później był finał ze Stalą. Mecz, po którym zrodziła się więź sympatii między nami, a zawodnikami. I po którym mnóstwo ludzi może sobie pluć w brodę, że nie pojechało.

Marzec

W czwartek, 22. marca obejrzeliśmy derby kadetów z juniorami. Miało być święto, a był wyzysk i kpina w żywe oczy. Śląsk kontynuował zwycięską passę, a my wyczekiwaliśmy fazy Play Off. W ćwierćfinale czekać mieliśmy na GTK Gliwice.

Kwiecień

IMG_7103-maleJak można się było spodziewać, górnośląski rywal specjalnie wysoko poprzeczki nie zawiesił. Nawet sam spiker w Gliwicach ogłaszał mecz, jako ostatni w sezonie dla miejscowych… Potem było coś, co wielu z nas określa mianem najpiękniejszego przeżycia w historii. Gong od Pogoni Prudnik w Kosynierce.

Postawienie pod ścianą wywołało w narodzie mobilizację, której nigdy dotąd nie dane nam było oglądać. Niezwykle liczny wyjazd - jak na nasze standardy i środek tygodnia - był przeżyciem, którego nie da się opisać. To trzeba było zobaczyć. Autentyczny strach… jeśli nie przerażenie, genialna końcówka wychowanka, bodaj najlepszy doping w naszej historii, przy którym niewiele brakowało, a bez koszulek skakałyby i dziewczyny. W końcu wielka ulga i wspólna radość na parkiecie, jakby to już nawet nie awans, a co najmniej Mistrz Polski został wywalczony. Mecz numer trzy okazał się już formalnością.

Maj

Nadspodziewanie gładkie 2:0, a do tego piłkarski Mistrz Polski. Wydawało się, że tydzień później czeka nas długa balanga z soboty na niedzielę. Z wyjątkowo długą listą gości. Okazało się jednak, że nasi zawodnicy to chodzące wraki, a po meczu numer trzy niektórzy już nawet nie kalkulowali wyniku dzień później, ale bali się o wynik ewentualnego decydującego spotkania w Kosynierce.

miiiiirekNa szczęście Mirek Łopatka zagrał mecz życia i Śląsk wygrał po dogrywce. Jak awansować, to po emocjach. A później można balować.

Plan zakładał, że chwilę po nas do 1. ligi awansuje również Stal w turnieju barażowym. Niespodziewanie szyki pokrzyżowała Astoria Bydgoszcz.

Wakacje

W przerwie między sezonami bardzo szybko pożegnano duet Kalwasiński - Krzak, zastępując aktualnym Jankowski - Chudeusz. Pociągnęło to za sobą głębokie zmiany w składzie. Na pierwszą ligę pozostali jedynie bracia Kulonowie, Radek Hyży, kapitan Mroczek-Truskowski oraz Bochen.

Po drodze było wesele i plebiscyt na drużynę marzeń. A pod koniec wakacji otrzymaliśmy skromny prezent od władz Polskiej Ligi Koszykówki.

Wrzesień

nazwiskaPo uhonorowaniu legend trójkolorowych nadeszła pora by rozpocząć sezon. Pierwszy mecz przyszło zainaugurować minutą ciszy dla innej legendy - trenera Jerzego Olejniczaka. Po meczu też było cicho - Śląsk niespodziewanie przegrał na otwarcie rozgrywek.

Październik

Po falstarcie wrocławianie zafundowali sobie prawdziwe strzelanie i rozbili w Bydgoszczy drugiego beniaminka 92:61. Jak się miało okazać, to ten mecz pokazał prawdziwą siłę zespołu zbudowanego z myślą o awansie do ekstraklasy.

Z myślą o ekstraklasie odkurzyliśmy również Halę Orbita. Mecz okazał się jednak smętny - Śląsk był wyraźnie lepszy od rywali z Ostrowa, a na trybunach zabrakło - zwykle bardzo licznych - kibiców gości, którzy tymczasowo bojkotowali… w sumie sami nie wiemy co - i zamiast święta, było jakoś… dziwnie.

Listopad

wks-slask-wroclaw-umks-kielce-66Po przejściu Legii Warszawa w Pucharze “wylosowaliśmy” rywala zza miedzy. Śląsk wygrał, a nasze pieniążki pozwoliły zrealizować marzenie Krzysia.

Później był znacznie ciekawszy wyjazd do Pruszkowa. Ostatnio tyle nienawiści smakowaliśmy w prehistorii, w ekstraklasie, jeżdżąc do Włocławka, więc doświadczenie było bardzo pouczające.

Na koniec miesiąca Stal wycofała się ze swojego bojkotu, a drughi nie byłby sobą, jakby tego faktu zgrabnie nie podsumował.

Grudzień

Na koniec roku zaliczyliśmy prawdziwe tournée po Polsce. Kutno, Toruń, Prudnik i dwukrotnie Krosno. A na Mikołajki Dziadkiem Mrozem został Radek.

Noworoczny rozkład jazdy

admin

zdjecie-20009Za nami niezwykle intensywny rok, pełen wrażeń i wspomnień. Będzie co opisywać w podsumowaniu… tymczasem przed nami nie mniejsza dawka przeżyć. Sam styczeń zapowiada się niezwykle, mecze co trzy-cztery dni, i to takich, obok których nie będzie można przejść obojętnie. Poniżej ściągawka z tego, co nas czeka w najbliższych tygodniach.

05.01.2013 17:00, sobota

Już w sobotę inauguracja rundy rewanżowej w 1. lidze mężczyzn. Jedziemy do Stargardu Szczecińskiego, gdzie nas - delikatnie mówiąc - nie lubią. Dodatkowym smaczkiem tego dnia, będą Jego urodziny.

09.01.2013 19:00, środa

Dokładnie za tydzień wracamy do Kosynierki. Pierwszym rywalem w Nowym Roku we wrocławskiej hali będzie Astoria Bydgoszcz.

12.01.2013 18:00, sobota

513 km, czyli najdalszy wyjazd w sezonie - do Przemyśla. Logistycznie trudny do ogarnięcia… ale zrobimy co w naszej mocy :)

16.01.2013, środa

Nie wiemy jeszcze o której, ale niezależnie od godziny ten mecz powinien zapełnić trybuny do ostatniego miejsca w Hali Orbita. W ramach Pucharu Polski, do Wrocławia przyjedzie Anwil Włocławek. Kujawiacy przed świętami odwiedzili Zieloną Górę w liczbie 90 głów. Nie wiem czy uda im się wystawić podobną liczbę w środku tygodnia, jednak myślę, że pokażą się z mocnej strony.

19.01.2013 18:30, sobota

Jakby komuś brakowało wrażeń po meczu z Anwilem, to zapraszamy trzy dni później na ligowy klasyk w Ostrowie Wielkopolskim. Ostrowski młyn wrócił na swoje miejsce, więc smętna atmosfera z meczu z początku sezonu nie ma prawa mieć miejsca. Zapisy na ten wyjazd można uznać za otwarte.

W styczniu zagramy jeszcze ze Startem Lublin (26.01) oraz w środę w Siedlcach (30.01). Będzie się działo.

Krosno, 30.12.12

admin

548019_454489601266147_1807454658_nNiestety, ale nie udało się zaliczyć dwudniowego wyjazdu do Krosna. Problemy logistyczne, praca, czy zaplanowane urlopy pokrzyżowały zapędy i trzeba się było zadowolić meczem o 3 msc. w Pucharze PZKosz. Ci, co widzą szklankę do połowy pełną, twierdzili, że Śląsk przegrał “bo nas nie było”. Ci od połowy pustej zacierali ręce, że dzięki wyjazdowemu zeru udało się nie przerwać wyjazdowej passy Kosynierów (ostatni przegrany - mecz nr 3 w finałach w Ostrowie). Ostatecznie do Krosna wyruszyliśmy skromną, pięcioosobową paczką - wariatów, debili, fanatyków (niepotrzebne skreślić) startując o nieludzkiej porze 7:30 z Wrocławia.

Jazda

Konieczność zerwania się z łóżek w środku nocy miało jednak swoje plusy - drogi puste, więc spokojnie można się było rozbujać po autostradzie i końcowym odcinku specjalnym tak, że tych 440 km z hakiem w ogóle nie poczuliśmy. Co prawda wynik 14:46.23 na wspomnianym odcinku chluby kierowcy nie przynosi, ale na swoje usprawiedliwienie ma odnotowaną wcześniej usterkę reperowaną na McGyvera. Ostatecznie i tak zameldowaliśmy się pod halą na półtorej godziny przed meczem, jak na nas wynik imponujący. Co prawda nie udało się załapać na śniadanie zawodników, ale z nienadającej się do przytoczenia oceny wynikało, że niewiele straciliśmy.

Zupełnie inaczej było na osławionym odcinku. V., który “odkrył” go przed świętami jadąc na mecz z F., mógł razem z nami nacieszyć oczy pięknymi widokami na góry, zabytkowe kościoły i wąską, krętą trasę, której nieco ponad tydzień temu zupełnie nie było widać jadąc już po zmroku. A było co podziwiać.

Pod halą witamy się najpierw z Glapą, który bardzo się ucieszył na nasz widok i żałował, że Wojskowym nie udał się mecz dzień wcześniej. Później przyszła pora na coraz to bardziej zaskoczone miny naszych zawodników, a największy ubaw miał Radek, że nawet tak daleko od domu trafił na sąsiada.

Mecz

Na hali niemal zupełne pustki. Gdyby nie nasz - fanatyczny - doping i mikrofon spikera, to słychać by było jedynie pisk butów, odbijającą się piłkę i pokrzykiwania zawodników. Przed meczem spotykamy się z ciepłym przyjęciem od różnych miejscowych osób. Jedynie - standardowo już - ochroniarz kazał po pierwszym gwizdku usiąść. Nauczeni doświadczeniem cofnęliśmy się za pierwszy rząd krzesełek i już było wszystko w myśl przepisów. Zrozum człowieka.

Nasi zawodnicy wyraźnie chcieli podreperować swoje humory i nie odpaść z Pucharu Polski. Nie zabrakło krwawiących łokci i nieprawdopodobnych trójek Kikowskiego. Swoje dołożył również V., który wykrzyczał u sędziego trzy punkty, a schodzących do szatni koszykarzy gorąco mobilizował do większego wysiłku. Z tego wszystkiego ochrona interweniowała po raz drugi - prosząc o nieużywanie słów ogólnie uznanych za niecenzuralne. Zrozum człowieka po raz drugi - bo żadne z takich słów nie padły.

W przerwie część osób udała się za potrzebą - co potem miało okazać się zgubne, a część polansować przed kamerą. Parcie na szkło kosztowało telefonami pełnych pretensji o brak pozdrowień. Obiecujemy poprawę.

Po przerwie przewaga rosła z minuty na minutę. Rozluźnionych i zadowolonych zaskoczyła para mundurowych w towarzystwie ochroniarza, którzy wyrośli nagle przed nami, by ostatecznie wyprowadzić trzy piąte naszego składu. Powód? Ktoś podpalił kosze na śmieci w toalecie. A że w lidze chuliganów musimy stać niezwykle wysoko, to oczywistym było, że to my. Po paru minutach na sektor powróciła przedstawicielka płci pięknej - tyle władza potrzebowała, żeby zorientować się, że zajście miało miejsce w męskim kiblu. Panowie powrócili już po ostatnim gwizdku. Z zakazem halowym do końca roku i nową ksywką - Piroman - dla głównego podejrzanego. A, że takie samo zajście miało miejsce dzień wcześniej, kiedy nas nie było… Żeby było zabawniej, to wyprowadzeni okazali się niepalący i bez zapalniczek, czy zapałek przy sobie.

I się potem ludzie dziwią, że naród nie kocha służb mundurowych.

Spec od ubezpieczeń próbował jeszcze wnieść skargę u miejscowych leśnych dziadków, te jednak nie bez powodu tak się nazywają. Interwencja zakończyła się krótkim “proszę wyprowadzić tego pana”. No bo koszykówka jest przecież dla kibiców.

Noworoczny szampan

Po meczu były życzenia i symboliczny radziecki szampan z górnej półki z zawodnikami i trenerami. Szampan smakował, doping się podobał, a na koniec spóźnialski Radek odkrył przed nami uroki tutejszych promocji, by po kilkunastu minutach zorientować się, że znowu się rozgadał. Ma jednak obiecane lekcje specjalnych technik rowerowych - skoro likwidują tramwaj, Radek na mecze planuje dojeżdżać rowerem. Nie wiemy tylko jeszcze, czy w klubowym dresie, czy będzie się wstydził.

Powrót

W dobrych humorach, choć trochę na śpiąco. We Wrocławiu meldujemy się już ok 22 (kolejny plus grania o wcześniejszej godzinie). Tak to można jeździć!

Jako, że był to już ostatni - 16 w naszym wykonaniu - wyjazd w tym roku kalendarzowym, a przed nami Sylwestrowa noc: Zielone życzenia dla wszystkich kibiców Śląska i naszych stałych czytelników od całego grona Kosynierskiego. Oby rok 2013 był równie udany - jeśli nie lepszy! - jak ten mijający.